6500 złotych mandatów i 16 punktów karnych w ciągu doby. I to wszystko youngtimerem
Utrata prawa jazdy na trzy miesiące to tylko jeden z problemów, z jakim musi zmierzyć się pewien 24-latek z Kołobrzegu. Fantazja poniosła go za kierownicą youngtimera.
103 km/h na ograniczeniu do 50 km/h. Taki wynik wskazał wideorejestrator nieoznakowanego radiowozu, jadącego w pewien lutowy wieczór za zbyt szybkim kierowcą po jednej z kołobrzeskich ulic. Chwilę później sprawca wykroczenia zobaczył sygnały świetlne i tablicę z napisem „POLICJA – JEDŹ ZA MNĄ”.
Według nowego taryfikatora, kosztowało go to 1500 złotych
Na jego konto wpłynęło (bo taryfikator punktowy jeszcze nie został zmieniony) też dziesięć punktów karnych. Co gorsze, policjanci zatrzymali mu prawo jazdy na trzy miesiące. To najbardziej dotkliwa z kar za takie wykroczenie. „Ach, gdybym jechał choćby o 4 km/h wolniej” – zapewne pomyślał kierowca. Choć gdyby odbywały się igrzyska olimpijskie z myślenia, nie postawiłbym pieniędzy na jego złoty medal. Ale nie uprzedzajmy faktów.
W takiej sytuacji otrzymuje się pokwitowanie pozwalające na jazdę przez 24 godziny
Zatrzymanie prawa jazdy za przekroczenie prędkości nie oznacza więc konieczności dzwonienia po lawetę. Kierowca może jeździć jeszcze przez dobę. To ważne np. w sytuacjach, w których spotkanie z policją nastąpi ostatniego dnia urlopu, a w planach jest jeszcze powrót do domu.
Tak czy inaczej, większość osób w takiej sytuacji jeździłaby raczej spokojnie, powoli, ze smutną miną. Ale 24-latek z Kołobrzegu wybrał inny sposób na odreagowanie stresu.
Następnego dnia spowodował kolizję
Teoretycznie – nic dziwnego, zdarza się. Ale kołobrzeska komenda podaje na swojej stronie, że kierujący „spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym tracąc panowanie nad pojazdem i uszkadzając słup oświetleniowy”. Sytuacja miała miejsce na jednym z parkingów. Nie brzmi to raczej jak zagapienie się przy cofaniu. „Utrata panowania”, parking, może jakieś resztki śniegu… ten mężczyzna chciał się chyba pożegnać z prawem jazdy z przytupem. Albo z mocnym uderzeniem.
Tym razem kara była surowsza. Punktów karnych przydzielono „tylko” sześć, ale mandat był słony – 5000 złotych. To oznacza, że w ciągu jednej doby 24-latek pożegnał się z 6500 zł. Musi jeszcze jakoś naprawić swój samochód, o ile chce nim jeździć za trzy miesiące.
To ciekawy wóz
Nic dziwnego, że poniosła go fantazja. Auto, którym jechał, rzeczywiście może prowokować. Czy to Mustang? A może Porsche? Nie, odpowiedź jest jeszcze ciekawsza. Wszystkie szalone prędkości i manewry, młody kierowca wykonał w Fordzie Ka pierwszej generacji.
To nieprzesadnie mocny model, bo raczej nie ma więcej niż 75 KM. Ale Ka nie tylko intrygująco wygląda, ale i doskonale się prowadzi. Jest małe, zwarte i świetnie skręca. Takie hatchbacki rzeczywiście mogą wyzwolić w kierowcy szatana. Czy to już youngtimer?