Maluch-pickup w stylu prototypu Bombel, ale z frontem od BMW. Festiwal dziwnych pomysłów
Malucha można przerobić na 1000 sposobów. Może być szybszy, stać się samochodem na dalekie wyprawy, wyglądać jak mała rajdówka albo nawet zamienić się w kabriolet. Ewentualnie ktoś może z niego zrobić krzyżówkę pick-upa z polsko-kubańską szkołą tuningu. Tak stało się w przypadku tego Fiata 126p wystawionego na sprzedaż w okolicach Cieszyna.
Widziałem już różne rzeczy. Maluchy w których prawie cały samochód wypełniał wielki ryczący silnik, egzemplarze obwieszone gadżetami z lat 80. i 90. jak choinki czy nawet 126p udające Jeepa Willysa. Nie jest łatwo mnie zaskoczyć. Tym razem jednak patrzę na zdjęcia w tym ogłoszeniu i zupełnie nie wiem co autor miał na myśli. To jakaś krzyżówka nigdy nie wprowadzonego do produkcji Bombla z polskim tuningiem lat 90. i początku XXI wieku?
Zapowiadało się nieźle.
Pomysł, by nawiązać do prototypu Malucha pick-upa zdecydowanie był niezły. Samo wykonanie paki również jest dobre, z materiałowym zadaszeniem i walizką na dachu mogło być całkiem stylowo. Także postarzanie auta przez dorzucenie chromowanych zderzaków do egzemplarza z 1994 wyszło przyzwoicie. Nawet dwukolorowy lakier czy malowanie silnika na czerwono - to wszystko da się przeżyć.
Właściciel zapewnia, że samochód jest po remoncie. To dość skromne stwierdzenie, biorąc pod uwagę zakres przeróbek wykonanych przy okazji.
Dalej pomysły stały się bardziej kontrowersyjne.
Spojrzenie do środka wprowadza w stan niepokoju. Pal sześć już to obicie tylnej grodzi z przeszyciami wpadającymi w róż. Fotele, zwłaszcza na oparciach, sprawiają wrażenie jakby coś poszło nie tak, no ale ok, taka koncepcja. Za to od czerwonej skóry na konsoli środkowej i plastikowych elementów typu korbki w tym samym kolorze to wypadają mi już oczy.
Kompletnie też nie podchodzą mi koła w stylu a la szeroka stal. Trudno nazwać te felgi faktycznie szerokimi, a do tego to nie wygląda dobrze nigdzie poza mocno obniżonymi samochodami.
To wszystko blednie, kiedy spojrzymy na przód.
Okej, tu już naprawdę nie wiem o co chodzi z tą pokrywą bagażnika. Trochę przypomina styl kubański, jakby napęd z innego auta został przełożony do malucha i zamontowany z przodu. Ale nie, tutaj motor jest fabryczny.
Co więc kierowało autorem, kiedy zdecydował się przerobić pokrywę bagażnika i dołożyć nerki z BMW? Myślałem, że takie Maluchy występują tylko na śmiesznych obrazkach w internecie i kosztują 500 złotych, a nie są wyremontowanymi egzemplarzami. Czy to taki dziwny ekwiwalent naklejania AMG na zwykłego mercedesa?
Nie wiem o co chodzi, ale jakaś część mnie pożąda tego Malucha.
Mógł być fajny, estetyczny projekt, jednak właściciel zdecydował się na sporą dozę szaleństwa. Cena wynosząca 12 tys. złotych wydaje się w przypadku takiego dziwadła mało realna, ale kto wie, może znajdzie się amator. To nadal ponad 10 razy mniej niż za fabrycznie nowego. W końcu Fiat 126p Bombel to legenda, więc coś co go udaje z automatu jest ciekawe. Chyba.
Nie bardzo rozumiem koncepcję tego auta, ale w pewnym sensie bardzo mi się podoba. BARDZO. Jest niezwykle odważna i łamie wszelkie konwencje. Nie mogę niestety opisać za jaką kwotę chciałbym go kupić i po jakich miejscach potem jeździć i w jaki sposób, bo nie chcę skończyć w Sztumie za szkalowanie klasyków.