Nie wiem, jakie jest najlepsze miejsce na kluczowe przyciski w aucie. Wiem, jakie jest najgorsze
Domyśalcie się cyhba, jak turdno pisze się na erkanie dotykwym w rękawiczkach. Dlatego niektórych przycisków nie powinno na nim być.
Nie ma nic lepszego niż miejsce na parkingu podziemnym. To znaczy, być może lepszy jest niezależny garaż – ale te często bywają ciasne, a moje miejsce na parkingu wielostanowiskowym jest obszerne i mieści nawet Maybacha. Doceniam je zwłaszcza zimą, gdy omijają mnie tak wspaniałe czynności, jak skrobanie szyb i wsiadanie do wozu, tak zimnego, że staje się ilustracją encyklopedycznego hasła „zero absolutne”.
Do dobrego można się błyskawicznie przyzwyczaić
Wsiadanie do ciepłego auta rozpieszcza i oszczędza zmagania się z kilkoma problemami – nie tylko tymi, które wypisałem powyżej. Święta sprawiły, że sobie o nich przypomniałem. Musiałem zaparkować u rodziny na zewnątrz, a potem w wyjątkowo mroźny poranek wsiąść do samochodu – czyli w testowego Peugeota 308 - i pomknąć nim przez śnieżną krainę pełną wczorajszych i niedzielnych kierowców.
308 ma kilka gadżetów, które umilają zimowe podróże. Najważniejsze z nich to podgrzewanie siedzeń i kierownicy.
Wsiadam i chcę je włączyć
Mam na dłoniach skórzane rękawiczki, bo przed chwilą odśnieżałem szyby i gdyby nie ten element garderoby, ręce pewnie właśnie by mi odpadały. W wielu autach cała procedura włączania podgrzewania siedzeń jest bardzo prosta. Wystarczy wcisnąć wielki przycisk umieszczony gdzieś na konsoli centralnej albo – czasami – na boku fotela. Czasami zamiast przycisku jest pokrętło. Miałem tak w swoim dawnym Audi A3. Do dziś zastanawiam się, po co komu aż sześć stopni ogrzewania foteli. Na szóstym w aucie zaczynało pachnieć grillem, niczym podczas wiosennego spaceru po ogródkach działkowych.
Ogrzewanie kierownicy też zwykle włącza się łatwo. Najlepiej, gdy fizyczny przycisk znajduje się po prostu na części, którą zamierzamy ogrzać. Jest tak np. w BMW albo w Volkswagenach. W innych wozach przełącznik montuje się np. po lewej stronie kokpitu albo gdzieś na jego środku, w okolicy pokręteł od klimatyzacji. Wygodnie, prosto i można nacisnąć to w rękawiczkach. Przecież zdejmuje się je dopiero wtedy, gdy kierownica się nagrzeje.
W Peugeocie jest inaczej
Niestety, 308-ce znowu trochę się ode mnie dostanie, ale wcale nie jest to jedyny samochód, w którym rozwiązano to w zbyt skomplikowany sposób. Aby ręce i inna część ciała kierowcy Peugeota zrobiły się ciepłe, trzeba włączyć odpowiednią funkcję – ale nie przez wciśnięcie fizycznych przycisków. Za wszystko odpowiada ekran dotykowy... a dokładniej: różne jego zakamarki, skrzętnie poukrywane w menu. Po wejściu do lodowatego auta należy więc wciskać w rękawiczkach wyświetlacz aż kilka razy. Menu główne, menu ogrzewania, w tym miejscu należy rzucić parę przekleństw, a potem jeszcze tylko trafić w ikonki ogrzewania foteli i kierownicy. Powodzenia. Wygodne, niczym urywanie musze skrzydełek w rękawicach bokserskich. Poza tym, ten ekran dotykowy działa powoli jak mój mózg na mrozie.
Ekran dotykowy nie powinien obsługiwać niektórych funkcji
Oprócz ogrzewania foteli i kierownicy, do głowy przychodzą mi też: włączanie i wyłączanie systemu start stop, deaktywacja czujników parkowania (bo czasami podjeżdża się do ściany, czujniki wyją, a jeszcze przez chwilę chce się siedzieć w aucie) i włączanie funkcji auto hold. No i w ogóle różne funkcje związane z klimatyzacją, bo naprawdę trudno ustawia się je na wyświetlaczu w rękawiczkach. Albo zmarzniętymi palcami. Spróbujcie napisać SMS-a na smartfonie w podobnej sytuacji. Poczujecie się jak właściciele najnowszych aut, nawet jeśli na co dzień macie pod domem grata.
Tak się złożyło, że większość z tych problemów wystąpiła w Peugeocie 308 (choć np. systemu start stop tu nie ma, bo testowałem hybrydę). Ale wcale nie chodzi tylko o Peugeota. To choroba większości nowych aut. Specjaliści od ergonomii chyba padli ofiarą cięcia etatów. Albo zawsze mają garaże i mieszkają w ciepłych krajach.