REKLAMA

Próbowałem pokochać Dacię Jogger. Ale z taniością pogodzić się nie mogę

Ponarzekałem już na to, jak tanio wykonana jest Dacia Jogger, dzisiaj ponarzekam, jak tanio jeździ. A Wy i tak stwierdzicie, że to nic nie szkodzi, bo przecież o to chodzi, że jest tanio.

Dacia Jogger jest za tania. Ale nie cenowo, tylko wizualnie. Pierwszy test
REKLAMA
REKLAMA

Z przyjemnością przebrnąłem przez sekcję komentarzy pod poprzednim tekstem o Joggerze, żeby poczytać jak bardzo się nie znam, jak bardzo się czepiam i jak świetna jest Dacia dzięki elementom, w które jej nie wyposażono oraz dyskusyjnej jakości, którą oferuje w nadmiarze. Oczywiście najczęściej padał argument, który tak często pada w dyskusji politycznej w naszym kraju, że już przyjęliśmy go za prawdę – nieważne, że coś nie jest dobre, ważniejsze jest to, że inni robią to coś gorzej. No chyba, że kradną, wówczas do głosu dochodzi argument, że inni kradli jeszcze bardziej. A w ogóle to o co mi chodzi, ważne, że jest tanio. 

Mało kto zwraca uwagę, że tanio wcale nie musi oznaczać dobrze

Pojeździłem sobie Joggerem i z punktu widzenia prywatnego użytkownika wcale nie uważam, że jego niska jak na dzisiejsze standardy cena sprawia, że można mu wszystko wybaczyć. Wczoraj ponarzekałem na to, jak Jogger jest wykończony, dzisiaj ponarzekam na to, jaki jest gdy się do niego wsiądzie na dłużej. 

Żeby była jasność – dalej uważam, że to doskonały produkt i będzie się sprzedawał jak zły. Ma naprawdę  siedmiomiejscową kabinę, w topowej odmianie z niezłym wyposażeniem kosztuje 80 tys. zł, jest przyjazny w obsłudze, sprawnie się przemieszcza, można go kupić z fabryczną instalacją LPG i jest nowy. Jeśli to najważniejsze punkty na czyjejś liście priorytetów – to strzał w dziesiątkę, zapraszam do salonu i proszę nie tracić czasu na czytanie tego co piszę dalej. Będzie Pan zadowolony, Pani też.

Ja podtrzymuję, że swoich pieniędzy bym na niego nie wydał, choć teoretycznie nawet jestem w grupie docelowej. I już tłumaczę dlaczego.

dacia jogger

Dacia Jogger – zza kierownicy

Regulacja wysokości siedziska – jest, regulacja kierownicy na wysokość i na głębokość – też jest. Wspaniale, ale i tak nie da się wygodnie usiąść. Brakuje możliwości przechylenia siedziska, albo regulacja kierownicy na głębokość jest zbyt mała. By zająć prawidłową pozycję, czyli oprzeć nadgarstek o szczyt wieńca kierownicy, jednocześnie mając łopatki oparte o fotel, muszę usiąść zbyt blisko – unoszę kolana, a fotel zupełnie nie podpiera ud. Żeby zapewnić sobie podparcie i jednocześnie trzymać prawidłowo kierownicę, muszę fotel unieść nienaturalnie wysoko i usiąść jak na krześle. Nie chciałbym tak spędzić całego dnia, szczególnie, że fotel jest dość miękki i słabo podtrzymuje ciało na boki. Nie szkodzi, ważne, że jest tanio. 20 lat temu mało który samochód miał regulację kierownicy na głębokość. Ale nie żyjemy 20 lat temu.

Dacia Jogger – z kanapy

W drugim rzędzie siedzi się wyżej niż w pierwszym – ma to być zbawienie dla pasażerów miewających problem z chorobą lokomocyjną. Do tego dzięki takiej konfiguracji siedzący w trzecim rzędzie mają gdzie podziać stopy. Faktycznie siedzi się wysoko, kanapa jest całkiem szeroka, można na niej usiąść w trzy osoby i nie będzie przesadnego ścisku. Siedząc sam za sobą ilość miejsca na nogi porównałbym z autami bardziej segmentu B, a nie C. Oparcie kanapy jest ustawione dość pionowo, obstawiam, że na dłuższą metę taka podróż byłaby męcząca. Ale nie ma co przesadzać, przynajmniej jest tanio.

