Ktoś wydał 400 tys. zł, by móc stylowo przewozić pieczywo i ciasta. Nie dziwię się, zrobiłbym tak samo
Za niemal 103 tys. dol. na platformie aukcyjnej Bring a Trailer sprzedał się fantastyczny samochód. To zabytkowa furgonetka Twin Coach do przewozu pieczywa i innych wyrobów piekarskich. To już chyba lekko podpada pod pomysł na foodtrucka?
Dzień dobry, witam w kolejnym odcinku „Wspaniałości z Bring a Trailer”. Dziś obejrzymy sobie absolutnie fantastyczną furgonetkę Twin Coach z 1933 r.
Pomysł na foodtrucka? Być może. Wspaniałość? Z pewnością!
Twin Coach był amerykańskim producentem pojazdów, silników morskich i części do samolotów. Pierwszą z tych kategorii produktów firma - przemianowana potem na Twin Industries - zajmowała się w latach 1927-1955, specjalizując się m.in. w trolejbusach i autobusach o napędzie spalinowym. Budowano też pojazdy specjalistyczne, np. furgonetki pocztowe czy - tak jak widać - pojazdy do przewozu ciast i pieczywa.
Widoczny na zdjęciach Twin Coach należał do floty furgonetek, które producent wyprodukował dla przemysłowej piekarni Helms Bakery, działającej w latach 1931-1969. Gdy firma z branży piekarskiej rozpoczynała działalność, miała 32 pracowników i 11 samochodów dostawczych. Już rok później Helms Bakery została oficjalną piekarnią Letnich Igrzysk Olimpijskich (czy raczej: Igrzysk X Olimpiady) w Los Angeles (!). Przedsiębiorstwo zamknięto m.in. z powodu rosnącej popularności supermarketów, z którymi nie mogły konkurować nawet furgonetki dowożące świeże pieczywo na podobnej zasadzie, jak dziesiątki lat później samochody z logiem Family Frost, raczące wszystkich dookoła okropną melodyjką, takimi sobie lodami i innego rodzaju mrożonkami.
Niemal 90-letni pojazd jest odrestaurowany, ale to nawet lepiej
Dzięki temu - i dzięki pomalowaniu go na barwy odpowiednie dla Helms Bakery - przed naszymi oczami pyszni się fantastyczny pojazd, który jest po prostu ładny i uroczy, pomimo tego, że miał przede wszystkim spełniać konkretną funkcję i ratować głodnych ludzi. Mimo wszystko, wygląd zewnętrzny jest w tym tak naprawdę najmniej istotny - spójrzcie tylko na to fantastyczne wnętrze! Składane siodełko i wrażenie przestrzeni potęgowane przeszkleniem porównywalnym jedynie z akwarium - to jest to.
Szkoda tylko, że pewnie nie umiałbym tym jeździć
Rzecz w tym, że sposób obsługi pojazdu do pewnego stopnia przypomina Forda T (choć na szczęście nie trzeba regulować otwarcia przepustnicy i kąta wyprzedzenia zapłonu na kierownicy). Pedały, pomimo skrzyni manualnej (3-biegowej), są tylko dwa: jeden odpowiada za przyspieszanie, natomiast drugi obsługuje jednocześnie sprzęgło i hamulce. Jak to działa? Na pierwszym etapie wciskania pedału zwalniane jest sprzęgło, a gdy kierowca wciśnie pedał mocniej - uruchamiane są hamulce bębnowe przy każdym kole. Swoją drogą, nawet hamulce są tu ciekawe, jako że mają konstrukcję otwartą i przez otwory w felgach widać m.in. szczęki czy cylinderki hamulcowe.
W zasadzie to i tak te hamulce za bardzo nie musiały się napracować, jako że do napędu użyto tutaj 3,3-litrowego, 4-cylindrowego, dolnozaworowego silnika generującego zaledwie 38 KM. Na szczęście zdecydowanie lepiej wyglądał maksymalny moment obrotowy, wynoszący 168 Nm.
Fakt odrestaurowania ma jeszcze kilka dodatkowych zalet. Furgonetka Twin Coach ma bowiem instalację elektryczną działającą pod napięciem 12V i korzystającą z alternatora (zamiast seryjnej prądnicy). Za pobieranie paliwa ze zbiornika odpowiada natomiast elektryczna pompa.
OK, powiedzmy sobie wprost: nikt tym pieczywa wozić nie będzie
Ale może to robić. A niezależnie od tego, czy za kierowcą będą podróżować pachnące bułeczki, chrupiące ciasteczka i smakowite torty czy też nic z tych rzeczy, to po prostu taki pojazd zrobiłby furorę wszędzie tam, gdzie by się pojawił. Choć osobiście polecałbym jednak zabrać ze sobą jakieś produkty - każdy zlot foodtrucków byłby nasz. W każdym razie powiem Wam jedno: lepszy pomysł na foodtrucka nie istnieje. A nawet jeśli istnieje, to darujcie - ja wolę to cudo ze zdjęć.