REKLAMA

Szukałem zalet Opla Frontera w starciu z Chińczykiem. Wyszedłem spocony

Wysiadłem z chińskiego SUV-a, wsiadłem do Opla Frontery. Musiałem się trochę napocić, żeby znaleźć atuty marki z dłuższym stażem.

Szukałem zalet Opla Frontera w starciu z Chińczykiem. Wyszedłem spocony
REKLAMA

Przyprowadziłem koledze na redakcyjny test samochód marki Opel, model Frontera. Wsiadłem do niego wracając z prezentacji kolejnego chińskiego SUV-a. Pierwsza myśl: Opel nie ma żadnych szans. Druga: zawezmę się i jakieś zalety, a może nawet przewagi znajdę. Udało się, ale nie było łatwo.

REKLAMA

Krwawiące oczy

Powiedzieć, że Opel Frontera w wersji hybrydowej nie przypadł mi do gustu, to jak powiedzieć, że Donald Trump nie lubi się z fryzjerem. Po wejściu do tego samochodu trochę krwawiły mi oczy, a potem było gorzej. To wnętrze nie wytrzymuje starcia z chińską inwazją, ale kultura pracy Opla też nie była wzorowa. Klienci rynku wtórnego lubią Ople, akceptują ich wewnętrzny smutek w zamian za niższą cenę. W przypadku nowych aut może to już nie przejść tak łatwo. W imieniu dotychczasowej motoryzacji byłem nieco załamany.

Muszę tu zaznaczyć, że kolega, który miał tego Opla w teście, wyjawił mi, że jemu mu się to auto nawet spodobało. Nie wiem, jakie leki obecnie zażywa, ale kibicuję mu w wyjściu z choroby. Może jakoś szerzej obroni swoje stanowisko w teście. Informuję również, że przeczytałem dziś, iż jedna z instytucji finansowych kupiła 565 egzemplarzy Opla Frontery dla swoich klientów. Nie mogę więc napisać, że nikomu się to nie podoba, nikt tego nie kupuje, ale u klientów indywidualnych takie marki jak Opel będą miały bardzo pod górę.

Chiński SUV nie za piękny, ale piękny na tle

Muszę napisać z jakiego chińskiego SUV-a wysiadłem, choć to trochę bez znaczenia. To Bestune T77. Nie zachwycił mnie jakoś specjalnie, ale w zestawieniu z Oplem Fronterą wyrasta na potęgę. Proszę o to suche fakty, na razie bez wrażeń.

  • auta mają zbliżony rozstaw osi (różni je 1 cm), ale chińskie jest dużo dłuższe i szersze
  • 460 l to pojemność bagażnika Frontery, chiński SUV ma 391 l
  • w wersji mild hybrid Opel może mieć 102 lub 136 KM, T77 ma ich 160
  • silnik 1.2 w Oplu, budzący złe skojarzenia, w Bestune 1.5 konstrukcyjnie tożsamy z 1.5 Volkswagena
  • trzy cylindry Opla, niezbyt kulturalne, kontra cztery
  • automatyczna skrzynia biegów tu i tu
  • ale Opla otwierałem pilotem, a potem przekręcałem kluczyk w stacyjce, a w chińskim SUV-ie obsługa była bezdotykowa
  • Opel to koła w rozmiarze 16 lub 17 cali, a T77 ma 19-calowe
  • oba auta mają dwie wersje wyposażanie, tylko że ta w wozie chińskim w standardzie jest już taka, że nie bardzo jest co dołożyć, a Opel zaczyna od manualnej klimatyzacji
  • Chińczyk kosztuje 109 900 lub 119 900 zł, Frontera mild hybrid to koszt minimum 103 900 zł lub 123 900 zł.

Już na papierze chińskie auto wygrywa, to teraz pora na wrażenia.

Siódme dziecko stróża

Opel postawiony obok T77 nie prezentuje się szczególnie godnie. Chińskie auto dumnie pręży grill, a wnętrze stara się zaimponować nam za wszelką cenę. Jest to trochę miks różnych pomysłów, bo widać inspirację rombami marki DS, chętnie pojawia się również skóra i imitacja drewna. Nie da się nazwać tych popisów wnętrzem ubogim.

W przeciwieństwie do Opla. Opel Frontera próbuje ratować się różnymi kolorami i fakturami plastików, ale wystarczy jeden rzut oka na tapicerkę, by powrócił tradycyjny smutek. To nigdy nie była marka, której wnętrza przyprawiały o uśmiech, ale teraz, w kontraście do chińskiej oferty, na pewno nie wystartuje w kabaretonie. Za to w Oplu siedziska foteli były dłuższe, co ewidentnie nie jest zaletą Bestune.

Wrażenia z jazdy i choroby morskiej

W trakcie jazdy Opel z elektrycznym wsparciem nie zyskuje. Chińczyk nie specjalnie zachwyca, ale jest dość poprawny, skrzynia to nie demon szybkości, hamulce też nie wyrywają się do pracy. "Jest w miarę OK" to w tym przypadku zasłużony komplement.

Opel natomiast wywołuje chorobę morską, przynajmniej w tej wersji napędu. Hybrydowy układ stara się za wszelką cenę wyłączać silnik spalinowy. Zawsze, wszędzie, ciągle, bez względu na okoliczności. W rezultacie dostajemy ciągłe wyłączanie i uruchamianie jednostki spalinowej, która ma aż trzy cylindry i przez to niewiele kultury. Praca tego układu to dom wariatów. O nadmiernej rekuperacji, której mocy nie można regulować, już nawet nie będę wspominał. Zapewne da się do tego napędu przyzwyczaić, ale przypominam, że wiele osób nie jest w stanie znieść działania układu start-stop. Tu mamy wrażenie, że działa w trybie nieprzerwanym i ciągłym.

Jedna jaskółka

Nie wiem, czy nie czyni wiosny, ale niesie ratunek. Dzięki tej fatalnej pracy układu napędowego Opel Frontera uzyskuje niskie zużycie paliwa. W trakcie jazdy miejskiej bez wielkich starań zszedłem poniżej 5 litrów. I to jest atut w korporacyjnej sprzedaży. Menadżera floty nie obchodzi, czy pracownik będzie narzekał na rozdygotanie samochodu. 2 lata najmu w atrakcyjnej dla firmy racie się przemęczy.

Na coś takiego nie może liczyć chiński SUV. Nie jest atrakcyjny dla flot, bo na razie nie ma dobrego finansowania. Pali dużo - dla flot to źle - bo może. Na razie niektórzy Chińczycy omijają trochę bokiem europejskie regulacje. Klienci indywidualni zdają się to ignorować. Ich nie obchodzi, że Opel jest jaki jest, bo musi, a Chińczyk na razie gra w trochę inną grę.

REKLAMA

Udało mi się znaleźć zalety tego Opla Frontery w starciu z Chińczykami. Niskie spalanie i zdolności flotowe. Dla klientów indywidualnych, którzy kupują oczami i wrażeniami, argumenty jest trudno znaleźć.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-20T19:52:45+02:00
Aktualizacja: 2025-08-19T18:16:14+02:00
Aktualizacja: 2025-08-19T10:06:35+02:00
Aktualizacja: 2025-08-18T19:18:07+02:00
Aktualizacja: 2025-08-18T15:41:18+02:00
Aktualizacja: 2025-08-18T11:35:19+02:00
Aktualizacja: 2025-08-18T10:15:56+02:00
Aktualizacja: 2025-08-17T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-17T11:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-16T15:00:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA