Ford serii F Super Duty dostanie nowy silnik. Ma pojemność 7,3 litra. Tak, dobrze widzicie
Dużo się ostatnio mówi o końcu ery silników spalinowych, a downsizing stał się już standardem. No chyba, że mówimy o amerykańskich pick-upach. Ford właśnie ogłosił, że wozy serii F Super Duty będzie można zamawiać z nowym silnikiem V8 o pojemności 7,3 litra.
Razem z modelem roku 2020 pick-up zasłużonej marki otrzyma szereg usprawnień i poprawek. Największą (pod każdym względem) ma być silnik. Jak podaje serwis Carscoops, nie wiadomo jeszcze jakie będą dokładne specyfikacje nowej wielkiej jednostki, ale ma być najpotężniejsza w swojej klasie. Ma też pozwalać na ciągnięcie przyczep większych i cięższych niż moje mieszkanie.
Bezczelność i rozwiązania znane dinozaurom.
Nowe benzynowe V8 nie tylko zawstydza wielkością wszystkie śmieszne europejskie silniczki o pojemności przysłowiowego kartonu na sok. Mówi się też o zupełnie nowej konstrukcji z wałkiem rozrządu w bloku i zaworami w głowicach. Blok oczywiście z żeliwa, głowice pewnie będą z aluminium. Nie wiem jak komuś przeszło przez klawiaturę „zupełnie nowe” mówiąc o znanym od paleolitu patencie na konstruowanie silników.
Nie będę ukrywał – już mi się podoba ten silnik. Jest jak żywcem wyjęty z innej epoki, ze staromodną konstrukcją i pojemnością przypominającą radosne czasy przed kryzysem naftowym. Co prawda ten ostatni był bardzo dawno temu, w 1973 r., ale to tylko dodaje smaku nowym konstrukcjom w duchu poprzedzających go lat. Co prawda nie będzie to na pewno jednostka z gaźnikiem, otrzyma też pewnie odpowiednią dawkę układów ograniczających spalanie i zanieczyszczenia. Wciąż jednak to 7,3-litrowe V8 w układzie OHV.
Za to kocham Amerykanów i ich kulturę potężnych, wręcz wulgarnych pick-upów. Nowy silnik dołącza w ofercie do benzyniaka o pojemności 6,2 litra czy np. diesla 6.7. Nie pogadasz. Mustang to przy tym zabawka. Czasami chciałbym być redneckiem.
Brutalna siła z przeszłości, współczesna technologia.
Choć wprowadzany silnik to w potwór z duszą przeszłości, razem z nim do Fordów serii F Super Duty trafi nowa automatyczna skrzynia biegów o 10 przełożeniach i 5 trybach pracy, dostosowanych do różnych warunków. Będzie można ją zamówić tylko do jednostki 7.3 oraz diesla 6.7.
Wraz ze zmianami w stylistyce przodu poprawiono chłodzenie silnika, co przy tym jakie monstrum teraz chcą upchnąć pod wielką maską może okazać się ważne. Poszerzona została też lista systemów bezpieczeństwa, ciekawy jest też system Pro Trailer Backup Assist. Ma znacznie ułatwić manewrowanie podczas cofania z dużymi przyczepami.
Choć z zewnątrz amerykańskie stalowe konie pociągowe są potężne i pomimo kilogramów chromu dość surowe, wewnątrz znajdziemy bogate wyposażenie i przyjemne dla oka wykończenie. Są wręcz luksusowe. W odświeżonym Fordzie w standardzie ma się teraz np pojawić modem 4G LTE, pozwalający na podłączenie do 10 urządzeń.
Mógłbym zakończyć ten artykuł na opisie silnika i skrzyni.
To co opisywałem dalej było dla mnie drugorzędne. Może nie jestem klientem docelowym pick-upów Super Duty, ale sam brutalny silnik 7.3 spięty z 10-biegowym automatem to dla mnie wystarczający argument. Potężny motor w starym duchu to coś co kocham. Może wychodzi tu ze mnie motoryzacyjny prostak, ale uwielbiam przesadnie duże pojemności, zbyt głośne wydechy i inne tego typu niewyszukane atrakcje. Tego nie zastąpi żaden elektryk, nawet taki mający 14 000 Nm.
Połączenie tego co lubię z zupełnie współczesnym układem napędowym, którego sercem jest automat o 10 przełożeniach z możliwością zmiany nastawów sprawia, że mam wszystko co potrzeba. Zupełnie współczesne auto zachowujące ducha „no replacement for displacement”. Pick-upy ze Stanów Zjednoczonych to prawdziwi spadkobiercy krążowników szos.
Cena pewnie przekroczy wartość mojej nerki. To dobrze, nie muszę szukać uzasadnienia dla zamiany narządów wewnętrznych na 7,3 litra Ameryki.