REKLAMA

VinFast VF8 zmierza do Europy. Ta marka to przygody i kłopoty

VinFast ma nazwę jak dialog z dziupli samochodowej, a VF8 faktycznie może uchodzić za początek VIN. To auto niedługo trafi do Europy, ale nie jest z Chin.

VinFast VF8 zmierza do Europy. Ta marka to przygody i kłopoty
REKLAMA
REKLAMA

Widziałem pojazd tej marki na targach mobilności w Monachium. Wywarł na mnie wrażenie kompletnie nijakie, bo zlał mi się z innych pojazdami z Azji. W pewnym momencie zaczęło mi się wydawać, że wszystkie zaczynają być takie same. Każdy z nich miał wielki centralny ekran i jakąś koncepcję na zmianę kierunków jazdy. VinFast nie wyróżniał się w tym trendzie, ale sama marka jest dość ciekawa, a szczególnie to, jak ostatnio udało się jej odnieść światowy sukces. Model VF8 właśnie przeszedł proces homologacji, a do końca tego roku ma trafić do nas 3 tys. sztuk tych samochodów.

VinFast i zaskakujące notowania

To Elon Musk jest najbardziej znanym prezesem firmy produkującej samochody, ale podejrzewam, że szef VinFastu, Pham Nhat Vuong również nie boi się mieszać herbaty w drugą stronę i to widelcem. To że Tesla w pewnym momencie stała się najwyżej wycenianą marką świata było w pewien sposób oczywiste. To znaczy nie dla mnie, bo ja nie wiem, jak się wycenia marki, ale rozumiem, że świat nie poczuł się zaskoczony, że pan rynek uznał, że firma Elona Muska jest warta więcej niż Toyota, czy Volkswagen, mimo że porównując poziom sprzedaży to Tesla ma kramik pod galerią handlową.

Gdy podobna sztuczka udała się wietnamskiemu VinFastowi, zaskoczony byłem podwójnie. Po debiucie na amerykańskiej giełdzie stał się trzecim najwyżej wycenianym producentem aut na świecie. Tylko Tesli i Toyocie ustąpił miejsca. Potem nastąpił raptowny spadek i krążyły brzydkie plotki, że sprzedaż aut VinFastu, i tak stosunkowo niewielka, była napompowana transakcją zawartą z korporacją taksówkarską pozostającą w rękach właściciela marki. Ale to przecież niemożliwe, tak nie wygląda świat, prawda?

Firma ma gigantyczne plany, mimo że jej cele sprzedażowe to 50 tys. sztuk samochodów. Fabrykę chce nawet budować w USA, mimo że do końca im się tam wiedzie. Mieli różne ciekawe pomysły, jak akumulatory w abonamencie, albo że zapłacą klientom za usterki. Wozy też mają ciekawe, ale do Europy przyjadą z czymś bardziej zachowawczym.

Więcej o przygodach marki VinFast czytaj tutaj:

VinFast VF8 trafi do Europy

To właśnie ten model zdobył europejską homologację i może być sprzedawany w Europie. Jest oczywiście elektryczny i jest SUV-em, inaczej być nie mogło. Jego rozstaw osi to 2950 mm, ale marka ma w ofercie zarówno mniejsze, jaki i większy model.

W Europie pojemność akumulatorów dostępna dla użytkownika ma wynosić 87,7 kWh. Moc pojazdu to już 335 KM lub 402 KM, co pozwala na sprint do setki w 5,5 sekundy. Zasięg wyliczono na 471 km lub 447 km. Dość niestandardowo prędkość maksymalną pojazdu ustawiono na 200 km/h. Może ktoś nawet kiedyś sprawdzi, czy da się tyle pojechać.

Dużo ważniejsze od danych jest to, że VinFast nie wymyślał tych cudów o płaceniu za usterki bez powodu. Firma miała w USA fatalną prasę, a pierwsze sztuki, które trafiały do tego kraju miały spore wpadki. Może dla tego gwarancja na to auto ma obowiązywać przez 10 lat i 200 tys. km.

Europa planuje powstrzymać chińską ofensywę na naszym kontynencie. Na razie nie zanosi się, że będzie musiała powstrzymywać wietnamską. Strona VinFastu pozwala obecnie wybrać trzy kraje, Francję, Niemcy i Holandię. Jeśli będzie dobrze im tam szło, na pewno w końcu dojdzie też do Polski. W Niemczech najniższa cena tego auta to 52 990 euro, czyli prawie 250 tys. zł. Zapraszamy, będzie interesująco.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA