REKLAMA

Kupiłem 19-letnie BMW E46 i dawno nie byłem tak zadowolony. Chociaż do ideału trochę mu brakuje...

Zaczęło się od naszej publikacji o tym, że BMW serii 3 były w 2017 r. najczęściej wyszukiwanymi samochodami używanymi w Polsce. Pomyślałem sobie, że dawno nie miałem czegoś niemieckiego, a że moje ówczesne Subaru strasznie mi zbrzydło przez swoją automatyczną skrzynię biegów, zacząłem przeglądać ogłoszenia...

e46
REKLAMA
REKLAMA

Poszukiwania używanej beemki, utrzymanej w dobrym stanie i bez mrożących krew w żyłach historii na koncie okazało się być nie lada wyzwaniem. Na początku szukałem E36, bo moim zdaniem jest to najładniejsza, idealnie-kanciasta trójka, jaka kiedykolwiek powstała. Szybko okazało się jednak, że z moim budżetem, o w miarę zadbanym i jeżdżącym prosto egzemplarzu w wersji coupe mogę sobie co najwyżej pomarzyć.

Szukając używanej serii 3 przekonałem się, że E36 to już klasyk, którego zadbane egzemplarze będą tylko drożeć.

Tanio można znaleźć tylko tzw. gruza. Widziałem co prawda kilka okazji, ale za każdym razem, sprzedający informowali mnie, że ktoś już mnie uprzedził. Ostatni raz, kiedy miałem tak duży problem ze znalezieniem dobrego egzemplarza interesującego mnie modelu samochodu miałem, kiedy 12 lat temu szukałem Opla Manty. I tak samo jak wtedy, teraz też musiałem się poddać. Strasznie mi przeszkadza ta cała moda na klasyki, przez którą ceny starszych samochodów rosną w absurdalnym tempie.

No ale, jak to mówią za granicą: beggars can't be choosers, więc zamiast narzekać, wróciłem do przeglądania portali ogłoszeniowych... Skoro nie stać mnie było na zadbaną E36, zacząłem rozglądać się za jej kolejną generacją.

Zadbane E46 okazało się o wiele prostsze do znalezienia.

uzywane-bmw-e46-3
Jeśli chodzi o wygląd, to E46 zestarzało się z klasą.

Dość szybko trafiła mi się okazja. Dostałem linka od mojego znajomego handlarza, do którego mam zaufanie (znajomość tę pielęgnuję od lat) do czarnej 323ci z 1999 r. Samochód okazał się być w dobrym stanie, bez korozji, bez większych przygód i z silnikiem o przebiegu 248 tys km. Istnieje spora szansa na to, że nikt nie grzebał liczniku, ale daleko mi do bycia wróżką, żeby to stwierdzić. Samochód sprzedawał jego oryginalny i jedyny od nowości właściciel. Co prawda trzeba było go (samochód, nie właściciela) sprowadzić z Niemiec, ale jakieś 4 sprowadzane auta temu przestało mnie to przerażać. Znalazłem to, czego chciałem.

Gdyby ktoś nie wiedział, jest to wersja przed liftem. Na nowszym wyglądzie nie zależało mi zupełnie, ale moje wątpliwości wzbudzała wada fabryczna, przez którą te pierwsze E46 miały problemy ze słabym mocowaniem tylnego wózka. Na szczęście okazało się, że poprzedni właściciel się tym zajął i poprawił je w ramach oryginalnej akcji serwisowej BMW zaraz po zakupie. Mnie przyszło zająć się wymianą rzeczy typowo eksploatacyjnych: E46 dostała nowy łańcuch rozrządu z pompą wody, kilka nowych elementów zawieszenia i nowe hamulce.

Wymieniam te rzeczy w moim każdym samochodzie po zakupie, żeby się potem nie denerwować. Wymiany wymagała też pęknięta rurka od układu klimatyzacji, ale dzięki temu, że E46 jest tak popularnym modelem w Polsce, naprawa na używanych częściach była na tyle tania, że prawie od razu zacząłem doceniać zakup tak popularnego samochodu. To bardzo miła odmiana od jakichś egzotycznych japońskich potworków, do których sporo części trzeba sprowadzać z Japonii albo walczyć o nie na zagranicznych aukcjach internetowych.

Pierwsze wrażenia z jazdy moim E46? To zdecydowanie niemiecki samochód.

uzywane-bmw-e46-9
Rzadko kiedy nie narzekam chociaż trochę na seryjną kierownicę. Tutaj wszystko mi pasuje.

Po tygodniu od zakupu moja E46 była gotowa do jazdy, a ja mogłem zacząć sprawdzać, czy ten samochód jest tak wspaniały, jak twierdzą wyznawcy marki BMW. Na początku wcale się taki nie wydawał. Widzicie, ponad połowa samochodów, którymi kiedyś jeździłem, była z Japonii. Japończycy lubią lekkie układy wspomagania i ogólnie rzecz biorąc prowadzenie samochodu, które nie wymaga użycia większej siły.

Z kolei Niemcy...

Jadąc pierwszy raz w E46 miałem wrażenie, że prowadzę jakiś lekki pojazd opancerzony z popsutym wspomaganiem. Okazało się jednak, że tak ma być i że to wspomaganie lżej chodzić nie będzie. No dobra, czyli tak się jeździ tym Ultimate Driving Machine - operując pedałami człowiek ćwiczy mięśnie nóg, a kręcąc kierownicą - te u rąk. Zdrowo. Po kilku dniach przestało mi to zresztą przeszkadzać.

Chociaż kiedy manewruję samochodem podczas parkowania, zdarza mi się zatęsknić za japońskim wspomaganiem. Najbardziej jednak tęsknię za japońską skrzynią biegów. Ten 5-biegowy manual w E46 nie jest tragiczny, ale jeśli chodzi o precyzję podczas zmiany biegów, to nawet w jakiejś zgruzowanej, starej Hondzie Civic lewarek ma znacznie mniejsze luzy i skrzynia wchodzi jak szwajcarski zegarek.

uzywane-bmw-e46-10
Skrzynia biegów w E46 to zdecydowanie najsłabsze ogniwo w samochodzie zaprojektowanym z myślą o radości z jazdy.

Na początku myślałem, że może to problem z moim egzemplarzem, ale po sprawdzeniu trzech innych E46 okazało się, że ta skrzynia po prostu tak działa. No i do tej pory myślałem, że najgłupszy sposób wrzucania wstecznego biegu miały stare VAG-i. Skrzynia BMW skradła ten tytuł natychmiastowo. Może do tego przywyknę. A jak nie, to znowu zacznę przeglądać portale ogłoszeniowe. Dobrze, dobrze, przejdźmy w końcu do zalet i pozytywnych wrażeń z jazdy.

Seria 3 to zdecydowanie samochód zaprojektowany z myślą o dynamicznej jeździe.

Największą zaletą E46 jest jej układ napędowy. Mój egzemplarz ma pod maską 323i (M52TUB25), czyli 2,5-litrową, rzędową szóstkę z podwójnym VANOS-em. Wyjeżdżając z fabryki, ta jednostka miała 170 KM i 245 Nm momentu obrotowego. Ile ma teraz? Nie mam pojęcia. Ale przyspiesza bardzo sprawnie. No i ma bardzo fajną charakterystykę, jeśli chodzi o jazdę na co dzień.

uzywane-bmw-e46-11
Kanciaste E36 są ładniejsze, ale nie powiem, żebym się krzywił na ten widok.

Według instrukcji wydanej w 99 r., 323i osiąga swój maksymalny potencjał dopiero przy 5500 obr/min, ale nie oznacza to, że zanim tam dojdzie, brakuje mu mocy. Wręcz przeciwnie. Do dynamicznej jazdy po mieście, bez szaleństw, biegi można zmieniać przy 2,5-3 tys. obrotów i nadal bardzo sprawnie przyspieszać. Jest to bardzo elastyczny silnik. No i bardzo chętnie wkręca się na te wyższe obroty. Czasami mam wrażenie, że ten samochód wręcz prowokuje do przeciągania biegów.

