REKLAMA

Internet wydał wyrok: VW sam podpalił swój statek. Ratunku, bzdury!

Do wszystkiego można dorobić teorię spisku. Nawet do pożaru statku wiozącego samochody.

Internet wydał wyrok: VW sam podpalił swój statek. Ratunku, bzdury!
REKLAMA
REKLAMA

Wszyscy już wiecie, że u wybrzeży Azorów na Atlantyku płonie wielki statek transportowy, wiozący 4000 aut, głównie marki Porsche i Volkswagen. Komentatorzy z internetu już zwietrzyli spisek.Bardzo lubię teorie spiskowe, bo one pozwalają spojrzeć na różne sprawy z innej strony niż pokazują to media, nawet jeżeli są totalnie bzdurne i oderwane od rzeczywistości. Właściwie każde ważne na świecie wydarzenie powoduje powstanie jakiejś teorii spiskowej, która podważa oficjalną wersję medialną.

Nie wiadomo, dlaczego zapalił się statek Felicity Ace

Może ktoś palił szluga na pokładzie transportowym i rzucił niedopałek na plastikowy spoiler od Porsche. A nie, to niemożliwe, one są przecież karbonowe. Raczej się tego nie dowiemy. Najważniejsze, że gdy przejrzałem informacje na ten temat na portalach internetowych, to znalazłem sporo komentarzy sugerujących, że to własna robota koncernu i sposób na wyłudzenie ubezpieczenia.

Można tylko zarechotać z tego genialnego konceptu

Mówimy o ok. 4000 samochodów. Komentatorzy sugerują, że są to samochody, do których zabrakło półprzewodników, bo ponoć spaliła się jakaś fabryka w Chinach (o tym też nie znalazłem w internecie ani słowa potwierdzenia, więc obstawiam kolejny kit). Nie było półprzewodników, więc samochody stały niegotowe, a zatem producent, nie mogąc ich sprzedać, ogromnym wysiłkiem wsadził je na jeden statek, wysłał na Azory, a tam podpalił żeby odebrać ubezpieczenie.LITOŚCI!
Ja już mówiłem, że lubię teorie spiskowe, ale ta klei się gorzej niż klej do papieru z czasów PRL. Cztery tysiące samochodów to dla takiego megakoncernu jak Volkswagen-Audi-Porsche nawet nie kropla w morzu. Samych aut elektrycznych VW wyprodukował w 2021 r. prawie 453 tysiące, a łączne wyniki sprzedaży dla grupy to ok. 3 mln aut rocznie. Ktoś miałby inwestować tak wiele sił i środków, żeby pozbyć się 4000 samochodów i wyłudzić ubezpieczenie, bo nie ma do nich półprzewodników?

Można mieć różne opinie o samochodach grupy VW, ale to nie jest firma Eurojanuszex z Prątków Dolnych gm. Otaląż, wielkie koncerny nie zajmują się takimi śmiesznymi sprawami, które przyniosłyby nikłe korzyści, a mogłyby wywołać ogromne, miliardowe straty wizerunkowe (nie muszę chyba wspominać o dieselgate). Można jedynie skwitować całość słowami: bzdury z internetu. Czytam ich codziennie sporo, ale ta akurat wybiła wskazówkę bzduromierza na czerwone pole i dlatego postanowiłem ją skomentować.

Po świecie pływają tysiące ogromnych statków wypełnionych samochodami

REKLAMA

Transport morski samochodów trwa cały czas, na ogromną skalę. Jest trudny, ryzykowny, oznacza mierzenie się z fatalną pogodą, piratami, zdenerwowanymi klientami, którzy co chwilę dzwonią i pytają „czy ich auto już jest” itp. Tam, gdzie trwają prace, zdarzają się wypadki i najprawdopodobniej z takim wypadkiem mamy tutaj do czynienia. Jego przyczyny, jeśli kiedyś uda się je wyjaśnić, będą zapewne tak prozaiczne i nieciekawe, że aż trudno będzie w to uwierzyć. Ktoś na Felicity Ace zostawił coś, czego nie powinien był zostawiać, albo nie chciało mu się czegoś sprawdzić lub dokręcić, bo wolał już pójść do domu. Jak w tym memie z dominem: mechanik na statku nie dokręca śruby – komentatorzy w internecie wymyślają szalone teorie spiskowe.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA