Myślałem, że to kara za złe parkowanie. Ale to desperacja w obliczu tragedii
Sieć obiegają zdjęcia samochodów, które zostały w prowizoryczny sposób zabezpieczone przez swojego właściciela przed powodzią. Pozostaje nam podziwiać determinację anonimowych kierowców.
Woda to niszczycielski żywioł. Okazję, by się o tym przekonać, mieli w tym roku mieszkańcy wielu rejonów Polski. Nawet małe rzeczki, o których na co dzień zapominano, potrafiły wylać i spowodować gigantyczne szkody. Zalane piwnice, uszkodzone samochody, utracony dorobek życia, a przede wszystkim uszczerbek na zdrowiu wielu ludzi i ofiary śmiertelne - oto bilans tegorocznej powodzi. Rejony m.in. na Dolnym Śląsku dopiero powoli wracają do normalnego życia. Usuwanie strat potrwa jeszcze długo.
Niszczycielska powódź nawiedziła także Hiszpanię
Tam ofiar było jeszcze więcej, a zdjęcia z uroczych do tej pory i chętnie odwiedzanych przez turystów hiszpańskich miasteczek, które po przejściu kataklizmu są całkowicie zrujnowane, mrożą krew w żyłach.
Oczywiście, nie czas płakać za samochodami, gdy mówimy o powodzi, w której zginęły setki ludzi - jako że jesteśmy portalem motoryzacyjnym, musimy wspomnieć, że powódź dla aut zwykle okazuje się całkowicie niszcząca. Woda powoduje zaleganie wilgoci i problemy z elektryką, które są niezwykle trudne lub wręcz niemożliwe do usunięcia. Być może na rynek wkrótce trafi sporo okazyjnie tanich aut z Hiszpanii. Należy trzymać się od nich z daleka.
Kierowcy robili, co się da, by uchronić swoje samochody
Kto mógł i zdążył, uciekał wozem w wyżej położone rejony. Nie każdy miał taką okazję, zwłaszcza że dogodne miejsca do bezpiecznego parkowania kończyły się błyskawicznie.
Ci, którzy byli skazani na pozostawienie samochodów w mieście zagrożonym zalaniem, także szukali sposobów na to, by uratować swój dobytek. Zdjęcia „domowo” zabezpieczonych aut można znaleźć na portalu X, czyli na dawnym Twitterze. Widać tam wykonane na ulicy hiszpańskiego miasta starsze i niewiele warte samochody (czyli ich właściciele najpewniej nie mogą liczyć na odszkodowanie od ubezpieczyciela) owinięte folią i taśmą. Mercedes „Okular” został dodatkowo jeszcze przyczepiony do latarni - najpewniej po to, by woda go nie porwała.
Zamiast wyśmiewać, lepiej podziwiać determinację
Szydercy z komentarzy piszą o „folii wartej więcej od Mercedesa” i wyśmiewają starania właścicieli. Zauważają - nie bez słuszności - że folia owinięta od góry niespecjalnie ochroni przed wodą atakującą od dołu i piszą, że to wszystko wygląda jak kara za złe parkowanie (to było akurat całkiem zabawne). Zamiast się śmiać, lepiej pokiwajmy jednak głową ze współczuciem. Widać, że te samochody są dla kogoś ważne - być może są niezbędne do życia lub pracy, ich właściciele nie są też najpewniej szczególnie zamożni. Podziwiajmy determinację i współczujmy.