Ludzie z Illegal Night zrobili imprezę w Łodzi. To ważna marka dla młodych ludzi zainteresowanych motoryzacją i kiedyś współtworzył ją znany youtuber Budda. Poszedłem zobaczyć, o co chodzi. Dość szybko wyszedłem.
Kiedy dowiedziałem się, że dziś Illegal Night organizuje wydarzenie w Łodzi, to od razu postanowiłem tam nie iść. Jednak nie mogłem przewalczyć w głowie pewnej myśli. Skoro to jest illegal night, to dlaczego jest to legalna impreza zaczynająca się już w samo południe? Wstrzymywałem się i dobrze mi szło do wieczora, ale w końcu coś we mnie pękło i pojechałem. Nie żałuję. To festiwal, ale nie powiem czego.
Na miejscu działo się
Z daleka sączył się dźwięk „manieczek” pomieszanych z charakterystycznym stukotem wywołanym przez tablicę rejestracyjną drgającą od wibracji subwoofera. W repertuarze muzycznym był Scooter, było Explosion i wiele więcej nutek okraszonych charakterystycznym komentarzem dyskdżokeja.
Zwiedzanie Illegal Night
Wysiadłem z samochodu i od razu poczułem woń palonej, zakazanej substancji pomieszanej z zapachami palonej gumy, piwa i zbyt bogatej mieszanki LPG - zabawa na całego. Szybko okazało się, że to są używki al dente pochodzące ze stanowiska CBD rozstawionego obok sklepiku z koszulkami Illegal Night. Trzeba się skupić na samochodach, pomyślałem i poszedłem w plac, a raczej do parku maszyn przybyłych widzów. Było ciekawie, nie zawiodłem się. Chyba nie ma sensu tutaj opowiadać, po prostu to zobaczcie zdjęcia (pod nimi dalszy opis imprezy). Działo się, choć niekoniecznie to, czego się spodziewałem.
Pod sceną
Po krótkiej przechadzce alejami spacerowymi udałem się pod scenę, gdzie był tor do driftu. Ekipy, które za dnia latały bokami, zawijały już swój sprzęt, ale załapałem się na lepsze widowisko - konkurs wydechów. Fakt, że na torze nie było drifterów, sprawił, iż bardzo szybko pojawili się tam przypadkowi napaleńcy. Dzięki temu widziałem, jak upalany jest VW Lupo na ręcznym oraz jak ktoś jeździ na tylnym kole rowerem typu składak, chyba Wigry 3. Podziwiałem, klaskałem, ale na chwilę odwróciłem wzrok w stronę parku maszyn i załapałem się na widok sportowego BMW spadającego z lawety podczas najeżdżania. Wystarczy - stwierdziłem.
Akcja na parkingu
Gdy już wsiadłem do auta na parkingu, żeby napisać ten tekst, do zaparkowanego obok mnie BMW E39 wsiadły dwie młode dziewczyny. Jedna z nich wsiadając, mówiła „czuję się, jakby to było moje”. Opuściły szyby i zaczęły rozmawiać, podczas gdy ich koledzy napawali się gęstością podscenicznej atmosfery.
Nagle BMW zaczęło się toczyć wprost w zaparkowane tuż za nim Audi A4 B6 Avant, tzw. małyszówkę. BMW stacza się, dziewczęta zaczynają panikować i dosłownie milimetry przed stuknięciem się udaje im się zatrzymać pojazd. Zasugerowałem zaciągnięcie hamulca ręcznego, na co usłyszałem, że nie działa. Panie wzięły w dłonie telefony i za moment na miejscu pojawili się ich partnerzy. Akcja ratunkowa polegała na odepchnięciu BMW, ponieważ zmiana kierowcy nie wchodziła w grę - puszczenie hamulca gwarantowało stłuczkę. Na szczęście obyło się bez ofiar. Mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór zakończy się bez przemocy domowej.
Nissan Skyline R33, taki piękny
Kiedy już byłem przekonany, że nie spotka mnie nic lepszego, to nagle jeden z moich znajomych wyłonił się znikąd i zaparkował tuż obok swojego pięknego, białego Nissana Skyline R33 GTS-T. Postanowiłem przyczaić się i posłuchać z wnętrza swojego cywilnego pojazdu, co sądzą przybysze o japońskiej piękności. Powiem wam tak, gdybym był tym Nissanem i rozumiał, co mówią wszyscy dookoła, to popadłbym w samozachwyt. Trzeba uczciwie przyznać, że auto w pełni zasłużyło na komplementy.
Na poważnie
Podsumowując, zupełnie na poważnie. Wydarzenie Illegal Night pokazuje jedną ze stron pasji do motoryzacji. Moje całe życie to motoryzacja, ale to co tu widziałem, to nie są moje klimaty. Teoretycznie wszystko było prawilnie - wydarzenie odbywało się atmosferze pikniku, a nad wszystkim czuwała policja i wyłapywała popisujących się kierowców. Zabrakło nie wiem czego, ale zabrakło.
Czy to dobrze, że takie imprezy się odbywają? Czy są potrzebne?
Potrzebne są i to bardzo. Frekwencja pokazuje jak wielu młodych ludzi szuka kontaktu z motoryzacją oraz jak wielu starych ludzi szuka publiczności, żeby pochwalić się swoim motoryzacyjnym dorobkiem. Może po prostu ta konkretna impreza nie jest dla mnie.