Widziałem na żywo chiński "czołg". Ma 1080 KM i pasuje do znanego detektywa
Chińskie samochody kojarzą nam się zwykle z tanimi wozami na dojazdy do pracy. Dongfeng M-Hero nie jest tani, a na dojazdy do roboty nada się świetnie, jeśli zawodowo zajmujesz się zdobywaniem innych państw.

Niska cena, nieco zbyt paliwożerny silnik 1.5 turbo, generyczny wygląd i rosnąca popularność w statystykach sprzedaży. Oto opis większości nowych, chińskich SUV-ów oferowanych w Polsce. Można go dopasować do różnych MG, Jaecoo, Omod, BAIC-ów czy Forthingów.
Ale Dongfeng M-Hero powstał według innej receptury

Ten samochód wygląda niczym uciekinier z garażu znanego detektywa, będącego fryzurową inspiracją tysięcy mężczyzn (na szczęście nie, ale by było!). M-Hero nazywa się jak telefon albo smartwatch, ale tak naprawdę to całkiem groźny sprzęt.
Mówimy bowiem o aucie z korzeniami wojskowymi. Skojarzenia z Hummerem same się nasuwają i rzeczywiście - Dongfeng M-Hero (znany też po prostu jako M-Hero) podobnie jak amerykański wóz ma też wariant, którym nie jeździ się dla przyjemności. W wersji cywilnej frajdy powinno być jednak sporo.
Ten model był atrakcją Poznań Motor Show

Trzeba było specjalnie poprosić obsługę, by odsunęła barierkę i pozwoliła przyjrzeć się M-Hero z bliska. Jeśli jednak chce się zrobić zdjęcie z całym tym autem w kadrze, trzeba trochę odejść. To kawał samochodu - choć przyznam szczerze, że na żywo wydaje się jeszcze większy niż świadczą o tym dane techniczne.
@autoblogpl Chiński bohater MHero #moto #car
♬ dźwięk oryginalny - Autoblog.pl
M-Hero mierzy 4,987 m. To dużo, ale mniej niż np. w przypadku Audi Q7 czy nawet nowego BMW 5. Szerokość wynosi 2,080 m, a wysokość to 1,935 m. Najbardziej imponujący jest prześwit - aż 34 cm. Maksymalna głębokość brodzenia wynosi 90 cm.

Po wdrapaniu się do wnętrza zastałem całkiem luksusowe warunki
Nie ma tu mowy o środku przypominającym warunki w czołgu (widoczność w M-Hero jest znacznie lepsza) albo w transporterze wojskowym. Można rozsiąść się na wielkim, pokrytym brązową skórą fotelu, cieszyć się pokaźnym odstępem od pasażera (choć tunel środkowy nie jest tak absurdalnie szeroki, jak w Hummerze) i pobawić się funkcjami na ekranach (są trzy). Jeśli ktoś potrzebuje pododawać sobie męskości (mam pewne podejrzenia, że klienci na taki wóz faktycznie mogą tego pragnąć), może w kółko łapać za klamkę. Przypomina pistolet.

Środek wygląda jak z luksusowego SUV-a i można mieć nawet pewne obawy dotyczące tego, czy wypada tu wchodzić w brudnych butach - podczas gdy z zewnątrz Dongfeng M-Hero wygląda tak, jakby potrafił przetrwać ostrzał i samodzielnie zdobyć jakieś małe miasteczko. Rozwijam te wątpliwości - nie, to nie jest samochód opancerzony. Ale pewnie i tak wszyscy będą wam zjeżdżać z drogi.

Moc to ponad 1000 KM

Nie miałem okazji się przejechać chińskim czołgiem, ale domyślam się, że wrażenia mogą być przerażające. Cztery silniki elektryczne wytwarzają tu 1088 KM i 1400 Nm (!). Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 4,2 s. To rezultat jak z kilkuletnich Ferrari i to w aucie ważącym ponad 3,4 tony. Spokojnie - nie musicie mieć prawa jazdy kat. C. B wystarczy, bo przy elektrykach limit podniesiono do 4,2 t.
Pojemność akumulatora wynosi 142,7 kWh. choć w zasięg na poziomie 450 km wątpię. Nie jestem też pewien, czy M-Hero wystarczająco dobrze hamuje. Przypomnę więc zdanie wygłoszone wyżej: „pewnie i tak wszyscy będą wam zjeżdżać z drogi”. Tak naprawdę lepiej, by zjeżdżali.

Dongfeng M-Hero kosztuje 799 tys. zł
To już prawie półka Bentleya. Niemal 800 tysięcy to bardzo dużo, jak na auto chińskie, ale biorąc pod uwagę moc, osiągi i czynnik „dziwności”, Dongfeng jakoś się broni. Możecie być pewni, że drugiego takiego auta nie spotkacie (nawet we wrogiej armii). Rywale? Może elektryczna klasa G, może elektryczny Hummer, a może coś jeszcze zupełnie innego. Ciekawe, czy ktoś będzie jeździł tym na co dzień. Podobno w Polsce sprzedała się już co najmniej jedna sztuka. Sprzedażą zajmuje się ten sam importer, co np. w przypadku Rolls-Royce’a. Może ktoś kupił wóz dla ochrony?