REKLAMA

Sławomir Nowak stracił Range Rovera na rzecz Straży Granicznej. Czy tobie też zabiorą auto?

Nie. Chyba, że ktoś zajął je w trakcie śledztwa. 

evoque ev
REKLAMA
REKLAMA

Parę lat temu internet obiegała taka wiadomość, że wojsko może każdemu zabrać samochody terenowe, jeśli będą one potrzebne do celów związanych z obronnością kraju. Wiele osób mających typowe auta terenowe wezwano do WKU, żeby zewidencjonować ich pojazdy. Nikt nie miał jednak zamiaru przejmować ich w czasie pokoju, choć teoretycznie byłoby to możliwe do celów ćwiczeń wojskowych. Właściciel musiałby jednak otrzymać wynagrodzenie. Tak naprawdę wojsko mogłoby przejąć każdy samochód, nawet moją Mazdę MPV, gdyby zaszła taka potrzeba, jednak realnie zainteresowani są tylko samochodami terenowymi.

Dziś jednak dowiedzieliśmy się, że Range Rover Velar Sławomira Nowaka trafił w ręce Straży Granicznej

Nie ma to nic wspólnego, jak niektórzy mylnie sądzą, z przymusowym przekazaniem samochodu w ręce formacji wojskowo-mundurowych. Na zajęcie Velara pozwoliła nowelizacja kodeksu postępowania karnego wprowadzona tzw. ustawą „covidową”. Jest tam art. 232b, który brzmi tak:

W stanie zagrożenia epidemicznego lub stanie epidemii zajęte przedmioty mające znaczenie dla zdrowia lub bezpieczeństwa publicznego, można nieodpłatnie przekazać podmiotom leczniczym, Państwowej Straży Pożarnej, Siłom Zbrojnym Rzeczypospolitej Polskiej, Policji, Straży Granicznej oraz instytucjom państwowym i samorządowym.

Straż Graniczna walczy z pandemią, więc dostała luksusowego, 300-konnego Range Rovera po „kontrowersyjnym” polityku oskarżonym o przyjmowanie milionowych łapówek. Wprawdzie śledztwo jeszcze się nie skończyło, ale ktoś uznał, że Range Rover Velar, zamiast stać, powinien jeździć. Może np. posłuży do łapania uchodźców i odsyłania ich do Łukaszenki, czy coś. W każdym razie widziałem kiedyś Pandę 4x4 odkupioną od Straży Granicznej i ona wyglądała dość strasznie, jakby ktoś ją bił codziennie kijem i jeździł po kamienistym błocie. Ciekawe, jak w warunkach takiej eksploatacji poradzi sobie Velar. Chciałbym go obejrzeć np. za 2 lata. Będzie to może jedyny w Polsce nowoczesny Range Rover, który będzie faktycznie jeździł w terenie.

Zobacz, tam są przemytnicy ludzi! Gonimy ich!

Range Rover Velar formalnie należał do kogoś innego

Nie ma to jednak znaczenia w śledztwie – zajęte to zajęte, niech nie stoi, niech pracuje. W każdym razie jest to ważna informacja dla wszelkich biznesmenów robiących przekręty: jak już prokurator was dorwie, to wasze luksusowe SUV-y będą „robiły w służbach”. Natomiast my, obywatele, będziemy płacili za ich serwis. Już to widzę: po paru tygodniach piłowania Velarem wzdłuż granicy coś się urwie, auto pojedzie lawetą do serwisu do Warszawy i wróci z rachunkiem np. na 30 tys. zł. I zapłacimy. Pamiętam jednego znanego muzyka, który swoim nowym Range'em (i to tym dużym – Vogue) pojechał w teren, a wrócił na lawecie, zostawiając w serwisie jedyne 34 tys. zł. Życie z brytyjskim samochodem to nie bajka i Straż Graniczna wkrótce się o tym przekona.

Mam tylko nadzieję, że nie będą jeździć samochodem po Sławomirze Nowaku

REKLAMA

Sławomira jeszcze nawet nie osądzono, a tu już chcą po nim przejeżdżać samochodem. Co za brutalna egzekucja, jak w książce „Masy”, gdzie jeździli po człowieku Oplem Rekordem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA