Volkswagen nie chce jeszcze zakopać diesli. Będzie je zasilał paliwem parafinowym
Jak to? Przecież parafina jest dokładnie tym, czego nie chcemy w silniku Diesla.
Za każdym razem jak czytam o „sustainable mobility”, to moje narządy wewnętrzne zmieniają położenie. Ekologicznie neutralnym środkiem transportu to jest chodzenie na własnych nogach, a nie superskomplikowane samochody z tysiącem czipów i systemów oczyszczania spalin. Ale Volkswagen, chociaż swoje wysiłki koncentruje na totalnej elektryfikacji, nie zapomina też o dieslach, które pośrednio (za sprawą pewnej nieprzyjemnej aferki) same go w tę elektryfikację wpędziły. Tym razem poinformowano, że wszystkie 4-cylindrowe diesle produkowane od czerwca 2021 mogą pracować na hydrorafinowanych olejach roślinnych (HVO), nie tylko jako dodatek do paliwa, ale również jako samo paliwo. Oznacza to redukcję CO2 nawet o 90%!
Ale jak to o 90%? Przecież to się kupy nie trzyma
Faktycznie, to jest trochę naciągane. Tu chodzi o to, że uwodornione oleje roślinne HVO jako paliwo powstają z bioodpadów, więc z czegoś, co i tak trafiłoby do śmieci, a w tym przypadku jest przetwarzane na paliwo i spalane. Zatem skoro roślina pochłonęła CO2 i wyrosła, z niej powstały odpady, a z nich olej HVO, to jak ten olej spalimy w samochodzie i wyemitujemy znowu ten sam dwutlenek węgla, to on znowu zostanie wchłonięty przez kolejne rośliny i tak w kółko. Nie wydłubujemy z ziemi prehistorycznych zasobów skondensowanego CO2, tylko pozwalamy mu krążyć w przyrodzie, więc teoretycznie wszystko się zgadza. Najważniejsze, żeby uwzględnić to przy liczeniu emisji, bo to ma kluczowe znaczenie dla producenta. Wyobrażacie sobie takiego Volkswagena z tedeikiem i opis „emituje tylko 7 g CO2 na kilometr”.
Czy można kupić takie paliwa?
Na razie to może być trudne, choć Volkswagen przewiduje że w ciągu 10 lat ok. 20 do 30 proc. całego rynku diesla w Europie to będą właśnie oleje HVO. Na przykład firma Neste już rozpoczęła ekspansję z HVO na rynki europejskie i częściowo na rynek amerykański i ostatnio rozwija sieć na rynku holenderskim. Głównie oczywiście z myślą o ciężarówkach. Bo nie oszukujmy się, diesel w autach osobowych umiera, czego Volkswagen by nie robił. Dlatego oleje HVO, jako teoretycznie neutralne środowiskowo, mają ogromną przyszłość, ale w transporcie samochodowym. Na razie jednak mają taki problem, że są średnio o złotówkę na litrze droższe od normalnego oleju napędowego, ale tę różnicę można zniwelować, po prostu podwyższając ceny ON o złotówkę w ramach kolejnej opłaty ekologicznej. Wtedy cały na biało wjedzie Orlen ze swoim dopiero przygotowywanym zakładem produkcji HVO (start w 2024 r.) i wtedy już będziecie mogli tankować swoje Volkswageny nowoczesnym biopaliwem, do którego już teraz są dostosowane. Ale jak znam polskich odbiorców, to raczej pozostaną przy najtańszym oleju rzepakowym z Auchan lub po prostu oleju po frytkach wlewanym do 25-letniego VW Transportera. I też będzie ekologicznie!