REKLAMA

Rolls-Royce Cullinan zadebiutował w Polsce. Widzieliśmy go z bliska. Jest niesamowity

Bardzo bogaci miłośnicy SUV-ów właśnie odetchnęli z ulgą. Wreszcie nie muszą gnieść się w ciasnych, niewygodnych Range Roverach i Bentleyach Bentayga. Rolls-Royce Cullinan właśnie zadebiutował na polskim rynku. Widzieliśmy go na żywo.

Rolls-Royce Cullinan zadebiutował w Polsce. Widzieliśmy go z bliska. Jest niesamowity
REKLAMA
REKLAMA

„Ten samochód doskonale nadaje się do odbierania dzieci ze szkoły”, „Można pojechać nim na ryby” – dystyngowany mężczyzna w garniturze w ten sposób zachwalał zalety nowego modelu. Chwilę później z Cullinana płachtę, a naszym oczom ukazał się ciemnoczerwony lakier.

Rolls-Royce Cullinan

Czy to nowe, rodzinne kombi którejś z popularnych marek?

Nic bardziej mylnego. Oto Rolls-Royce Cullinan. Długo wyczekiwany i kontrowersyjny. Niektórzy do ostatniej chwili nie wierzyli, że Rolls-Royce w końcu zdecyduje się na stworzenie SUV-a. Ale w końcu się pojawił i dziś miałem okazję zobaczyć go z bliska. Jaki jest na żywo?

Rolls-Royce Cullinan

Po pierwsze – olbrzymi.

Właściwe słowa to także „gigantyczny”, „potężny” i „imponujący”. Oczywiście można się było tego spodziewać, patrząc na same dane techniczne – długość Cullinana to 5341 mm, szerokość – 2164 mm, a wysokość – 1835 mm. Ale co innego widzieć takie liczby na papierze, a co innego zobaczyć taki samochód na żywo. Pokazany Cullinan stał w wydzielonej części salonu Auto Fus w Warszawie. Dookoła nie było innych pojazdów, ale i tak było widać, jak bardzo jest duży. Gdyby postawić go na parkingu, między normalnymi autami, wyglądałby jak przybysz z równoległego, większego (i bogatszego) świata.

Rolls-Royce Cullinan

Po drugie – czerwony.

Niektórzy mówili także, że to bordowy, a w katalogach Rolls-Royce’a na pewno znajduje się bardzo elegancka nazwa na ten odcień. Pewnie coś ze szkarłatem. Jest to jednak pewnego rodzaju rewolucja – kolory inne niż czarny, szary i biały nie są zbyt częste na autach tej marki. Czy Cullinan wygląda w nim dobrze… i czy w ogóle wygląda dobrze, to już kwestia gustu. Swoją drogą, przedstawiciele marki mówią, że jest to pierwszy na rynku trójbryłowy SUV. Dyskutowałbym z tym, czy rzeczywiście mamy tu trzy bryły nadwozia.

Rolls-Royce Cullinan

Co ciekawe, w materiałach określano Cullinana mianem „all-terrain high-bodied car” i jak ognia unikano słowa SUV. Podczas prezentacji nikt już nie bał się tego skrótu.

Po trzecie – niezwykle luksusowy.

To żadne zaskoczenie w przypadku Rolls-Royce’a, ale warto podkreślić, że mimo tekstów o podwożeniu dzieci do szkoły i wędkowaniu, tu nie ma żadnych kompromisów w kwestii wykończenia. Najwyższej jakości skóra na każdym możliwym elemencie, który akurat nie jest drewniany lub metalowy. Dywaniki z włosia, które pozwalają na komfortowe siedzenie bez butów. Zapach, który można określić tylko jako „aromat luksusu”. Raczej nie wpuściłbym tu dzieci…

Rolls-Royce Cullinan
Rolls-Royce Cullinan
Rolls-Royce Cullinan

Ale żeby nie było aż tak kolorowo – tylne drzwi mogłyby otwierać się jeszcze szerzej, a z progu powinien wysuwać się schodek, by ułatwić wsiadanie – zwłaszcza jeśli rzeczywiście ktoś będzie woził z tyłu swoich dziedziców.

Czy lepiej jest siedzieć w Cullinanie z tyłu, czy z przodu? To dość ważne pytanie, bo prawdopodobnie będzie to model, w którym właściciele będą wyjątkowo często zasiadać za kółkiem. Bez jazd próbnych trudno to stwierdzić, ale chyba jednak głosuję na tył – Cullinan to na tyle ogromne auto, że lepiej, by to szofer stresował się na parkingu i w wąskich uliczkach.

Czy można w nim znaleźć części z BMW?

Jedna z obaw, które można mieć wobec nowych Rolls-Royce’ów, to zatracenie charakteru marki poprzez używanie elementów z BMW. Czy znalazłem takie w Cullinanie? Podczas kilku chwil, które spędziłem siedząc za olbrzymią niczym koło sterowe kierownicą, zauważyłem jeden przycisk, który rzucił mi się w oczy. Mowa o kryjącym się po lewej stronie przełączniku do włączania i wyłączania systemów asystentów jazdy. W BMW jest on taki sam, ale zwykle znajduje się między nawiewami, obok włącznika świateł awaryjnych. Mowa o symbolu samochodu widocznego z góry, otoczonego zielonym kółkiem. Czy to źle, że tutaj jest taki sam? Oczywiście, że nie, to w niczym nie przeszkadza.

Rolls-Royce Cullinan
Rolls-Royce Cullinan

Oprócz tego, kokpit Cullinana jest zaprojektowany w typowym dla tej firmy, nieco barokowym stylu. Bardziej przypomina deskę rozdzielczą Phantoma, niż tańszego Ghosta. Oczywiście bardzo ciekawy jest przełącznik „Offroad”, pojawiający się w aucie tej marki po raz pierwszy. Pytanie brzmi tylko, czy ktokolwiek będzie miał wystarczająco dużo odwagi, by zjechać tak luksusowym autem z asfaltu i zaryzykować podrapanie lakieru przez gałęzie i kamienie?

Rolls-Royce Cullinan

Bagażnik ma 560 litrów. I po raz pierwszy w tej marce jest to istotne.

Kufer Cullinana jest na tyle duży, że gdy podczas prezentacji go otwarto, stojący obok mnie starszy Anglik powiedział „O rany. Australijczycy będą mogli tu wsadzić całą owcę”. Jestem zresztą przekonany, że wiele osób rzeczywiście będzie wozić w swoim Cullinanie zwierzynę. Jeżeli zamiast dwóch osobnych foteli zamówi się tylną kanapę, można ją złożyć i w ten sposób uzyskać 1930 litrów przestrzeni bagażowej. To już wystarczy na grubszego zwierza.

Rolls-Royce Cullinan

Co więcej, można go ustrzelić nie ruszając się z auta. Tylna klapa jest dzielona, a na jej dolnej części można bez problemu usiąść. Można w tym miejscu zamówić sobie także dwa wysuwane, skórzane fotele. I schowek na strzelby. Stowarzyszenia walczące z myśliwymi powinny już zacząć protestować przeciwko Cullinanowi.

Pod maską – 12 cylindrów, 6,75 litra.

To klasyczna dla Rollsa pojemność. Również klasycznie dla siebie, przedstawiciele marki nie podają, ile zajmuje przyspieszenie do 100 km/h. To dyskretna sugestia, że ten samochód nie nadaje się do wyścigów. Czy ktoś myślał inaczej?

Rolls-Royce Cullinan

W Polsce sprzedażą tego modelu – podobnie jak innych Rolls-Royce’ów – zajmuje się firma Auto Fus, której salon znajduje się w Warszawie, przy ulicy Ostrobramskiej. Podobno jest już co najmniej kilku klientów bardzo poważnie zainteresowanych Cullinanem. Oczywiście ten model na pewno otworzy marce drogę na nowe rynki – klienci z Afryki, Rosji, Chin i Indii na pewno już zacierają ręce. Cena podstawowej wersji będzie zaczynać się w Polsce od około 240 tysięcy euro netto. Ale z całą pewnością w tak „ubogiej” specyfikacji z salonu nie wyjedzie ani jeden egzemplarz.

Rolls-Royce Cullinan
Parasolka ukryta w drzwiach. Ciekawe, czy w Rosji będzie się tu chować kije baseballowe.
REKLAMA

Na koniec jeszcze ciekawostka: nazwa Cullinan pochodzi od największego na świecie diamentu, wydobytego w 1905 roku w kopalni Premier Mine koło Pretorii w dzisiejszym RPA. Tyle że diament został tak nazwany na cześć dyrektora brytyjskiej spółki kontrolującej tę kopalnię, Thomasa Cullinana. Ten przedsiębiorca przeszedł więc do historii podwójnie, a osoby kupujące nowego SUV-a tak naprawdę kupują auto nazwane od czyjegoś nazwiska. Ciekawe, czy pan Thomas się tego spodziewał...

Rolls-Royce Cullinan
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA