Drogowe, patologiczne bingo ze Stolicy: cztery przypały za jednym razem. Nauka poszła w las
Sprawczyni kolizji na warszawskiej Białołęce najwyraźniej uznała, że boi się być za kółkiem trzeźwa. To dopiero początek kumulacji patologii i naruszeń prawa, jakie ujawnili przybyli na miejsce policjanci.

Nie jestem geniuszem zbrodni, a i niespecjalnie mam tego typu ambicje. Wydaje mi się jednak, że gdybym chciał zrobić coś przypałowego, starałbym się ograniczać wszelkiego typu kumulacje - tak, by zmniejszyć ryzyko wpadki i problemów. Czyli gdybym był poszukiwany, raczej albo nie ruszałbym się z domu, albo jechałbym bardzo ostrożnie. Gdybym jechał bez uprawnień, to starałbym się robić to tak, by nie spowodować kolizji - i tak dalej.
Nie wszyscy myślą w ten sposób
To znaczy - wydaje mi się, że niektórzy nie myślą w ogóle zbyt wiele. Ale przynajmniej mamy potem co czytać. Oto świeża informacja z warszawskiego podziemia, czyli wieść ze świata, do którego wolelibyście się nie zbliżać.
Jak podaje Miejski Reporter, „w czwartek, 27 marca, około godziny 22:00 na skrzyżowaniu ulic Mehoffera i Czeremchowej na warszawskiej Białołęce doszło do kolizji z udziałem dwóch samochodów osobowych. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierująca Citroenem nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu, co doprowadziło do zderzenia z Peugeotem”. Do tego momentu wszystko brzmi jeszcze dość normalnie. Ot, kolizja, takie rzeczy się zdarzają.
Ale kierująca nie miała uprawnień
Nie zrobiła prawa jazdy i podobno dopiero uczyła się jeździć. Niestety, to nie koniec kumulacji. Dodajmy do tego, że nauka odbywała się „po kielichu” i to srogim, bo badanie alkomatem wykazało u kierującej niemal 1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Być może wypiła trochę na odwagę, bo bała się jeździć sama ze sobą. Jestem w stanie zrozumieć podstawy tego lęku. Chyba nie jest urodzonym mistrzem kierownicy.
Obok niej siedział pasażer. Też miał coś na sumieniu. Dokładniej - w trakcie interwencji ujawniono, że był poszukiwany na podstawie nakazu doprowadzenia do aresztu na 15 dni z możliwością uiszczenia grzywny. Zapłacił ją i wyszedł, ale jego towarzyszka została zatrzymana.
Podsumujmy to wszystko
Mamy więc jazdę po pijanemu, bez uprawnień i z poszukiwanym na prawym fotelu. Jadąc w takim stanie i z takim zestawem potencjalnych przypałów, powodujemy jeszcze kolizję. Dobrze, że nic się nikomu nie stało. Czy z takiej nauki jazdy kierująca wyciągnie naukę? Szczerze w to wątpię.