Volkswagen Caddy ma lusterko, w którym nic nie widać. Za darmo lub za dopłatą
Volkswagen Caddy Cargo ma wewnętrzne lusterko wsteczne, które oferuje ciemność. Próbuję złapać sens tego wyposażenia dodatkowego.
Jeżdżę Volkswagenem Caddy Cargo. Podoba mi się życie jak u serwisanta kablówki, choć oni teraz to chyba jeżdżą Seicento. Jakoś tak to sprawił wolny rynek. W każdym razie, czuję się jak człowiek prawdziwej roboty, a nie jakiś gryzipiórek, co nigdy w wojsku nie był.
Jest fajnie, w dodatku odkryłem, że jeździłem już chyba wszystkimi dostawczakami tego typu, jakie są dostępne na naszym rynku. Prawie nigdy nie zaskakują wersją wyposażenia, bo kupujący najczęściej nigdy nie jeździ kupowanym przez siebie samochodem. Jest to narzędzie pracy dla jego pracownika, nikt przecież nie będzie przesadnie inwestował w młotek (mowa o samochodzie, nie o pracowniku), tylko tyle ile trzeba, żeby się nie rozpadł. Wersalu nie ma, jest klimatyzacja – jest dobrze. Kombivany ze ścianą grodziową nie są mnie w stanie (bardzo) zaskoczyć swą ogólną biedą, ale Caddiemu się udało, choć biedny nie jest. Rozrzutnością mnie zaskoczył.
Volkswagen Caddy Cargo - wyposażenie dodatkowe
Caddy Cargo w udostępnionej nam na test wersji ma ścianę grodziową za przednimi i jedynymi fotelami zarazem. Ściana charakteryzuje się tym, że jak to ściana, nic przez nią nie widać, widoczności do tyłu brak. Mimo to Volkswagen zdecydował się umieścić w tym Caddy kompletnie nieprzydatny element wyposażenia, środkowe lusterko wsteczne. Co nie jest nawet w połowie tak zabawne, jak to, że wersja z najsłabszym, 75-konnym dieslem ma 2 litry pojemności skokowej silnika i osiąga 157 km/h prędkości maksymalnej.
W lusterku wstecznym na stałe panuje ciemność
Większość dostawczaków, w których siedziałem, nie ma lusterka wewnętrznego, jeśli mają ścianę grodziową bez okna. To wtedy zbędny element wyposażenia, po co wydawać na niego chociaż pół złotówki? Wręcz marnuje przestrzeń na szybie. Nie da się nawet tego lusterka ustawić tak, żeby pomagało przy niektórych manewrach, bo ściana ucina sporą część tego co chciałby zobaczyć kierowca. Jeżdżenie z blachą za plecami jest nieco frustrujące, a lusterko wsteczne tego nie ułatwia. Jedyne jego zastosowanie, jakie przychodzi mi do głowy, to funkcja... lusterka. W osłonie przeciwsłonecznej tego Caddiego nie ma lusterka, a w czymś przejrzeć się trzeba.
Volkswagen Caddy Cargo może mieć lusterko wsteczne za darmo
Lusterko wsteczne może mieć sens, jeśli w ścianie grodziowej jest okno i w tylnych drzwiach też. Za 520 zł możemy dokupić drzwi asymetryczne z oknem, a za 740 zł klapę z oknem. To nie jest wysoka cena, gdy przystawimy ją do opcji przygotowania do radia za 1140 zł. Ściana działowa z oknami to też tylko 500 zł, niewiele, jeśli ktoś tego potrzebuje.
Widoczność do tyłu możemy sobie zapewnić za 1000 zł. W standardzie jest brak lusterka wstecznego, ale lusterko możemy dostać bez dopłaty, chyba że skusimy się na lusterko fotochromatyczne za 470 zł. Trzeba być niezłym hipsterem, żeby wydać 470 zł na lusterko fotochromatyczne i oglądać w nim wyłącznie ścianę grodziową. Ewentualnie możemy zakupić pakiet ZAQ o wartości 3930 zł, który zawiera bardzo wiele ważnych rzeczy i lusterko wewnętrzne. Samo lusterko nie wygląda źle, ma mniejszą ramkę niż w Volkswagenie Golfie. Tylko po co ono tam jest?
Może ja czegoś nie dostrzegam i lusterko wsteczne w samochodzie ze ścianą grodziową bez okna ma jakiś głębszy sens, ale to nie jest jedyna intrygująca rzecz na pokładzie samochodu dostawczego. O nich opowiem przy okazji właściwego testu Volkswagena Caddy Cargo. Na pewno odbędę go uczesany, bo skoro lusterko jest, to będę z niego korzystał.