REKLAMA

50 groszy musi zmienić właściciela. Prawa jazdy nie trzeba wozić, ale trzeba je odebrać po zatrzymaniu

Posłanka pyta Ministra - po co się składa wniosek o zwrot prawa jazdy, jeśli nie ma potrzeby go wozić, a wszystko i tak jest w systemie? Odbiór prawa jazdy po zatrzymaniu może być prostszy.

odbiór prawa jazdy
REKLAMA
REKLAMA

Posłanka chce zaoszczędzić kierowcom trudu i 50 groszy. Choć w rzeczywistości chyba po prostu upomina się o sens. Chodzi o osoby, którym zatrzymano prawo jazdy za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o 50 km/h i chciałyby je odzyskać. Można je stracić również za przewożenie większej liczby osób niż widnieje w dowodzie rejestracyjnym, ale tego w interpelacji akurat nie ma. Procedura jest dobrze znana i nie była zmieniana od lat. I właśnie o ten brak zmian chodzi, jedne przepisy się zmieniły, a drugie wydają się za nimi nie nadążać.

Odbiór prawa jazdy po zatrzymaniu

Interpelację posłanki Marty Wcisło wyszukało prawodrogowe.pl, jej treść jest dostępna tutaj. Zanim przejdziemy do problemu, oto jak wygląda procedura odbioru prawa jazdy po zatrzymaniu na czas krótszy niż rok. Należy:

  • wypełnić wniosek o zwrot zatrzymanego prawa jazdy,
  • uiścić opłatę ewidencyjną w wysokości 50 groszy i przygotować potwierdzenie opłaty (przelewem lub w kasie urzędu),
  • złożyć wniosek w urzędzie miasta miejsca zamieszkania, starostwie lub urzędzie dzielnicy, zależnie od tego gdzie mieszkasz.

Można też wysłać wniosek pocztą. Nie za wiele jest do roboty. Oczywiście, sprawy się komplikują jeśli skończyło nam się badanie lekarskie lub ważność prawa jazdy. Nie jest to wszystko szczególnie trudne i skomplikowane, ale da się dostrzec pewien brak sensu, że w ogóle trzeba to robić.

Wirtualnie zatrzymane prawo jazdy

Od 2020 roku prawo jazdy zatrzymywane jest poprzez wpis w ewidencji kierowców. Nie musimy wozić go przy sobie, więc trudno byłoby każdorazowo zatrzymywać je fizycznie. Posłanka dostrzega problem związany z tym, że można jeździć nie posiadając fizycznego dokumentu. Wielu kierowców ma, po upłynięciu czasu zatrzymania, od razu powracać za kierownicę, nie składając wniosku o zwrot prawa jazdy i nie płacąc 50 groszy. Nie wiedzą, że muszą dopełnić jakichś formalności. Popełniają tym samym czyn zabroniony zagrożony karą do dwóch lat zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz do 30 tys. zł grzywny.

Sporo, szczególnie, gdy zestawi się to z niewysoką opłatą oraz dość prostą procedurą złożenia wniosku. Wątpię, że ktoś kiedykolwiek dostanie za to aż tak wysoką karę. Największym problemem jest to, że kierowca ciągle nie potrzebuje fizycznego dokumentu, tylko przywrócenia uprawnień w systemie. Posłanka uważa, że przepisy dotyczące zatrzymywania prawa jazdy nie są spójne z tymi dotyczącymi zwrotu, bo te drugie powstały wiele lat wcześniej.

I prosi o odpowiedź Ministra Infrastruktury na trzy pytania:

  1. Czy ministerstwu znany jest problem związany z nieskładaniem przez kierowców, którym uprzednio zatrzymano prawo jazdy, odpowiedniego wniosku po upływie zatrzymania prawa jazdy (wraz z opłatą ewidencyjną), tj. bez procedury opisanej w art. 102 ust. 2 ustawy?
  2. Czy zdaniem ministerstwa utrzymywanie konieczności składania odpowiedniego wniosku o zwrot w czasie, gdy informacje o posiadanych uprawnieniach do kierowania pojazdami zostały zinformatyzowane, jest w jakikolwiek sposób uzasadnione? Czy ministerstwo planuje zmiany w przedmiotowej regulacji?
  3. Informatyzacja danych o kierowcach i pojazdach powoduje, że powinna zostać przeprowadzona nowelizacja wszystkich aktów prawnych odnoszących się do „zabierania prawa jazdy” poprzez jednoznaczne odróżnienie „fizycznego” zabrania plakietki, niepowodującego utraty uprawnień, od zabrania/pozbawienia uprawnień do kierowania pojazdami, które jest niezależne od posiadania dokumentu. Czy w ministerstwie planowana jest odpowiednia nowelizacja przepisów?

Zgaduję, że Minister nie będzie widziało problemu

REKLAMA

Obstawiam tak na podstawie wcześniejszych odpowiedzi na rozmaite interpelacje posłów, Ministerstwo często nie podziela zdania pytających, albo twierdzi, że trzeba na coś poczekać, na przykład na inne ministerstwo. W dodatku sam tutaj nie widzę wielkiego problemu, poza ewentualną niespójnością przepisów, bo ich spójności pilnować zawsze trzeba. Przepisy nakazują złożyć wniosek po zatrzymaniu prawa jazdy, to trzeba to zrobić. Jak ktoś tego nie wie, to ma pecha, jak w każdym przypadku, gdy komuś nie chce się sprawdzić przepisów. Te akurat szczególnie skomplikowane i wymyślne nie są, a sprawę można załatwić pocztą. Z drugiej strony chętnie poznam uzasadnienie ministerstwa dla tej sytuacji, no i dlaczego uprawnienia nie mogą powracać w systemie automatycznie? Bardziej pozbawiona sensu wydaje mi się sytuacja, że można dostać srogi mandat za nieodebranie dokumentu, który leży sobie w urzędniczej szufladzie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA