Oto test samochodu elektrycznego za rozsądną cenę. Kosztuje mniej niż Opel Astra
Skończyły się już czasy, w których Tesla była gadżetem, którym popisywali się bogaci. Dziś Model 3 to już samochód popularny. Sprawdziłem, czy da się z nim żyć.
205 990 złotych brutto i to bez uwzględnienia rządowych dopłat z programu „Mój Elektryk”. Tyle kosztuje bazowa Tesla Model 3 RWD. Dodam, że pod słowem „bazowa” nie kryje się 120-konna odmiana z kołpakami i ze schowkiem w miejscu centralnego ekranu (chciałbym zobaczyć taką wersję). Ma 283 KM i 420 Nm, a na jednym ładowaniu przejedzie 491 kilometrów.
Tesla jest tańsza od Opla Astry
Da się bez problemu tak skonfigurować Astrę plug-in, ze słabszym, bo tylko 225-konnym układem napędowym, by była o wiele droższa od Modelu 3. Więcej może kosztować Passat, a nawet Octavia. Jeśli chodzi o samochody, za które płaci się ratę leasingową w okolicach 3000 złotych miesięcznie, Tesla wyrasta na bardzo ważnego gracza. Oczywiście, to samochód elektryczny – nie każdy może sobie na taki pozwolić i wcale nie chodzi o pieniądze. Jeśli czyjaś praca polega na jeżdżeniu bez przerwy do klientów w różnych miejscach Polski, to raczej bez sensu. Nie zawsze Tesla zastąpi Octavię. Ale ma nad nią przewagi.
Tesla ciągle jest cool
To zaleta, z którą trudno dyskutować. No i taka, która przyciąga do firmy Elona Muska rzesze klientów, którzy nawet nie chcą słyszeć o wozie innej marki. Większość innych samochodów elektrycznych nie ma takiego magnetyzmu. Firmy próbują, jak tylko się da, by go trochę dodać, na przykład nadając modelom na prąd legendarne nazwy albo wydziwiając ze stylistyką. Ale Tesla i tak jest dla nabywców atrakcyjna niczym promocja na czteropak piwa w dyskoncie przed długim weekendem.
Rzeczywiście, drugiego takiego samochodu nie ma. Tesla Model 3 czaruje ekscentrycznym klimatem. Ma ogromny ekran, z którego obsługuje się nawet wycieraczki (co za fatalny pomysł!) i na którym wyświetla się prędkość (do tego akurat można przywyknąć). Da się na nim nawet pograć w gry. Nad głowami jest okno dachowe, które nie ma rolety, bo samo się bardzo skutecznie przyciemnia.
Samochód można otworzyć kartą (wygląda jak kredytowa) albo telefonem. To ostatnie jest bardzo wygodne, bo wystarczy ściągnąć aplikację. Osoba wydająca mi samochód (pożyczyłem go z firmy Stellar Motors) była we Wrocławiu, a ja w Warszawie, tam zresztą, gdzie auto. Nie musieliśmy spotykać się na przekazanie kluczyków. Dostałem dostęp zdalny i potem wystarczyło, że zbliżyłem się do auta z telefonem. Gotowe. Kluczyk w telefonie to zresztą naprawdę doskonałe rozwiązanie. Któregoś razu wyszedłem z domu, by dojść w pewne miejsce pieszo kilometr. Nie wziąłem karty do Tesli, bo nie planowałem nią jechać. Ale gdy tylko wyszedłem, lunął deszcz. Byłbym kompletnie mokry, więc po prostu podszedłem do auta, wyjąłem telefon i wszedłem.
Testowy egzemplarz to dość „zwykła” wersja
Ma sporo teslowych gadżetów – jak te, o których wspomniałem – ale i tak nie jest tak dziwna, jak mogłaby być. Nie ma wolantu zamiast kierownicy. Ci, którzy jeździli z takim rozwiązaniem, nie mówią o nim pochlebnie. Ma też całkiem normalną moc. 283 KM pozwalają na rozpędzenie się do 100 km/h w 6,1 s. W tym segmencie cenowym to rewelacyjny wynik, ale jak na Teslę, ta wersja to powolny osiołek. Choć oczywiście takie osiągi w zupełności wystarczają. Zwłaszcza gdy wciska się gaz podczas jazdy, a nie od startu, można się aż przestraszyć. Model 3 RWD rozpędza się w szalonym tempie. Od zera jest już bardziej zwyczajnie. Jeśli chcesz robić wrażenie na pasażerach – nie w tej odmianie. Ale i tak wszyscy inni zostaną z tyłu.
