Jedziesz na cmentarz? Wojsko zaklei ci kamerę cofania
Odwiedzający wrocławski Cmentarz Osobowicki mogą zaparkować na parkingu należącym do pobliskiej jednostki wojskowej. Muszą jednak przestrzegać pewnych zasad, które nie tylko absurdalnie brzmią, ale i wygląda na to, że nie mają zbyt wiele wspólnego z obowiązującym prawem.

Dwa tygodnie temu pisaliśmy: „Biuro Prasowe Urzędu Miejskiego Wrocławia poinformowało, że 31 października i 1 listopada kierowcy odwiedzający Cmentarz Osobowicki mogą skorzystać z parkingu na terenie pobliskiej jednostki wojskowej. Problem w tym, że w związku z nowymi przepisami zakazującymi fotografowania obiektów ważnych dla bezpieczeństwa lub obronności państwa wprowadzonych na mocy Ustawy o obronie Ojczyzny i Rozporządzenia Ministra Obrony narodowej z 27 marca 2025 roku zaparkują tam jedynie samochody niewyposażone w kamery”.
Chodzi nie tylko o rejestratory jazdy
Jak donosi strona Wrocławski Reporter, sytuacja na wojskowym, przycmentarnym parkingu jest obecnie dość absurdalna. Żołnierze wraz ze strażą miejską i ochroniarzami sprawdzają każdy samochód wjeżdżający na teren. Każą nie tylko zdejmować rejestratory w autach, ale nawet zasłaniać… kamery cofania. Jeśli ktoś odmówi, musi odjechać.
Przy okazji: kolega mieszkający we Wrocławiu powiedział mi, że lokalne radio podaje, że na parking nie mogą wjeżdżać „samochody z czujnikami parkowania”. To oczywiście nieprawda, ale można się uśmiechnąć, wyobrażając sobie jakiś konkurs precyzyjnych manewrów, bez dozwolonych „wspomagaczy”.
Gdzie tu sens?
Kamery parkowania w większości przypadków nie zapisują nagrywanego przez siebie filmu, a jedynie pokazują obraz na czas cofania. Nie można niczego nimi nagrać - być może byłoby to możliwe dopiero po wykonaniu jakichś modyfikacji w oprogramowaniu auta. Są także auta - jak Tesle czy nowe Mercedesy i BMW - które zapisują obraz tego, co dzieje się wokół nich. Nie wiem jednak, czy osoby sprawdzające auta wjeżdżające na parking zwracają uwagę i wiedzą także o kamerach np. pod lusterkami.
Z jednej strony: chodzi o bezpieczeństwo
Trudno mi sobie wyobrazić, by akurat tuż przy płocie wojskowego parkingu ktoś rozwiesił mapy z tajnymi planami armii, ale powiedzmy, że niechęć żołnierzy do fotografowania rozumiem (choć nie słyszałem nic o tym, by zaklejano ludziom też aparaty w telefonach). Można podejść do sprawy następująco: wjeżdzając na teren jesteś gościem wojska, więc stosuj się do zasad, a jak ci się nie podoba, parkuj gdzie indziej.
Z drugiej strony, funkcjonariusze powołują się na Ustawę o Obronie Ojczyzny. Tymczasem jej artykuł 616a mówi, że zakaz fotografowania obiektów wojskowych nie dotyczy „obrazu zarejestrowanego podczas przemieszczania się pojazdu”. Jeśli kamera cofania działa podczas przemieszczania się, a nie podczas postoju, to po co ją zaklejać? Wystarczyłoby - jeśli już - zaklejać same rejestratory jazdy lub wymagać wyłączenia trybu parkingowego. Choć i to brzmi dość absurdalnie.
Czyli ktoś czegoś nie doczytał i jest nadgorliwy
Oczywiście w dzisiejszych czasach tego typu sprawy budzą duże emocje i trudno z nimi dyskutować, bo każdy, kto ośmieli się zakwestionować sensowność zaklejania kamerki, może zostać posądzony o różne antypaństwowe sympatie. Pozostanę więc przy delikatnym uśmiechu i ostrzeżeniu dla kierowców z Wrocławia. Mam nadzieję, że za rok wojskowi już wczytają się w przepisy - albo nie będzie pozwalali na żadne parkowanie na wojskowym terenie. Na cmentarz i tak najlepiej pojechać autobusem.
Zdjęcie główne: Wroclaw.pl, autor: Marek Księżarek







































