Film „Ferrari” w reżyserii Michaela Manna opowiada o wycinku z życia legendarnego Enzo, założyciela marki ze skaczącym koniem w logo. Nie każdy będzie się na nim dobrze bawił.
![Byłem na filmie „Ferrari”. Jest zupełnie inny niż może ci się wydawać](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2024/01/film-ferrari-3-1180x645.jpg)
Ryk silników. Lśniące lakiery i chromy. Pisk opon, sportowa rywalizacja, łzy wzruszenia na mecie. Dobro i duch rywalizacji wygrywają, tworzy się legenda, a potem nadchodzą napisy końcowe.
Jeśli tak wyobrażałeś sobie film „Ferrari”, będziesz rozczarowany
Owszem, na ekranie można zobaczyć przepiękne kształty samochodów z lat 50. Można też posłuchać odgłosów ich motorów. W filmie znalazło się też kilka scen z toru, gdzie widz podziwia perfekcyjną linię jazdy i precyzyjne ruchy kierowców.
Ale to nie jest typowa „uczta dla motomaniaków”, „propozycja dla fanów motoryzacji” ani „gratka dla fanów wyścigów”. Jeśli idziesz na ten film tylko dlatego, że w młodości marzyłeś o F40, a teraz oglądasz się za SF90 Stradale, wyjdziesz z kina bez uśmiechu na twarzy. Pamiętam „Le Mans ‘66”. To nie ten klimat. Nie ma tylu sportowych emocji, trzymania kciuków za drużynę ani pozytywnej aury.
To po prostu film o Enzo Ferrari
Ale też nie mówimy o jego biografii. Nie dowiemy się, jak dorastał znany z surowości „Il Commendatore” ani nie będziemy towarzyszyć mu w jego późnych latach. Film pokazuje jedynie wycinek z jego życia. W 1957 roku firma stała na progu katastrofy, a jedyną nadzieją było zwycięstwo w wyścigu Mille Miglia. Jak się okazało – ostatnim, który odbył się w takiej formie.
![](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2024/01/film-ferrari-3.jpg)
Co najmniej połowa produkcji została jednak poświęcona zawiłemu życiu prywatnemu Enzo. Jego małżeństwo (w roli Laury Ferrari Penelope Cruz) się sypało, przede wszystkim od czasu śmierci ukochanego syna Dino, a szef legendarnej firmy prowadził równoległe życie z kochanką, z którą miał syna. Rozwody były we Włoszech w tamtych czasach nielegalne. Wątek problemów rodzinnych był napisany dobrze, wielowymiarowo. Ale to kolejny argument, dla którego nie mówimy o typowej propozycji dla „tych, którym w żyłach płynie benzyna”.
Poza tym, „Ferrari” to film amerykański
To oznacza, że Włochów grają Jankesi mówiący po angielsku, czasami tylko z udawanym, włoskim akcentem. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Całkiem możliwe, że prawdziwe kłótnie w domu albo w firmie Enzo obfitowały w więcej… gestów. I ekspresji.
![film ferrari](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2024/01/film-ferrari-2.jpg)
Pewnym zgrzytem były – moim zdaniem – bardzo brutalne sceny wypadku, w którym pokazano zwłoki ofiar niczym w filmie Tarantino. Była krew i wnętrzności. Nie chodzi o to, że mnie to oburzyło, nie odwracałem wzroku. Ale całość wyglądała, niestety, trochę śmiesznie.
Enzo Ferrari w momencie wydarzeń opisanych w filmie miał prawie 60 lat
Adam Driver grał przekonująco. Ale tak wygląda 60-latek według Hollywood…
![film ferrari](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2024/01/film-ferrari-1.jpg)
…a tak wyglądał Enzo Ferrari (to ten pan w okularach) w tamtych czasach naprawdę.
![film ferrari](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2024/01/1957-05-08_Modena_Ferrari_335_Enzo_Collins.jpg)
Enzo Ferrari & Peter Collins
Czy warto iść na film „Ferrari”?
Warto. Trzyma w napięciu, budzi emocje, dobrze – mimo wszystko – odwzorowuje lata 50. we Włoszech. Na obrazy dobrze się patrzy, film jest bardzo estetyczny, pełen pięknych kadrów, świetnych ubrań i detali. Chwilami można się nawet uśmiechnąć (zauważcie, kto gra Stirlinga Mossa). Ale to nie jest typowy film dla miłośników motoryzacji. I nie bierzcie do kina dzieci, nawet jeśli (a może „zwłaszcza”) mają na ścianie plakaty z autami z Maranello.