Kilka dni jazdy Teslą Model 3 uświadomiło mi jedną rzecz
Niestety, bardzo mi przykro, ale to jest po prostu dobry samochód. Gdy po pierwszym szoku zacząłem się już jakoś odnajdywać w świecie z przyszłości, zobaczyłem, że Tesla Model 3 RWD to więcej niż gadżet dla tych, którzy chcą popisywać się przed kolegami. Zasięg jest przyzwoity (latem, przy włączonej klimatyzacji, pokazywało mi się ponad 430 kilometrów), ładowanie szybkie, a jazda… normalna.
Tesla dobrze się prowadzi. Jej układ kierowniczy jest przyjemnie bezpośredni, trochę jak w BMW. Resorowanie wypada zaskakująco komfortowo. To między innymi zasługa uroczo niewielkich felg obutych w wystarczająco grube opony. Nie dodaje to może Tesli uroku, ale na co dzień nie chciałbym słyszeć o żadnych większych kołach. W wozie przyjemnie nisko się siedzi, a wnętrze może i jest trochę zbyt minimalistyczne, ale i funkcjonalne. Umieszczona pod kątem półka do indukcyjnego ładowania dwóch telefonów jest wspaniale wygodna. Dobrze też, że ten egzemplarz miał nie tylko kamery (potrafi nagrywać ludzi przechodzących przed autem, gdy wóz stoi zaparkowany), ale i czujniki. Pokazują dokładnie umiejscowienie przeszkody i odległość do niej. Polubiłem też płynnie i naturalnie działającą rekuperację i możliwość zatrzymania się bez dotykania hamulca. Przyjemnie działa Autopilot (w tym egzemplarzu - rozbudowany, za dopłatą), a wóz doskonale obserwuje to, co dzieje się dookoła niego. Co ważne, nie irytuje nadmiarem komunikatów i piknięć.
Oprócz tego, Tesla Model 3 RWD ma bagażnik również z przodu, co jest wygodne. Nie wiem, dlaczego niektóre modele elektryczne mają tam cokolwiek innego niż kufer. Miejsca z tyłu nie brakuje, choć dla rodzin poleciłbym raczej Model S albo X. Choć ten ostatni ponoć psuje się jak szalony.
Tesla Model 3 RWD – jakość wykonania
Jakość wykonania Tesli to temat rzeka. Niezliczone wątki na forach, artykuły, narzekania i głosy broniące firmy… jedni mówią, że to wykończenie rodem ze schyłkowego FSO, inni twierdzą, że wszystko jest świetnie. Jak jest w testowym egzemplarzu? Marka podobno stopniowo poprawia jakość. Rzeczywiście, nic nie skrzypiało ani nie zostało mi w rękach. A że materiały nie są najpiękniejsze i raczej nie czuć tu klimatu klasy premium? Przecież mówimy o samochodzie elektrycznym za rozsądną cenę…
Tesla Model 3 RWD – podsumowanie
Trudno o sensowną konkurencję dla Modelu 3 w tych pieniądzach. Nie jestem miłośnikiem marki i chciałem, żeby podsumowanie tego tekstu brzmiało inaczej. Ale Tesla Model 3 wygrywa na dwóch polach. Po pierwsze – wciąż daje poczucie wyjątkowości i czaruje gadżetami. Gdybym miał dziesięć lat i tata kolegi z klasy podwiózłby mnie takim wozem, nie mógłbym z wrażenia spać w nocy. Po drugie, to dobry, dopracowany samochód elektryczny. Zużywa relatywnie niewiele energii, szybko się ładuje i bardzo dobrze jeździ. Może mógłby ciekawiej wyglądać (sylwetka jest naprawdę nudna), mieć trochę ładniejsze plastiki, no i lepszą sieć serwisową. Ale trudno mi o sensowny argument przeciwko Tesli.
Mam tylko jedną prośbę. Gdy już zdecydujecie się na Teslę, spróbujcie nie stać się wyznawcami elonizmu. Jeśli coś mi w tych samochodach przeszkadza, to przede wszystkim ich właściciele.
Fot. Maciej Lubczyński
Czytaj również: