REKLAMA

Prius zawinił, ale BMW ukarało Citroena. Drogowa zemsta bywa ślepa

Citroen omijał taksówkę, która zajechała mu drogę. Przy okazji naraził się na gniew i zemstę kierowcy BMW. Niektórzy nie mogą odpuścić, bo coś by im się chyba stało.

bmw zemsta
REKLAMA

Wiele lat temu w centrum Warszawy byłem świadkiem nieprzyjemnej sytuacji. Na nieistniejącym już, a dawniej niezwykle ruchliwym przejściu dla pieszych na placu Pięciu Rogów kierowca czarnego BMW X6 niemal przejechał po palcach pieszemu. Ten mocno się zdenerwował i rzucił się biegiem w pościg. Kawałek dalej auta ustawiły się w korku, pieszy dobiegł więc do wozu, zaczął szarpać za klamkę i miotać przekleństwa w kierunku kogoś, kto siedział za kierownicą. Tyle że osoba prowadząca samochód nie miała pojęcia o co chodzi. Siedziała mocno przerażona, ponieważ prowadziła nie BMW, a nieco zapomniany i egzotyczny model, jakim jest Subaru Tribeca.

Czyli „odpowiedzialność” poniósł nie ten, który zawinił

REKLAMA

Wściekły mężczyzna był tak zaślepiony żądzą zemsty, że nic nie robił sobie z głosów osób, które widziały całą sytuację i z chodnika krzyczały do niego, że pomylił samochody. Zrobiło mi się szkoda kierowcy Subaru (to chyba właściwy moment na żarty z wyglądu Tribeci i na teksty, że należy mu współczuć przez cały czas), bo oberwał nie za swoje winy.

Ta sytuacja przypomniała mi się po obejrzeniu filmu z kanału „Stop Cham”. Tutaj też „ukarany” został nie ten kierowca, który spowodował całą sytuację.

Zaczęło się od tego, że taksówkarz w Priusie zajechał drogę Citroenowi

Właściwie powoli dochodzimy już chyba do momentu, w którym nie muszę pisać „w Priusie”, bo już wiadomo, że gdy mówimy o taksówkach/przewozie osób, omawianym autem jest Toyota.

Kierowca Citroena nie miał idealnego wyjścia - mógł albo uderzyć w Priusa, albo próbować uniknąć kolizji, omijając jakoś taksówkę. Wybrał to drugie rozwiązanie, zapewne odruchowo i bez specjalnych przemyśleń. Nie wyszło najgorzej, bo z Toyotą się nie zderzył. Podczas manewru zbliżył się jednak do jadącego sąsiednim pasem BMW.

Jego kierowcę to rozsierdziło

Nie wiedział - albo nie chciał wiedzieć - że tak naprawdę to wcale nie była wina kierowcy Citroena. Zamiast mu współczuć, postanowił się zemścić. Blokował ruch, zrównywał się z francuskim autem i usiłował też zajechać mu drogę, tyle że specjalnie.

Czy kierowca BMW potraktował lekkie naruszenie jego pasa jako ujmę na honorze? A może tak mocno szuka na drodze guza… to znaczy, problemów, że nie jest w stanie odpuścić? Pewnie prawdą jest każde z tych zdań. Nieprzyjemna jest świadomość, że trzeba dzielić drogę z takimi ludźmi.

A jeszcze gorsze jest to, że gdyby Citroen wjechał w BMW podczas omijania Toyoty, to kierowca Citroena byłby winny. Lepiej uważać i czasami spróbować opanować odruchy. Albo przynajmniej kupić sobie kamerkę.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-27T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T18:04:19+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T17:52:38+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T14:07:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T12:31:46+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T07:54:35+02:00
Aktualizacja: 2025-05-25T11:00:16+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA