REKLAMA

Drift Nissanem w Zakopanem. Obcy paszport 10-krotnie obniżył wysokość mandatu?

Pewien obywatel Kuwejtu driftował na rondzie w Zakopanem. Mandat za drift dostał, ale zdaniem polskich obywateli zbyt niski. Dlaczego tak się stało?

mandat za drift
REKLAMA
REKLAMA

Jak to mówią, jazda na ręcznym Volkswagenem Golfem pod hipermarketem to nie drift, ale możemy pominąć spór metodologiczny, czy wokół tego ronda faktycznie driftowano. Dużo ciekawszą kwestią jest, skąd biorą się takie dysproporcje w wysokości mandatów, jakie można dostać za to samo wykroczenie. Nawet po otrzymaniu mandatu za ten drift w Zakopanem, kierowca z Kuwejtu może polewać się szampanem. Zapłaci 450 zł, a Polak dostał 5 tys. zł. Jak to?

Drift po kuwejcku

Tygodnik Podhalański udostępnił film, na którym widać, jak policja zatrzymuje pojazd, który na rondzie pozwolił sobie na zbyt wiele. Właściwie dwa pojazdy chciały pozwolić sobie na zbyt wiele, ale jednemu kierowcy chyba nie wyszło. Ten, który jednak zdecydował się przekazać na tylne koła stosowną nadwyżkę momentu obrotowego, zapłaci mandat.

Kierowcą miał być obywatel Kuwejtu i został on ukarany mandatem w wysokości 450 zł. Co wprawiło w konfuzję komentujących, którzy zauważają, że głośna była sprawa, gdy za takie samo wykroczenie polski kierowca otrzymał mandat w wysokości 5 tys. zł. Grupa Speed zatrzymała kierowcę BMW, który na pójście bokiem pozwolił sobie na stacji benzynowej. Niesprawiedliwość, czy jednak istnieją jakieś powody takiej dysproporcji?

Mandat za drift - ile?

Kierowca BMW zapłaci ponad 10-krotnie więcej niż obywatel Kuwejtu. Komunikat policji w jego sprawie skupia się na strefie ruchu, w której również obowiązują przepisy ruchu drogowego. Niespecjalnie rozwodzi się nad tym, że stacja benzynowa to nie jest najlepsze miejsce do zarzucania tyłem, ale ten wątek jednak się pojawia.

Warto podkreślić, że stacja paliw nie jest miejscem odpowiednim do tego typu zachowań (na stacji i obok na chodniku w tym czasie znajdowały się osoby postronne). Nadto, znajdująca się tam „strefa ruchu” oznacza, że w tym miejscu obwiązują wszystkie przepisy porządkowe kodeksu drogowego. 

Można zgadywać, że zdecydowano się na tak wysoki wymiar kary, gdyż, gdyby poszło coś nie tak, ucierpieli by klienci stacji, a potencjalne trafienie w dystrybutor mogłoby skończyć się poważnym zagrożeniem. Nie wiemy też, czy był to jedyny przejazd BMW przez stację, sygnały świetlne w radiowozie rozbłyskują błyskawicznie, zupełnie jakby czekali na ten pojazd.

Kierowca z Kuwejtu również wykonuje niebezpieczny manewr w ruchu ulicznym i zapewne w pobliżu także są przechodnie. Kluczem do zrozumienia dysproporcji w wysokości mandatów są zapewne dystrybutory z paliwem, które w sytuacji z Zakopanego były nieobecne. Teoretycznie stworzyli mniejsze zagrożenie.

Podejrzewać można też, tak ładnie je nazwijmy, czynniki praktyczne. Osoby przebywające czasowo na terytorium Polski opłacają mandat gotówką na miejscu. A co, jeśli nie mają przy sobie wystarczająco dużo gotówki, na przykład zabrakło im 50 zł do pełnych 500 zł? Sprawa musiałaby być skierowana do sądu, a ten musiałby po skazaniu zatrzymać paszport lub inny dokument uprawniający do opuszczenia kraju, do czasu uiszczenia grzywny. Trochę problem, za lekki uślizg na rondzie. Ale przecież nie wiemy, jak było, tak tylko kombinujemy.

Racja i tak jest po stronie komentujących

REKLAMA

Trzeba jednak przyznać komentującym, wyjątkowo, bo zwykle ich zdanie niewiele różni się od nowotworu, że sporo racji mają. Jesteśmy zasypywani komunikatami policji o nałożonych przez nich mandatach, które często szokują wysokością. Kierowca nie przepuszcza pieszego oczekującego na możliwość przejścia przez jezdnię, ale nie stwarza żadnego niebezpieczeństwa - bach, 1500 zł mandatu za nieustąpienie pierwszeństwa. Kto stworzył większe zagrożenie, on, czy drifter z Kuwejtu? Odpowiedź jest prosta, ale humor policjantów bywa różny.

Nowe stawki z taryfikatora dały policjantom możliwość ukarania kierowców naprawdę wysokimi grzywnami, ale rozmiar skali, w jakiej mogą się poruszać, prowadzi do tego typu wypaczeń. Na miejscu człowieka z BMW właśnie poczułbym się ukarany podwójnie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA