Nie oni jedni stracili życie tej nocy. W tym wypadku również wszyscy zginęli na miejscu
Jest połowa lipca, czyli sam środek wakacyjnego okresu. Niestety w ten weekend środowisko motoryzacyjne, zamiast wysyłać sobie kolorowe fotki ze zlotów, to dyskutuje o śmiertelnym wypadku w Krakowie. Okazuje się, że tamtej nocy wydarzyła się również inna, bardzo podobna tragedia.
Jeżeli ktoś interesuje się motoryzacją i ma internet, to z pewnością słyszał o wypadku sportowego Renault Megane RS w Krakowie - zginęli w nim wszyscy czterej pasażerowie żółtego auta. Okazuje się, że nie był to jedyny tak tragiczny wypadek feralnej nocy.
W innej części kraju, w pomorskim powiecie Sztum doszło do równie koszmarnego zdarzenia. Trzy młode osoby zginęły na drodze między Gościszewem a Węgrami. Jak podaje portalstrazaka.pl 16-latek prowadził Mini Coopera, a dwóch 22-latków było jego pasażerami. Z nieustalonych jeszcze przyczyn brytyjski hatchback uderzył w przydrożne drzewo na prostym odcinku drogi. Przybyła na miejsce straż pożarna wykonała "dostęp do poszkodowanych”, czyli rozcięła resztki Mini i ewakuowała ciała poszkodowanych z wraku pojazdu. Niestety, podobnie jak w Krakowie, również tutaj obrażenia wszystkich w samochodzie okazały się śmiertelne.
Obecnie policja wraz z prokuraturą zajęły się ustalaniem okoliczności wypadku. Należy również ustalić, w jaki sposób Mini Cooper trafił w ręce nastolatka, który chociażby z racji swojego wieku, nie miał uprawnień do kierowania pojazdami.
Kolejna tragedia
Wypadek na Pomorzu nie doczekał się rozgłosu w mediach, ponieważ do tragedii doszło poza terenem zabudowanym i nie ma żadnych nagrań z kamer miejskich, a poza tym w samochodzie nie jechał żaden celebryta. Oba zdarzenia mają jednak wiele wspólnego: noc, pusta i prosta droga, duża prędkość, kabina pełna mężczyzn. Czy to była nieudana popisówka? Jest to prawdopodobne.
Dlaczego doszło do tej tragedii? Myślę, że mój redakcyjny kolega wyczerpał temat przy okazji opisywania krakowskiego wypadku i to, pomimo że pisał o jeździe w terenie zabudowanym, a nie poza nim. Podzielam jego opinię, że bardzo szybka jazda skutkuje wypadkami śmiertelnymi. Poza tym w tekście o krakowskiej tragedii padło zdanie, że "i tak znajdą się naśladowcy, którzy uznają, że im się akurat uda”. Okazuje się, że znaleźli się praktycznie od razu - w innej części Polski.
Czytaj dalej: