W 1993 lub 1994 r. policja w Macedonii otrzymała do użytku wybitnie niecodzienny pojazd: BMW serii 8 E31. Używano go jako radiowozu „autostradowego” w kraju, w którym za bardzo nie było autostrad.
Macedonia Północna, znana wcześniej jako Macedonia lub F.Y.R.O.M. to mały kraj na Bałkanach, bez dostępu do morza. Cała powierzchnia Macedonii liczy sobie 25 tys. km kw., a ludność to zaledwie dwa miliony osób. Za czasów Jugosławii Macedonia była autonomiczną republiką, po jej rozpadzie stała się niepodległym państwem, jednym z najbiedniejszych w regionie.
Jak to w takich warunkach bywa, niektórzy błyskawicznie się wzbogacili
Nastąpił błyskawiczny podział społeczeństwa na tych, którzy sobie poradzili i na tych, którzy musieli walczyć o przetrwanie. Podobnie jak w Polsce, tylko jeszcze bezwzględniej. Podczas gdy większość mieszkańców Macedonii mogła liczyć na jazdę na ośle, w najlepszym razie rozpadającą się Zastavą „stojadinką”, niektórzy kupowali sobie nowe BMW serii 8 E31.
Policja skonfiskowała jeden z takich samochodów w roku 1993
Nie wiadomo dokładnie do kogo należał, ale z pewnością w Macedonii musiał wzbudzać ogromną sensację. Przeważnie gdy takie samochody trafiają do policji, pozostają nieoznakowane. W Polsce policja korzysta też lub korzystała z BMW serii 7 czy Mercedesa klasy E przejętych z rąk przestępców. Jednak policja macedońska postanowiła pójść na całość i BMW wyposażyła w pełne oznakowanie, łącznie z napisem „POLICIJA”, białą maską i niebieskim oświetleniem na dachu. W tej postaci auto było gotowe do użytku patrolowego i ganiania potencjalnych piratów drogowych w Yugo albo Golfach jedynkach.
Policyjna kariera BMW E31 macedońskiej policji była niestety krótka i nie chodziło wcale o to, że ten biedny kraj nie miał funduszy na jego serwisowanie. Po prostu któryś z funkcjonariuszy chciał sprawdzić jak to idzie i auto wypadło z zakrętu. Uszkodzony samochód nie został nigdy naprawiony, ponieważ byłoby to niebywale kosztowne i po kilku latach zalegania na policyjnym parkingu został zezłomowany. Miało to miejsce w roku 1998, kiedy wartość takich aut szorowała po dnie i mało kto przypuszczał, jak szaleńczo podrożeją one w przyszłości.
O ile szanuję macedońskie władze za rozmach, o tyle był to zupełnie chybiony pomysł
W kraju, gdzie prawie wszyscy jeżdżą gratami, policja nie powinna jeździć najdroższym wozem „na rejonie”. Radiowozy podlegają przyspieszonemu zużyciu, stłuczkom i obcierkom – to normalne. Zatem fundowanie sobie auta, którego jedno tankowanie kosztuje tyle co pół Zastavy było pomysłem raczej szalonym. A że szalona motoryzacja to jedno z moich głównych zainteresowań, to proszę, macie jeszcze zdjęcie od przodu – na zapewne jedynej w tym czasie macedońskiej autostradzie.
Dawałbym się złapać takiemu BMW w moim Cimosie, gdybym go miał
Jako ciekawostkę warto dodać, że macedońska policja pozyskała też kiedyś Mercedesa klasy S W140, na którego w krajach byłej Jugosławii mówi się „słoń”. To nawet lepsze określenie niż „locha”. Natomiast macedońska straż leśna używała BMW E30 w wersji dwudrzwiowy sedan. Mam nadzieję, że upalali go bokiem po lesie.
Zdjęcie z grupy „macedońskie klasyki” nadesłał Paweł C