Na szczęście moje zapędy najczęściej ostudza zimna kalkulacja zużycia paliwa. Nie jest to bowiem najbardziej ekonomiczny silnik na świecie. Średnie spalanie w mieście (po ok. 2 tyg. jazdy, bez resetowania pomiaru) według wskazania komputera pokładowego to 11 l/100 km. Przy dość spokojnej jeździe nie jest to fenomenalny wynik, ale do tragedii mu jeszcze daleko. Moje Subaru wypijało jakieś 2 litry więcej i nie jeździło się nim tak fajnie. W trasie, jadąc w miarę sprawnie, z autostradową prędkością spokojnie, da się zejść poniżej 10 litrów. Podejrzewam, że gdybym się uparł i stosował się do wszystkich zaleceń ecodrivingu, spokojnie zmieściłbym się w 8 l/100 km.

BMW E46 bliżej do ciężkiego grand tourera, niż do hot-hatcha

uzywane-bmw-e46-8
Nie uwierzycie, ale ten spojler (raczej spojlerek) nic nie daje.

Przy szybszej jeździe, szczególnie na zakrętach, czuć ciężar tego samochodu. Dwudrzwiowa wersja E46 waży ok. 1430 kg, co nawet przy prawie idealnym rozłożeniu masy (51:49) sprawia, że czasem zdarza mi zatęsknić za jakimś lżejszym hot-hatchem. Szczególnie po tym, jak Mikołaj przewiózł mnie swoją Fiestą ST.

Ale, tak jak już pisałem, na co dzień jeżdżę dość spokojnie, więc ta wyższa kategoria wagowa E46 nie wydaje mi się wadą. No i ciężar ten sprawia, że dłuższe trasy pokonuje się w tym samochodzie niezwykle przyjemnie. Jadąc autostradą, z przepisową prędkością człowiek ma wrażenie, że płynie. Rzadko którym samochodem z lat 90. jeździło mi się tak przyjemnie (a trochę ich miałem). E46, jak na sportowe coupe jest też niezwykle ciche w środku. Powiedziałbym nawet, że aż za bardzo.

uzywane-bmw-e46-14
Niemiecki ordnung pod maską.

No i nie sposób nie docenić połączenia napędu na tylną oś z bardzo precyzyjnym (jak na te lata) układem kierowniczym. Po zmianie opon na bardzo przyzwoite Nokian zLine, auto trzyma się drogi tak, że na fotelu kierowcy zaczęło brakować mi lepszego trzymania bocznego. Na szczęście nie jest to niemożliwy problem do rozwiązania - muszę tylko znaleźć oferowane jako opcja do tego modelu fotele Sportsitze w tym samym kolorze skóry. Albo kupić cały środek w innym, co może okazać się tańsze. Pisałem już, że dostępność używanych części do E46 to bajka?

Jak na razie nie żałuję swojego zakupu, ale na pewno wydam jeszcze trochę na ten samochód.

Znam siebie na tyle, żeby wiedzieć, że gdyby ten samochód miał mi się nie spodobać, to już by się tak stało. Nie oznacza to oczywiście, że namawiam kogoś do zakupu E46 w ciemno. O nie. Chociażby dlatego, że gzemplarza we w miarę dobrym stanie trzeba trochę poszukać. Wymaga to trochę szczęścia i cierpliwości, ale nie jest niemożliwe. No i przynajmniej jeszcze przez chwilę E46 nie będzie postrzegane, jako klasyk. Nie jestem zresztą przekonany, czy model produkowany jeszcze kilka lat po 2000 r. powinien doczekać się kiedykolwiek tego statusu, ale pewnie się nie znam.

uzywane-bmw-e46-16
Tutaj miał być jakiś żart o niewyrobionej dźwigni kierunkowskazów, ale zapomniałem go włączyć.

Na razie moją jedyną fanaberią była zmiana radia z oryginalnej, kasetowej jednostki na coś bardziej na czasie. Niby moda na kasety wraca, ale ja już się nasłuchałem muzyki na tym nośniku. Do pełni szczęścia muszę dokupić jeszcze dodatkowy moduł, żeby znowu móc sterować radiem przyciskami na kierownicy. Na szczęście ten samochód jest tak popularny, że nie będzie to żaden problem.

Zamówiłem też uchwyty na kubki do środkowej konsoli. To, że nie były one oferowane w standardzie woła o pomstę do nieba. Jest to też jedyna rzecz, którą postanowiłem zamówić nieoryginalną i zaryzykować zakup chińskiego zamiennika. Zobaczymy, czy będę tego żałował.

uzywane-bmw-e46-15
Podłokietnik, który jest bardzo poszukiwanym dodatkiem do E46 jest zamontowany w tak beznajdziejnym miejscu, że podczas jazdy muszę go podnieść, żeby móc wygodnie zmieniać biegi. Bez sensu.

Następną rzeczą do wymiany będą te boczne chromowane ramki. Nie to, że mi się nie podobają. Po prostu Niemcy wymyślili sobie, że w E46 nie da się zmienić samych bocznych uszczelek szyb, więc jak komuś sparcieją (pozdrawiam), to będzie musiał wymieniać je razem z ramkami. No i biorąc pod uwagę różnicę w cenach pewnie kupię te czarne (Shadowline). Są tańsze. I pasują do czarnego lakieru.

Nie jestem za to przesadnym fanem przyciemnianych (nawet fabrycznie, jak w tym przypadku) lamp. Już zresztą usłyszałem, że samochód jest zrobiony w stylu "młodego Śledziony". No jest, przyznaję. Mnie to nie przeszkadza - jeździłem Golfem Mk II GTI zanim stał się klasykiem, więc gorzej już być nie może. A z wymianą lamp poczekam, aż stwierdzę, że chcę pojeździć tym samochodem dłużej, niż rok. To samo tyczy się felg. 17 cali to odpowiedni rozmiar, ale to chyba najnudniejszy wzór, oferowany fabrycznie do tego modelu.

E46 to bardzo fajny, ale specyficzny samochód. Nie polecałbym go każdemu.

Żadnej z tych rzeczy nie widać zresztą po wejściu do środka, więc nie mają priorytetowego statusu. Sama jazda BMW jak na razie mi się bardzo podoba. Szczególnie teraz, kiedy w końcu znalazłem idealną pozycję za kierownicą. W rzadko którym samochodzie siedziało mi się tak dobrze, jak w E46. Chociaż znalezienie tej pozycji trochę mi zajęło - na początku miałem nieodparte wrażenie, że BMW projektowało te samochody dla wyższych (180 cm+) kierowców.

uzywane-bmw-e46-16-2
Z tyłu jest dokładnie tyle miejsca, ile potrzebuję: prawie nic.

BMW E46 na pewno nie jest też samochodem, w którym każdy zakocha się od pierwszego wejrzenia. Ba, podejrzewam, że sporo kierowców woli samochody oferujące nieco bardziej zrelaksowaną pozycję za kierownicą i delikatniejsze prowadzenie, bez żadnego siłowania się z elementami sterującymi. Ja jestem w stanie z tym żyć i nie narzekać, ale na pewno nigdy nie będę twierdził, że tak jest lepiej i bardziej "po męsku".

Pewnie mógłbym się przyczepić do czegoś jeszcze, ale podczas jazdy tym samochodem zawsze o o tym zapominam. Jeździłem już kilkoma nowymi samochodami, które nie prowadziły się tak fajnie i nie oferowały tyle frajdy, co moje 19-letnie BMW. Mówię tu oczywiście o autach z najniższego segmentu, ale ich cena i tak jest przynajmniej kilkukrotnie wyższa, niż zakup używanego BMW E46.

REKLAMA
uzywane-bmw-e46-5

Nie mówiąc już w ogóle o nowych samochodach z tylnym napędem, które kosztują fortunę niczym dobry zegarek. A tu proszę, za mniej niż 10 tys. można znaleźć fajne Driving Machine z takim napędem. Może nie jest to Ultimate Driving Machine, tak jak swojego czasu nazywał ten model jego producent, ale nawet po 19 latach E46 sprawia ogromną frajdę z jazdy. Zobaczymy, jak z jego awaryjnością. Ale o tym napiszę dopiero za kilka miesięcy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA