Oto SUV za 1,07 mln zł. Bogaci wolą chińskie V8 niż auta z importu
Zamożny Chińczyk coraz częściej nie chce mieć Maybacha ani Rollsa, chce z dumą jeździć samochodem chińskiej marki. Czeka na niego Hongqi LS7 za 236 tys. dolarów (1,07 mln zł).

Hongqi LS7 to nie sedan, ale gigantyczny SUV. Jego rozstaw osi wynosi ponad 330 cm, długość dobija do 5,7 metra. Trudno w to uwierzyć, ale FAW-Hongqi opracowało do niego własnym sumptem silnik V8 o pojemności 4 litrów i to z turbodoładowaniem. Wprawdzie osiąga tylko 360 KM, co na tle podobnych jednostek z BMW czy Mercedesa jest śmieszną wartością, ale nie o to tu chodzi. Chodzi o to, że ten samochód jest w całości chiński, co dla potencjalnych nabywców okazuje się mieć spore znaczenie.
W Chinach pojawiła się grupa osób bardzo zamożnych, które nie chcą widzieć towarów importowanych
Uznają oni – do pewnego stopnia słusznie – że kojarzenie Chin z produkcją taniego badziewia jest już niesłuszne i to światowe mocarstwo ekonomiczne zasługuje na własne marki luksusowe. Obrażają się więc na importowane z zachodu marki, nie tylko motoryzacyjne, i z dumą używają wyłącznie produktów chińskich. Dobrze się składa, bo marka Hongqi ma ogromną tradycję jeśli chodzi o produkcję limuzyn i aut luksusowych dla chińskich odbiorców, po prostu do tej pory skupiała się na pojazdach dla najwyższych przedstawicieli władzy.

Hongqi LS7 ma najwyraźniej tylko cztery miejsca
Oczywiście z tyłu znalazły się fotele kapitańskie, nie znalazłem też nic o trzecim rzędzie siedzeń. Ciekawe w takim razie czemu służy ta gigantyczna pusta przestrzeń z tyłu samochodu. Pewnie oddzieleniu się od plebsu. We wnętrzu znajduje się oczywiście morze skóry i drewna oraz wykończenia wyglądające jak złote kolumny złotego pałacu, w którym zapewne mieszka potencjalny klient. Drewno to mahoń, a skóra... może nie dociekajmy. Logo ze słonecznikiem na felgach nawiązuje do klasycznej limuzyny Hongqi CA770.

Hongqi LS7 zostało pokazane oficjalnie podczas salonu w Shenzhen
Jednak już od końca kwietnia przyjmowane są zamówienia w przedsprzedaży. Podano też do oficjalnej wiadomości cenę: 236 tys. dolarów. Jest to tym sposobem najdroższy chiński SUV do tej pory. To prawda, że wcześniej Hongqi anonsowało swoją limuzynę serii L5 za 800 tys. dolarów, ale ta cena była absurdalna. Zapewne nie była również prawdziwa i chodziło tylko o wzbudzenie zainteresowania. W końcu ten wóz i tak nie jest oficjalnie oferowany w salonie, powstaje wyłącznie na specjalne zamówienie i to głównie rządowe, więc za ile dokładnie się sprzedaje, tego nie wiadomo.

Zresztą ten SUV LS7 to tylko przykład
Przykład tego, jak Chińczycy idą po marki luksusowe i jeśli jakiś Bentley czy Rolls uważa, że może czuć się bezpieczny, bo przecież chińskie marki to robią tanie sedany i kiepsko wykonane pickupy, to nie może, nie powinien i nie będzie. Hongqi idzie po swoje, choć pewnie ze swoim luksusowym statusem nigdy nie wyjdzie poza Chiny. Tego ostatniego jednak nie mogę być pewien od czasu gdy dowiedziałem się, że prezydent Chile jeździ Genesisem.

Czytaj również: Jak to działa lub… nie działa: silnik BMW 4.4 V8 z serii N63