Dacia Jogger – z bagażnika

Z bagażnika, czyli z miejsc trzeciego rzędu. Wspaniale, że są, bo siedmiomiejscowego auta w cenie poniżej 100 tys. nie sprzedaje nikt. I są to prawdziwe miejsca, a nie na zasadzie 5+2, czyli przeznaczone co najwyżej dla dwójki dzieci. Ba, myślę sobie, że siedziało mi się na nich wygodniej, niż za samym sobą w drugim rzędzie. Miejsca na nogi miałem w sam raz, a nad głową wciąż jeszcze sporą przerwę. Podłokietniki w boczkach, półeczka, uchwyt na kubek z napojem, a nawet gniazdko 12V, które w sumie dziś przydałoby się chyba wyłącznie do podłączenia lodówki turystycznej – też są. Ale nadmuchu na tył już nie ma, trzeba ratować się uchyleniem bocznych okienek, co powoduje hałas w kabinie. I żeby wsiąść, trzeba się konkretnie nagimnastykować. Do tego miękko zestrojone zawieszenie huśta znacznie bardziej niż jak się siedzi z przodu. Na autostradę – słabo, bo przy prędkości autostradowej będzie głośno. Poza autostradę – da radę, póki nie zrobi się kręto i dziurawo i nie zacznie huśtać. Nie mogę jednak narzekać, bo przecież jest tanio. 

Siedmiomiejscowa wersja może szybko stać się pięciomiejscową – dodatkowe fotele można złożyć i wyjąć z bagażnika, który wówczas rośnie do prawie 830 litrów. Dodatkowo można złożyć można też kanapę – wtedy przestrzeń ładunkowa rośnie do niemal 2100 litrów. Można pasjami wozić pralki, piekarniki i lodówki bez technologii noFrost. Piszę to bez cienia ironii, miejsca jest mnóstwo, a otwór bagażnika w najwęższym miejscu ma prawie 89 cm szerokości. Trochę szkoda, że próg bagażnika jest wyżej niż podłoga, a podłoga w 2/3 bagażnika jest wyżej niż w pozostałej części, przez co powstaje spory uskok. Do tego, gdy rozłożymy wszystkie fotele, bagażnik zmniejszy się do 212 litrów, czyli przyjmie co najwyżej dwie małe walizki kabinowe i nie bardzo jest co zrobić z roletą bagażnika. Ale tak to jest, jak w nadwoziu o długości 4,5 metra chcemy połączyć kombi, SUV-a i minivana – przynajmniej jest tanio, więc nie mogę narzekać.

Dacia Jogger – w trasie

3 cylindry, litr pojemności, bezpośredni wtrysk, 110 KM mocy i 200 Nm momentu obrotowego. W siedmioosobowym samochodzie. Nie brzmi obiecująco, ale na pusto Jogger jest zaskakująco sprawny. Siedmiomiejscowa wersja do 100 km/h przyspiesza w 11,2 s. Nie brzmi imponująco, ale do 50-ki rozpędza się naprawdę rześko, jak popracujemy skrzynią, to i z rozsądnym wyprzedzaniem daje sobie radę. Z pewnością wiele w tym zasługi masy własnej, która wynosi jedynie 1261 kg. Taki Jogger może wziąć na plecy jeszcze 600 kg ładunku. Ubolewam, ale nie miałem możliwości sprawdzić jak porusza się z takim obciążeniem, przekonamy się, gdy auto pojawi się w Polsce. Mam nadzieję, że skóry nie odda tanio.

I nie zapominajmy, że może jeździć na LPG

Wówczas jest to jednak trochę inny samochód. Silnik ma tę samą liczbę cylindrów i pojemność, ale to zupełnie inna, starsza konstrukcja z wtryskiem wielopunktowym. Na benzynie ma tylko 90 KM i 160 Nm momentu obrotowego. Na LPG – o 10 więcej. I wciąż jakoś jeździ, do setki rozpędza się w 13 sekund, trzeba się tylko intensywnie nawachlować dźwignią zmiany biegów. Przy wyprzedzaniu oczywiście też. I znowu – ciekaw jestem, jak będzie się zachowywać przy pełnym obciążeniu. Cztery osoby dorosłe, troje dzieci, wakacyjny bagaż na dachu – jakoś nie wierzę, że może to być wóz, którym podróżuje się z przyjemnością. Według Dacii zużycie gazu powinno wynieść nie więcej niż 8 litrów. My jeździliśmy we dwóch i wychodziło nam bliżej 10. Nie mogę narzekać, bo przecież wciąż jest tanio, ale jakby to było takie 1.5 dCi…

…to by było drożej

REKLAMA

Podczas prezentacji produktu, w odpowiedzi na pytanie o mocniejsze wersje silnikowe usłyszeliśmy, że to wszystko kwestia wyboru. Wyboru, jaki podejmują klienci i wyborów, jakie ma do podjęcia Dacia. Klienci chcą tanio i Dacia chce im dawać tanie samochody. Żeby było tanio, muszą być konfigurowane tak a nie inaczej. Są więc pełne zalet, ale i kryją pewne niedostatki. Dla jednych te niedostatki nie będą miały znaczenia. Dla innych będą na tyle męczące, że być może zrezygnują z zakupu. A wtedy będą musieli kupić coś innego i przestanie być tanio. Ale może chociaż będzie dobrze?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA