Twój Volkswagen właśnie płonie na oceanie. Poczekasz sobie, Johnie
Pożar na statku z samochodami spowoduje ogromne problemy. 4 tysiące atrakcyjnych niemieckich samochodów skwierczy w ładowni, aż iskry lecą.
Na Oceanie Atlantyckim z daleka widać płonącą pochodnię. To samochodowiec Felicity Ace — w wolnym tłumaczeniu oznacza to asa szczęścia. Nie udała się nazwa tego statku, bo szczęścia to on nie ma w ogóle. Wypłynął 10 lutego z portu Emden w Niemczech z ładunkiem 4 tysięcy samochodów z grupy VAG. Celem jego podróży był port Davisville w stanie Rhode Island w USA, ale załoga jeszcze nie wiedziała, że statek nigdy tam nie dopłynie. Nie uprzedzajmy jednak faktów. Niemcy nie chcą zdradzać wszystkich szczegółów, ale udało się ustalić, że większość ładunków to Volkswageny. Ponadto znajdowało się tam ponad tysiąc samochodów z logiem Porsche na masce, kilkaset różnych Audi oraz 189 Bentleyów. Statek płynął sobie bez przeszkód, aż do 16 lutego, gdy w pobliżu portugalskiej wyspy Faial marynarze zaobserwowali pożar w ładowni statku.
Na razie nie ustalono, co było jego przyczyną. Niektórzy spekulują, że na pokładzie były samochody elektryczne i to one mogły spowodować pożar. Inni mówią, że Porsche wprost paliły się do jazdy. Jak było naprawdę — dowiemy się wkrótce. To kompletny przypadek, że nasz korespondent Mikołaj był akurat wtedy w Portugalii i akurat pojechał Oplem Astrą z dieslem pod maską do najdalej wysuniętego na zachód punktu Europy. TO NIE JEST ZE SOBĄ POWIĄZANE. Nawet jeżeli Opel Astra zostanie liderem sprzedaży w Europie, to nic nie znaczy, to o niczym nie świadczy.
Pożar był na tyle poważny, że portugalska marynarka ewakuowała wszystkich 22 członków załogi statku. Tak wyglądała akcja ratunkowa:
Felicity Ace bez szczęścia i bez załogi, za to z gorącym wnętrzem, dryfuje teraz po Oceanie Atlantyckim. Jego lokalizację wskazuje słup dymu, który wydobywa się z ładowni. A jego właściciele zastanawiają się, co zrobić z gorącym ziemniakiem. Mówi się, że spróbują go odholować do najbliższego brzegu, ale każdy dzień zwłoki niesie za sobą ryzyko, że statek zatonie. To nie byłaby pierwsza taka sytuacja — w 2019 roku zapłonął, a następnie zatonął statek Grande America, który przewoził ponad 2000 samochodów Grupy Volkswagen.
Pożar na statku z samochodami spowoduje ogromne problemy
Porsche wyłączyło możliwość śledzenia zamówionych samochodów za pomocą aplikacji Porsche Track Your Dream, a klienci oczekujący na inne samochody muszą czekać na informacje od dealerów. Pożar mocno uderzy w amerykańskich klientów, bo większość oferty VAG produkowana jest w Europie. Dodajmy do tego i tak mocno nadwyrężone łańcuchy dostaw i otrzymujemy bardzo nieciekawą sytuację. W takich chwilach możemy się cieszyć, że mieszkamy blisko Niemiec, więc nie potrzebujemy statków do transportu samochodów.
Na miejscu Amerykanów przez jakiś czas uważałbym na ogłoszenia sprzedaży samochodów. Zwrot o treści — nie było palone w środku, powinien automatycznie budzić sygnał alarmowy w głowie.