REKLAMA

Uturbiony Winnebago z LS-em pod maską to rasowy sleeper, w którym człowiek może się nawet przespać

Jaguar z wsadzonym 1JZ? Toż to mainstream. Przynajmniej w porównaniu z tym starym amerykańskim kamperem, który jest rasowym projektem spod znaku "hej skoro i tak przy nim grzebiemy, to może wsadzimy tu jeszcze..."

winnebago turbo ls
REKLAMA
REKLAMA

Głównym pomysłodawcą i autorem uturbionego kampera jest youtuber prowadzący kanał Fuel Injection Sucks. Co prawda dopiero go odkryłem, ale widzę, że mam sporo do nadrobienia (ten Golf z dieslem pod maską jest cudowny). Wróćmy jednak do Winnebago z turbo.

Amerykański dom na kółkach

Sam właściciel nie jest pewien, w którym roku wyprodukowano tego kampera i obstawia, że z fabryki w Forest City, w stanie Iowa wyjechał w 1977 r. Seryjnie miał on zamontowany silnik RB 440 produkowany przez Chryslera.

To ogromne V8 o pojemności 7,2 l nie sprawiało, że Winnebago był szybki, ale za to dużo palił. Do tego, silnik od nowości przejechał już 200 tys. km i prawdopodobnie niedługo by umarł. Nie miał on bowiem łatwego życia w kamperze. Dlatego trzeba było zastąpić go czymś nowszym.

Winnebago + LS + turbo i dojazdy na kempingi od razu staną się przyjemniejsze.

Tym czymś nowszym okazała się być 6-litrowa wersja silnika LS z żeliwnym blokiem produkcji General Motors. Został on specjalnie zaprojektowany z myślą o amerykańskich pickupach, vanach i ciężarówkach, więc nadawał się doskonale. No i przez to, że jest mniejszy, zmieścił się bez problemów do kampera.

Do tego doszedł jeszcze nowy automat 4T80 (również produkcji General Motors) i okazało się, że oryginalny wał napędowy pasuje do tego zestawu bez większych przeróbek.

W trakcie prac, właściciel wpadł jeszcze na pomysł dołożenia turbosprężarki, żeby osiągnąć już kompletny efekt WTF. Wybór padł na generyczny model GT45, których pełno na ebayu. Wszystko razem działa mniej więcej tak:

REKLAMA

Ten 6-litrowy LS co prawda nie sprawia, że po wciśnięciu gazu w podłogę kamper staje na tylnych kołach i osiąga setkę poniżej 5 sekund. Ale za to jest w stanie dotrzymać tempa normalnym samochodom w ruchu ulicznym, co i tak jest sporym osiągnięciem, jak na przestarzały dom na kółkach.

Właściciel mówi, że woli nie wiedzieć ile pali jego podrasowany kamper. W Stanach zresztą nie jest to jeszcze aż tak dużym problemem i człowiek może sobie uturbiać V8-mki i wsadzać je do różnych dziwnych samochodów. I tak trzeba żyć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA