Audi Q9 istnieje, bo wypada je mieć. Ta planeta na pewno zmieści jeszcze jednego wielkiego SUV-a
Przyłapano Audi Q9. Zdjęcia mówią wszystko co trzeba. Jest duże, jeszcze większe.
Jego ryjek mówi, że ktoś zjadł mu wszystkie chipsy, a film nie doszedł jeszcze nawet do połowy. To zupełnie nie szkodzi, bo wiemy rzecz najważniejszą. Audi Q9 faktycznie powstaje i jest wielkie.
Plotki były, samochodu nie było. Ale powstanie i będzie ością w gardle konkurencji, która już ma przerośnięte SUV-y. Z ością to może być przesada, przyjmijmy, że Audi Q9 po prostu będzie, a to i tak jest istotna informacja dla nas wszystkich, bo będziemy musieli się przesunąć, żeby Audi Q9 mogło się zmieścić na kuli ziemskiej.
Audi Q9 - zdjęcia ze Szwecji
Co wcale nie znaczy, że trafi na europejski rynek. Może swoimi rozmiarami będzie cieszyć wyłącznie Chińczyków, będą sobie nim przewozić fabryki, albo inne drobne przedmioty.
Podczas jazdy SQ8 wydawało mi się, że ulice stały się niepokojące małe, pasy ruchu stawały się za wąskie, bo inni kierowcy wpychali się lusterkami w moją strefę komfortu. Audi Q9 ma szansę udowodnić, że świat jest z gumy i być jeszcze większe. Szerszym być już nie wypada, ale dłuższym to już tak. Zapewne zmieści się w nim trzeci rząd siedzeń i mnóstwo luksusu.
Volkswagen Atlas wygląda podobnie
Taki Volkswagen to może mieć Atlasa, to Audi też chce. To co widzimy na zdjęciach, nawet trochę przypomina go sylwetką. Będzie łatwo go zrobić. Wnętrze weźmie się z Q8, sylwetkę z Volkswagena, tył to najlepiej z Touarega, przód z tego, co Audi ma największe i cyk, wielki, luksusowy SUV Audi gotowy.
Mercedes ma model GLS, BMW ma X7, każdy z nich mógłby zostać karetą papieża, jeśli nie całym Watykanem. To Audi też chce być takie. Dlaczego sprzedawcy w ich salonach mieliby milczeć, gdy klient zapyta ich nie macie nic większego, takiego waszego X7?
Audi Q9 wypada mieć
Otóż milczeć mogliby z powodu limitów emisji dwutlenku węgla, który mocno dokucza producentom. Marka premium jednak sobie poradzi, cena wcale nie musi być dobra i pewnie przekroczy 400 tysięcy zł na start. Można w niej ukryć przyszłe kary za przekroczenie limitu, a wytrychem byłaby też zapewne wersja hybrydowa typu plug-in. Sprzedaż w Europie i tak nie byłaby powalająca.
Audi Q9 wypada mieć, z biegiem czasu, nawet największy SUV się kurczy i trzeba do gamy dorzucić kolejnego, jeszcze większego. Nie po to nadchodzi elektryczne Audi Q4, żeby na jego nieemisyjne konto, nie wrzucić jakiegoś paliwożernego SUV-a. No i pięknie, jakoś się na tej planecie przecież pomieścimy.