Dacia Duster 1.3 TCe 150 EDC 4x2: test Dacii za 100 tys. zł
Czy Dacia Duster 1.3 TCe 150 EDC 4x2 jeździ jak samochód za 100 tys. zł? Sprawdziłem.
Tak. Bo teraz samochód za 100 tys. zł to jest tani samochód.
Dacia Duster ma tak sprytnie skonstruowany cennik, że można mieć wariant 1.3 TCe 150 KM ze skrzynią manualną i napędem na 4 koła lub z automatem EDC i napędem na przód w dokładnie tej samej cenie. Jeśli mowa o odmianie Prestige, czyli drugiej od góry, jest to cena 95 700 zł. W standardzie jest już układ Media Nav z możliwością „replikacji smartfona”, ale bez bezprzewodowej ładowarki oraz kamera cofania. Jednak po dodaniu podgrzewanych przednich foteli (700), bezkluczykowego dostępu z uruchamianiem silnika przyciskiem (1000) i lakieru metalicznego (2500), lądujemy z ceną 99 900 zł. Sprytnie wymyślone. Proszę, Dacia za 100 tys. zł, oto ona:
Dacia za 100 tys. zł ma wszystko, czego oczekuję
Nie muszę szukać kluczyka, żeby ją odpalić – chociaż to samoczynne zamykanie i otwieranie się samochodu to jest jakiś horror, jest to we wszystkich nowych autach koncernu Renault i w żadnym nie działa to dobrze. Próbowałem kilkakrotnie dezaktywować tę funkcję z poziomu komputera i ona się dezaktywuje, ale na chwilę, potem znowu się uaktywnia.
Nie muszę oczywiście zmieniać biegów, bo wreszcie Duster jest dostępny z silnikiem benzynowym i skrzynią dwusprzęgłową. Działa to znakomicie, a co najważniejsze, taka konfiguracja jest rewelacyjnie oszczędna. Jadąc rozsądnie, zmieścimy się w 6,5 l/100 km. W trasie, poza autostradą, można zejść poniżej sześciu, w mieście pewnie wpadnie nieco ponad 7/100. Duster 1.3 z automatem jest oszczędniejszy niż Sandero 1.0 z CVT. Jak? Nie wiem, pewnie to właśnie za to się dopłaca.
Nie muszę też obracać się do tyłu przy cofaniu, bo auto ma całkiem niezłą kamerę i nie muszę cały czas dusić gazu w trasie, bo Duster ma tempomat, chociaż nie inteligentny, tylko taki zwykły, jak ręczny gaz w Warszawie. Nie martwię się o trasę, bo prowadzi mnie nawigacja, też nie jest ona jakaś super fantastyczna, ale znośna. Nie mam konieczności zbyt częstego kręcenia pokrętłami od klimatyzacji, bo jest ona w pełni automatyczna. Wydaje się, jakby obecny Duster i ten sprzed 12 lat niewiele się różniły, ale to nieprawda. Pamiętam doskonale pierwszego Dustera i jak odebrałem go do testu w 2010 r. Był to 106-konny wariant 1.5 dCi z manualną skrzynią biegów.
Wizualnie naprawdę niewiele się zmieniło, jednak poziom komfortu w jeździe tym samochodem wzrósł w sposób trudny do opisania. Pamiętam, że pierwszym Dusterem wybrałem się na wycieczkę z Warszawy do Gostynina i był to samochód, którym jechało się jak autem z lat 90. W niczym nie pomagał i nie wyręczał kierowcy, może poza pikaniem czujników parkowania, i tak dostępnych chyba tylko w najdroższej wersji. Czułem się, jakbym jechał wozem 15-letnim. A w 2022 r. wsiadam w Dustera, który wygląda bardzo podobnie i ma te same wady co ten pierwszy – okropne klamki, za miękkie fotele i takie tam – i ten Duster sprawia, że jadę nim zrelaksowany.
Ale ten pierwszy Duster to kosztował coś 50-parę tysięcy nawet w bogatej wersji!
