REKLAMA

Dania poleciała w klocki. Chce zakazać samochodów spalinowych w całej Europie

Żeby tak nadepnęli na klocek przyczajony na dywanie w ciemnościach. Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych już w 2030? To bardzo szybko.

klocki lego Dania
REKLAMA
REKLAMA

Pewnie jak jesteś takim Duńczykiem, to zaraz po obudzeniu lokaj podaje ci jedwabny szlafrok i przemywa ci oczy płatkami maczanymi w mleku Yeti. A potem przy kawie doradza ci, jak zatruć życie Europejczykom. Ty Zbyszek, ty z Polski jesteś, weź ty mi powiedz, co was tak najbardziej zaboli, schabowych zakazać, nakazać publiczne karmienie piersią? Bo nie mam dziś pomysłu, jak wam tu krajom, którym w historii powiodło się gorzej niż nam, jakoś tak bardziej dokuczyć?

I Zbyszek mówi, coś z samochodami chyba, to takom wrażliwom sprawom jest. I cyk, zrobione. Dania zwiększa wysiłki by zakazać sprzedaży samochodów spalinowych, jak najszybciej, już zaraz, i nie, nie tylko u nich.

Dania chce zakazu sprzedaży samochodów spalinowych w Unii Europejskiej do 2030 roku.

Może być nawet wcześniej, Duńczykom to nie przeszkadza. Oni wstawali wcześniej by zrobić więcej, maksymalizowali, racjonalizowali, zwiększali efektywność i dbali o hygge albo znaleźli się po właściwej stronie żelaznej kurtyny. Dokładnie to nie wiem, jak się dochodzi do pozycji, w której chce się utrudnić życie pozostałym mieszkańcom Europy nie zważając na poziom ich rozwoju. W wolnej i zjednoczonej Europie jest za wolno jest dla Duńczyków.

zd d2s
Samochód jak z duńskich marzeń.

Państwa europejskiej lubią się ścigać, lubią też stany w Stanach. Wielka Brytania też szalała z datą zakazu, ale wewnętrznie. To tak nie boli, bo to daleko, choć Polacy na Wyspach pewnie przesadnie nie klaszczą. Inne państwa nie próżnują, chcą od Komisji Europejskiej ustalenia daty. Chcą wiedzieć, kiedy nastąpi ten zakaz, ten najsłynniejszy zakaz sprzedaży samochodów spalinowych w Europie.

Dania się nie ogranicza, w tańcu zaprosić gości spoza parkietu się nie boi. Nie dla niej lobbiczek umiarkowany, jakieś tony wyważone, namysł, czy konsultacje. Dania wywiera presję i sama podaje datę zakazu. Według Danii wyborną datą na zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych w Unii Europejskiej jest rok 2030. Jak to przeczytają w Bułgarii, to będą piszczeć głośniej niż po nadepnięciu na klocek LEGO.

Podwójny cios

To jest ta mniej lekkostrawna potrawa ze wspólnego stołu u europejskiej rodziny. Trzeba przełykać takie żaby niezależnie od swojego PKB, średnich dochodów na gospodarstwo domowe i innych spraw nieistotnych dla osób, którzy po pozbyciu się swojego starego, kilkuletniego samochodu, nie wiedzą, że żyje on jeszcze długo i szczęśliwie w innym, biedniejszym kraju. Trzeba było wcześniej wstawać, albo przeczytać jakieś rady Billa Gatesa, ty wschodni Europejczyku leniwy, to byś odniósł sukces i nam nawrócenia na elektromobilność nie utrudniał.

Konieczność przesiadki na napęd elektryczny to nie jest główna niedogodność. Nie ma przecież nakazu kupowania nowych samochodów. Duńskie naciski mają też inne konsekwencje. Cytowany przez Samar Alfred Franke - ekspert Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, uważa, że ofiarą duńskiej propozycji padnie w dużej części Polska. Zaproponowany termin ma oznaczać w praktyce śmierć produkcji komponentów związanych z silnikami spalinowymi, a w tym jesteśmy europejskim liderem. TIR-y nie wyjadą, pracownicy nie pójdą do pracy, bo nie będzie dokąd iść.

*nie dotyczy Duńczyków

REKLAMA

To już niedługo

Samochody elektryczne to przyszłość, w końcu będziemy nimi jeździć. Nie ma znaczenia, kogo i czy, na nie stać. Tempo musi być równe, bo nie możemy pozwolić sobie na dalsze zatruwanie miast i ocieplanie klimatu. Ludzie z biedniejszej części Europy jakoś sobie poradzą, pewnie będą w nieskończoność naprawiać swoje spalinowe samochody. Duńczycy szykują nam raj graciarza. 2030, to już naprawdę niedługo.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA