Poniedziałkowy przegląd ofert: Toyota Prius dobra na UBER BOLT ZARABIAJ
Kup używaną Toyotę Prius i стати водієм от UBER!
Nigdy nie widziałem tyle Priusów, ile pojawiło się ich w ostatnim roku na ulicach – przynajmniej stołecznych. Warszawa wydaje specjalną serię tablic rejestracyjnych dla cudzoziemców, więc mniej więcej widać kto nimi jeździ. Kiedyś Prius był ciekawostką, a dziś jest autem do ciężkiej pracy. Wzrost popytu spowodował ogromny wzrost podaży. Kiedyś na sprzedaż było 50-6o Priusów, teraz jest ich prawie 300. A co z cenami? To właśnie przyszedłem dziś sprawdzić.
Najtańsza używana Toyota Prius
Prius jedynka nie istnieje na rynku wtórnym, a nawet jeśli, to pozostaje materiałem na youngtimera. Podobno taki samochód jako nowy kupił sobie Marek Grechuta. Realnie używana Toyota Prius zaczyna się od II generacji i od 15 tys. zł za słabe egzemplarze. Wiem, że układ napędowy tego auta jest nie do zabicia, że to wszystko jest o wiele mniej awaryjne niż normalny silnik, nawet benzynowy, ale ciężka praca wykończy nawet twardziela. Potem mamy opis „baterie hybrydowe w bardzo stanie”. Zabrakło tu jakiegoś słowa, pewnie innego niż chciałby sprzedający.
W każdym razie poniżej 20 tys. zł mamy dużo Priusów II. Niektóre nie są nawet zardzewiałe. Dopiero dziś widać, jaki to był wspaniały samochód: cichy, przestronny, aerodynamiczny i świetnie wyposażony jak na swoje czasy. A to, że trochę go żre? No kogo nie żre z wiekiem?
Używana Toyota Prius do 20 tys. zł
Niektóre Priusy po ciężkiej służbie trafiają do komisów. Tego ktoś sprowadził z Hiszpanii: to wskazuje, jakie jest ciśnienie na te wozy, jeśli opłaca się je targać przez całą Europę. Ten Prius z gazem ma założone tylne sprężyny od Aurisa, dzięki temu „nie opada”. Jak widać po zdjęciach, nie tylko nie opada, ale również stoi nienaturalnie wysoko. Oczywiście do momentu, kiedy na tył nie wsiądzie dwoje ludzi ciałopozytywnych. Łatwego życia we Francji nie miał ten Prius, a teraz czeka na polskiego nabywcę, który znowu pogoni go batem do pracy. Do Polski jadą też Priusy ze Szwecji – tu da się sprawdzić przebieg. Niestety, większość Priusów ma jednozdaniowe, handlarskie opisy. Do rzadkości należą Priusy w kolorze innym niż srebrny – np. czerwonym – przy czym przebieg 231 tys. km w 15-letnim aucie tego typu wydaje mi się pobożnym życzeniem handlarza. Ale każdy zasługuje na szansę. Ten sprzedający wydaje się być potentatem Priusów.
Ładne Priusy II kosztują ok. 20 tys. zł. Ten ma śmieszne tablice: HV, od Hybrid Vehicle. Ciekawe czy prawdziwe. Zastanawia mnie sens sprzedawania takich Priusów w jakimś salonie: kosztuje prawie dwie dychy, wygląda jak te za 17 tysięcy, tylko jest bardziej wyplakowany. Ale co kto lubi.
Używana Toyota Prius od 20 do 30 tys. zł
Nie brakuje ofert Priusa II za 21-25 tys. zł. Zdarzają się nawet wozy w niezłym stanie. Zwracam uwagę, że mówimy o samochodzie nawet 17-letnim. Nie ma wiele takich przypadków, żeby kompaktowy wóz w wieku 14-17 lat kosztował znacznie ponad 20 tys. zł i co więcej, znajdował nabywców. Chyba ludzie się zwiedzieli, że to jest niezłe. Ale Prius II z przebiegiem 74 tys. km to już chyba youngtimer, który będzie drożał. Ciekawe dlaczego inny egzemplarz z dużo większym przebiegiem od tego samego sprzedawcy kosztuje tyle samo. Nie wiem, ale się domyślam. W przeglądzie ofert nie może zabraknąć oferty ze strasznymi zdjęciami: proszę, oto ona.
Są też sprzedający, którzy uczciwie piszą, że akumulatory główne były już wymieniane. Większość opisów w tej materii na wszelki wypadek milczy. Znalazłem też opis „wersja japońska” w odniesieniu do samochodu sprowadzonego z Włoch. Jest to takie krętactwo niskich lotów, wątpię żeby nabywcy Priusów się na to łapali. To wykształceni i inteligentni ludzie. Zanim sytuacja zmusiła ich do emigracji i przyjazdu do Polski, często byli prawnikami, architektami, menedżerami. Więc pisanie „JAPAN VERSION” albo „silnik napędzany łańcuchem rozrządu” to jakieś szczyty żenady.
Od 26 tys. zł zaczyna się używana Toyota Prius III generacji
Znaczy może być i taka za 25 tysięcy, z przebiegiem 420 tys. km. Można zajarać dżojnta (420 hehe) i się nie przejmować. Spokojnie, jeszcze wiele kilometrów przed nią. Tu jest przecież Prius z Hiszpanii, który przejechał 523 tys. km i jeździ dalej. To pewnie tyle, ile mają te „piękne” Priusy II z wcześniejszych ogłoszeń. Nie no dobrze, już się nie wyzłośliwiam. Za jedyne 28 900 zł znalazłem kolejną hiszpańską taksówkę (jedyne 334 tys. km), która ma tę zaletę, że jest już zagazowana. Za te same pieniądze trafiłem na absolutnie najtańszego Priusa Plusa, czyli wariant siedmioosobowy. Niestety, jest uszkodzony. Gaz też ma, a jakże. Można go naprawić i wracać do roboty, którą ktoś tak brutalnie mu przerwał.
W okolicach 30 tys. zł pojawiają się Priusy III z realnym przebiegiem poniżej 300 tys. km. Myślę, że to nie jest zła oferta. Auto naprawdę ma dużą odporność na codzienną jazdę miejską. Zmieniać często olej i do pół miliona dojeździ.
Za 32 tys. zł czarnego Priusa wystawia Darek. Są tylko dwa zdjęcia, pan podobno od 16 lat zajmuje się Toyotami, a auto miało tylko jednego właściciela. Skoro mam do czynienia z profesjonalistą, to zapytam: w takim razie dlaczego ma zamazane tablice? Gdyby podać tablice, VIN i datę pierwszej rejestracji, to można byłoby go sprawdzić na historiapojazdu.gov.pl. A tak się nie da. Czy to dlatego, że jest zbyt idealny?
Używana Toyota Prius+ przybyła do nas z Nowego Jorku
Jest trochę powgniatana, ale któż w Nowym Jorku nie jest? To zupełnie normalny stan w tamtejszych warunkach. Śmieszne, że komuś chciało się to ciągnąć do Polski. Ładną konfigurację ma ten egzemplarz, bo wnętrze jest beżowe, a nie czarne. Czerwone tablice wskazują na brak badania technicznego.
Samochodem, który podoba mi się bardziej niż powinien, jest mały amerykański Prius C. Szkoda, że u nas był tylko Yaris Hybrid ze znacznie nudniejszym wnętrzem i uboższym wyposażeniem. Przy okazji takie żelazo naprawdę pali mniej niż 5 l/100 km, ale odbiegam od tematu tego przeglądu – na UBER BOLT to on się nie nada, trochę maławy. Dlatego nie ma co czekać, trzeba pędzić po najlepsze oferty w rodzaju Priusa w kolorze kości słoniowej. Ale tylko na niektórych zdjęciach. Na innych wygląda, jakby był brudnobiały. Trudno powiedzieć (odejmij trochę żółtego, tam masz taką opcję balans kolorów. Ooo, dobra! Idealnie!).
Używana Toyota Prius powyżej 35 tys. zł
Przebijamy 35 tys. zł i mamy na przykład takie Priusy. Uboga wersja, ale co to przeszkadza, jak to ma zarabiać. Nawet te koła za duże, lepsze byłyby stalaki i baloniaki. Widać, że sprzedający jest przyzwyczajony do pisania po niemiecku, bo Rzeczowniki pisze wielką Literą. Tablice oczywiście zasłonięte – po co ludzie mają wiedzieć. Jak chcemy mieć odsłonięte, musimy zapłacić więcej. Ale wtedy jest już na pokładzie instalacja gazowa i można natychmiast ruszać w miasto.
Zastanawia mnie, kto kupuje Priusa za prawie 40 tys. zł, jeśli opisu nie ma. Tzn. jest, że sprzedam. W super stanie. Albo ludzie nie umieją pisać opisów, albo nie chcą, bo uznają że towar sam się sprzeda, albo boją się, że jak coś napiszą, to potem będą musieli za to odpowiadać. Na szczęście nie wszyscy – od 38 500 zł zaczynają się Priusy z oficjalnych komisów przy salonach Toyoty. Znalazłem też egzemplarz z dachem solarnym, który ponoć podładowuje akumulator. Aż żal trzymać taki samochód w garażu podziemnym.
Najdroższe Priusy III - od 40 do 55 tys. zł
Może się czepiam, ale nie kupiłbym Priusa III za ponad cztery dychy w wersji amerykańskiej. Rozważyłbym plugina – może te pierwsze 20-25 km dziennych kursów udawałoby się robić na prądzie, pod warunkiem że miałbym się gdzie naładować.
Powalił mnie tytuł „naelektryzowany japończyk”. Bardziej pasowałoby „naplakowany amerykanin”. Ale jak to panie Graboski, żeś pan rozpoznał że to amerykański? Bo ma te lampy takie z pomarańczową obrysówką? To mógł przecież ktoś wymienić! Owszem tak. Rozpoznałem to po tym obrazku.
Przegląd kończymy pojawieniem się Priusa IV generacji w ogłoszeniach w cenie 52 800 zł. Wyżej nie ma sensu iść, bo wydatek się nie zwróci. Prius ma zarabiać, a nie się lansować. Przy okazji proponuję spojrzeć na kierownicę tego Priusa IV. Już patrząc na zdjęcie czuję pod rękami ten ohydny plastik. Ale cena faktycznie jest atrakcyjna.
Podsumowanie – jedno zdanie (lub trzy maks)
Podaż bardzo wzrosła, bo handlarze posprowadzali byle co. Obecnie Priusów do kupienia jest dużo, ale prawie same sprowadzone i o wątpliwej przeszłości. Zwiększenie podaży obniża jakość oferty: ta zasada na rynku aut używanych sprawdza się 100 na 100 razy.