Dwa BMW na autostradzie A2 się spotkały i tańcowały. Jak ten stary zaczął krążyć, to ten nowy (sami zobaczcie)
Nie mógł zdążyć. Na zrobienie porządku z takim typem kierowców czekam w swym życiu najbardziej. Marka jest mi w sumie obojętna.
Wiele krąży stereotypów na temat kierowców BMW. Marzy mi się, żeby zweryfikowały je kiedyś jakieś badania socjologiczne. Akurat w tej sytuacji drogowej nie przywiązywałbym wielkiej wagi do marki pojazdów, ale na pewno jest to wspaniała pożywka dla utrzymywania stereotypów przy życiu. Natomiast zasady panujące na autostradzie A2, to już żaden stereotyp. Zwykły człowiek i spokojny kierowca, czuje się tam jak w cyrku, między agresywnymi małpami. Nie można się więc dziwić, że dzieje się tam czasami tak.
Kolizja z udziałem dwóch BMW na autostradzie A2
Nie wiem, czy słowo "kolizja" jest wyczerpująco klarowne do opisu tego, co wydarzyło się na autostradzie A2. Zasadniczo to ruch na odcinku między Łodzią a Warszawą odbywa się tam w ustalony sposób.
Wariant pierwszy, jedziesz sporo poniżej dozwolonego limitu prawym pasem i odpuszczasz wszystko. Po prostu się przemieszczasz. Wariant drugi, nie opuszczasz lewego pasa i jedziesz w systemie gaz do podłogi - hamulec i godzisz się z tym, że ciągle ktoś napiera na ciebie z tyłu lub wyprzedza z prawej strony. Wariant trzeci, nieudolnie usiłujesz pogodzić oba warianty, ciągle napotykając problem ze zmianą pasa z prawego na lewy. W tym wypadku obaj kierowcy raczej stosowali wariant drugi i usiłowali sobie udowodnić, kto jest najszybszy i zarazem najlepszy.
O jeden uślizg za daleko
Autor nagrania jedzie dość szybko lewym pasem. Może nawet z prędkością 160 km/h, bo taka wartość widnieje na nagraniu. Zjeżdża na pas prawy, a za chwilę w kadrze pojawia się BMW. Jego kierowca miał jakieś pretensje, wobec autora nagrania, albo kierującego BMW, które jechało za nim. Choć w sumie, jedno nie wyklucza drugiego.
W końcu decyduje się na specyficzny manewr. Szybko zmienia pas na prawy, a potem od razu na lewy, jednocześnie wciskając pedał hamulca. Fizyka mu nie wybaczyła i pojechał za daleko. Najechał na pas zieleni i auto obróciło. Jakby tego było mało, wjechało w niego, jadące w zbyt małej odległości od poprzedzającego pojazdu, kolejne BMW. Dobrze, że nikt nie zginął, ale skojarzenia z ostatnimi śmiertelnymi wypadkami są oczywiste. To zawsze musi być jakiś mistrz lewego pasa.
Dwa samochody brały udział w tradycyjnym tańcu na A2, może nawet trzy. Dopóki policja nie wymyśli, jak wyeliminować mistrzów lewego pasa, będziemy takie obrazki oglądać cyklicznie. Oby tylko na nagraniu z rejestratora, a nie na żywo.