Jaecoo 7 stawia na krawężniki, trochę lekceważąc tył. Ale wybaczam mu
Dopiero przed chwilą skończyłem jazdy testowe Jaecoo 7. Nie mam czasu pisać testu, ale może podzielę się ciekawostką. Drugą już.

Początek w Jaecoo 7 miałem trochę trudny, ale po kilku dniach chyba byłem pod lekkim wrażeniem. Po oswojeniu kilku niedoskonałości całościowo stwierdzam, że... a może jednak zostawmy takie podsumowanie na test. W każdym razie wiele spraw w Jaecoo 7 działa naprawdę przyzwoicie, co trochę wyłamuje go z chińskiego schematu, że jest ładnie, tanio, ale czasami się ciągnie ogonek niedopracowanka jakiegoś systemiku. A tu nie, tu nie jest źle, choć oczywiście znajmy umiar, nie całujemy kolein, którymi przed chwilą przejechał ten chiński SUV. Wczoraj, takie umowne wczoraj, było o pasach bezpieczeństwa, a dziś jest o bocznej kamerze. Bocznej, tak.

Kamery dające obraz 360 stopni musiały się pojawić.
Kiedyś auto z czujnikami parkowania z tyłu to był luksus. Potem należało mieć je też z przodu. Kupilibyście auto bez czujników z przodu? Ja już nie. Doszła kamera cofania, a później kamera dająca obraz z przodu pojazdu. Ostatnio nawet jeździłem Volkswagenem Tayronem, w którym obraz z przedniej kamery był lepszy niż z tylnej. To nie mogło tak zostać i teraz wszystko musi mieć obraz 360 stopni z kamer. I byłoby to doskonałe, gdyby nie to, że nie jest.
Nietrudno jest wyobrazić sobie sytuację, gdy obraz sytuacji dookoła pojazdu jest przydatny. Czyli praktycznie zawsze na parkingu, a szczególnie, gdy mijamy jakąś donicę, czy barierkę, która sięga do kolan i chroni automat do skanowania biletów parkingowych. Dolna linia samochodowych szyb poszła w ostatnich latach do góry i skróciło nam ta kąt widzenia, a tym samym możliwość oceny, jak blisko różnych drogowych przeszkód jesteśmy.

Ale te 360 stopni to trochę kit.
Niestety czasami ten obraz wygląda tylko pięknie na... obrazku. Świetne bywają te obrazy z kamer, jakość jak żyleta. Pamiętam, to chyba było Volvo V90 T8, w którym byłem zauroczony widokiem, jakby z góry, na dach auta i ośnieżoną powierzchnię parkingu. Czasami naprawdę miło się na to patrzy, ale w większości przypadków ten ładny widok niewiele wnosi, bo brak jest zbliżenia.
Bywa i tak, i w zasadzie tak jest najczęściej, że czar pryska, gdy ta funkcja jest naprawdę potrzebna. Wtedy, gdy potrzebujemy naprawdę dokładnego widoku z boku pojazdu, albo na jego tył. Wtedy na tych ostatnich centymetrach obraz jest niedokładny. Jest wykrzywiony, albo rozmazany i tylko udaje, że jest w stanie dokładnie coś pokazać. Przez to staje się nieprzydatny.

A w Jaecoo 7 to dowieźli, przynajmniej z jednej strony.
W Jaecoo 7 oprócz czujników parkowania z tyłu i przodu jest system kamer 540 stopni. To nawet więcej niż 360. Pewnie dzięki temu można na ekranie środkowym pokręcić sobie obrazem auta w widoku 3D. Nie sfotografowałem wam tego, także chyba średnio zrozumiecie, o co chodzi, ale akurat nie o 540 stopni tu chodzi. Kluczowa jest możliwość zbliżenia.

W trakcie parkowania można powiększyć obraz z wybranej kamery. Powiększyłem ten z bocznej i ukazało się to. Miałem dokładny widok na krawężnik i wiedziałem, kiedy dotknę go kołami. Nieoceniona rzecz, jeśli nie chce się kiedyś w końcu porysować felg. Taki podgląd na krawężnik jest praktycznie niespotykany, nie widziałem, żeby ktoś to tak rozwiązał.
Za to z tyłu jest już tradycyjnie, gdy oczekujesz super przybliżenia z góry, w Jaecoo 7 dostajesz sporych rozmiarów szarą plamę. Nie utrudnia to parkowania, bo jest przecież kamera cofania i czujniki, ale trochę szkoda, że i tu nie ma tak dobrego zbliżenia. Widocznie nie da się tak dobrze umieścić kamery. Krawężnik i tak ważniejszy. Tak samo jak dobry pogląd na kwietniki, słupki i inne przeszkadzacze czające się na nasze felgi i drzwi.

Proste, a cieszy.
Nie jest to oczywiście zmieniacz gry, ale byłem zaskoczony. Zdarza się, że chińskie samochody nawet nie wyświetlają nazw stacji radiowych, nie potrafią połączyć się w cywilizowany sposób z telefonem i inne takie. A tu mamy funkcję wdrożoną lepiej niż w wielu innych samochodach. Proste, a cieszy.