Tak, ale w tej bogatej wersji to on miał klimę z łapy, skrzynię z łapy i radio z CD, i nic więcej. Taki był bogaty. A teraz Duster ma wszystko, więc kosztuje stówę, i to jest normalne i w pełni uzasadnione. Zresztą spróbowałem sobie zadać pytanie, w czym niby ma się manifestować taniość Dacii, skoro jest to auto o tak wysokim popycie i klienci je tak uwielbiają. Przecież Duster to stale pierwsza trójka najchętniej wybieranych aut w Polsce przez osoby prywatne (nie floty). Skoro popyt jest tak duży, to cena ma wszelkie prawo rosnąć, nawet zupełnie abstrahując od kryzysu półprzewodnikowo-surowcowego.
W ogóle nie mam zamiaru przekonywać Was do nabywania Dacii Duster
I tak ją nabędziecie, bo konkurencja za te pieniądze jest co najwyżej średnia, o czym ostatnio szeroko napisał redaktor Piotr. Za 100 tys. zł albo będziemy mieć dużo słabszy silnik, albo tylko manualną skrzynię biegów, albo po prostu samochód znacznie mniejszy rozmiarowo. Dacia, choć już nie tania, nadal nokautuje cenowo konkurencję. Ten nokaut nie jest już tak mocny jak jeszcze 5-6 lat temu, ale wciąż ma miejsce w pierwszej rundzie, jak w walce Pudzian-Materla. Ogólnie przy okazji jeżdżenia kolejnym już Dusterem zauważyłem, że są dwa rodzaje ludzi. Pierwsi uważają, że Dacia to w ogóle jest skandal, ohyda, obrzydlistwo, oni do tego nie wsiądą, oni tego nie dotkną. Sami jeżdżą czymś niewiele lepszym typu Skoda albo Toyota, ale Dacia to FUJ, BLE i NIE.
Dacia w ogóle nie celuje w tę grupę klientów, bo czego by nie zrobiła, oni będą uprzedzeni. Druga grupa, z roku na rok coraz liczniejsza, to odbiorcy, którzy uznają, że można bez problemu przymknąć oko na przeciętne klamki i słabe fotele, bo najważniejsze to nie przepłacać za samochód. Jest duża szansa, że jako konsument testów aut z internetu jesteś w tej pierwszej grupie i uważasz, że taka Dacia to obraza dla kierowcy i w ogóle niżej Audi nie powinno się schodzić, nawet jeśli ma ono 15 lat i było kupione od Turka. Występuje jeszcze trzecia grupa ludzi, to ci, którym Dacia po prostu się podoba. Pożyczyłem ten wóz do przejechania się mojej żonie, pojechała nim do pracy i z powrotem, i była zachwycona. Miękkie zawieszenie, skrzynia biegów pracuje właściwie niezauważalnie, dobre wyposażenie – dla większości osób ten samochód robi wszystko to, czego oczekują.
Świat bardzo się zmienił od momentu debiutu Dacii Duster
Pamiętam, że na prezentacji I generacji po liftingu pokazywano statystyki sprzedaży, z których wynikało, że chyba ponad 40% klientów decydowało się na wersję z napędem na 4 koła. Konieczność wachlowania biegami była uważana za normalną. Klimatyzację regulowało się pokrętłem, a drogi szukało się na doklejanym do szyby urządzeniu typu TomTom albo coś podobnego. 12 lat później ludzi nie interesuje już za bardzo jazda w terenie, ale bardzo interesuje ich brak konieczności zmiany biegów. Nie bardzo interesuje ich wbudowana nawigacja i odtwarzacz jakichś okrągłych krążków, chcą mieć możliwość podłączenia swojego smartfona do systemu infotainment w samochodzie. Dacia elegancko podążyła za tymi potrzebami i oferuje samochód, który w niczym nie ustępuje konkurencji, jeśli chodzi o wyręczanie kierowcy - brakuje jej tylko systemu utrzymania pasa ruchu, kompletnie zresztą zbytecznego. W 99% aut jakimi jeździłem z tym systemem robił on więcej złego niż dobrego.
Podsumujmy
Chcesz auto za około stówę, chcesz żeby miało ze 150 KM i automatyczną skrzynię biegów. Rynek nie daje ci za dużych możliwości manewru. Kończysz z Dacią Duster 1.3 TCe 150 EDC 4x2 i nie narzekasz. Sory, taki mamy klimat.
fot. Chris Girard