Kupiłem samochód, który nie ma marki. W dowodzie ma napisane PERSIC
Uwielbiam samochody bezmarkowe, czyli takie, do których producenci niechętnie się przyznawali. Miałem dwa, a trzeciego prawie kupiłem. Tym razem nabyłem pojazd, w który w dowodzie rejestracyjnym ma nazwę „PERSIC”.
Każdy samochód musi mieć markę, żeby klienci się z nią identyfikowali. Muszą wiedzieć co kupują, muszą czuć renomę producenta, chcą mieć logo na masce lub na kierownicy. Sprzedawanie pojazdu bezmarkowego byłoby idiotyzmem i rynkowym samobójstwem. A jednak takie przypadki się w historii zdarzały, a ja je zbieram, chociaż na razie z czterech zebrałem dwa. W jednym przypadku przegrałem licytację, w innym zapomniałem zadzwonić do ogłoszenia, czego do dziś żałuję.
Samochody bez marki – parę przykładów
Zacznę od najmniej bezmarkowego, a skończę na zupełnym dziwactwie.
Po pierwsze: Cimarron. Kiedy Cadillac w 1981 r. chciał wejść w segment aut kompaktowych, żeby podgryźć trochę producentów japońskich, ograniczył się do wprowadzenia własnej wersji przednionapędowego Chevroleta Cavaliera, zresztą bazującego na tej samej platformie co Opel Ascona i Daewoo Espero. Uznano jednak, że nazywanie Cadillakiem czegoś tak małego to trochę policzek w twarz dla klientów, więc pozostawiono malutkie logo Cadillaca na kierownicy, ale usunięto wszystkie napisy Cadillac, pozostawiając tylko słowo „Cimarron”. W prospektach pojazd ten nazywał się Cimarron - by Cadillac. Z czasem, po dużym liftingu, słowo Cadillac pojawiło się jednak na grillu Cimarrona, więc jest on tylko połowicznie bezmarkowy.
Drugim autem bez marki było Cinquecento
Ale tylko na polski rynek i tylko w latach 1991-94, kiedy pojazd ten nazywał się „Cinquecento - made by FSM/Fiat Licence”. Wspaniała nazwa, nie zapomnę jej nigdy. Prospekt fabryczny nie pozostawia wątpliwości:
Nie wiem dokładnie o co im poszło, ale w całej Europie ten samochód był Fiatem, a na rodzimym rynku – nie całkiem. Niby miał logo, ale napis Fiat występował tylko w nazwie „Fiat Licence” i to tyle. Pewnie chodziło o jakieś kwestie własnościowe co do fabryki. W każdym razie taka sytuacja wystąpiła.
Bezmarkowe dziwactwo z Kanady to Passport Optima
Czyli Opel Kadett - Pontiac Le Mans sprzedawany przez General Motors w Kanadzie pod marką lokalnego dealera, żeby obejść przepisy o limitach importowych z USA. Nigdy nie było marki Passport, to tak jakby samochód nazywał się „Chodzeń Corolla Hybrid”, ale bezmarkowy produkt motoryzacyjny pod nazwą Optima faktycznie istniał i co gorsza, kilka lat temu był do kupienia za grosze na OLX. Niestety, zgapiłem się wtedy i go nie kupiłem, czego dziś bardzo żałuję, ponieważ wyjątkowo dobrze pasowałby mi do kolekcji. Na upartego można jednak powiedzieć, że jakaś tam efemeryczna marka Passport zaistniała.
Jednak samochodem całkowicie, stuprocentowo bezmarkowym był Precis
Precis to efekt kombinacji marki Mitsubishi, która chciała wyrobić cel sprzedażowy w USA, ale skończył się jej limit eksportowy na najlepiej sprzedający się model, tj. Colt-Mirage. Niestety, był on sprowadzany z Japonii. Mitsubishi wpadło więc na genialny pomysł: może z Japonii nie można, ale można z Korei – dogadali się więc z Hyundaiem, któremu wówczas jeszcze dostarczali silniki, i zakupili sporą partię modelu Pony. Następnie zdjęli z Pony wszystkie znaczki Hyundaia i zastąpili je słowem Precis. Na aucie pojawiła się też naklejka „IMPORTED BY MITSUBISHI MOTOR SALES USA”, przy czym słowo „imported” jest bardzo ważne, ponieważ podkreślało, że samochód nie jest marki Mitsubishi. Trik z pojazdem Precis – w swoim czasie najtańszym nowym wozem w USA – szedł tak dobrze, że Precis doczekał się dwóch generacji na bazie dwóch wcieleń Hyundaia Pony/Excel. W obu przypadkach pojazd był skrupulatnie pozbawiony jakichkolwiek informacji o jego marce, choć oferowano go w salonach Mitsubishi.
I właśnie takiego Precisa udało mi się ostatnio kupić
Po wielu latach obserwacji tego dziwnego pojazdu w mojej okolicy, wreszcie Precis stanął w mojej hali. Wkrótce wyjedzie, ponieważ mam na niego szalony plan. A potem wjedzie ponownie, bo ten plan jest naprawdę szalony. Więcej o tym wspaniałym pojeździe, prawdopodobnie jedynym w Polsce (trudno to ustalić, do czego za chwilę przejdę), opowiadam w tym filmie:
A dlaczego w tytule jest PERSIC?
Auto zostało kupione w 1991 r. w Stanach Zjednoczonych i przyjechało do Polski jako mienie przesiedleńcze. Polski wydział komunikacji nie dał rady przepisać trudnego słowa Precis i auto zarejestrowano jako Mitsubishi Persic. Ten błąd jest powielony i w dowodzie rejestracyjnym, i w ubezpieczeniu, i w badaniu technicznym. Prawdopodobnie polska baza pojazdów ma stworzony rekord o nazwie Persic tylko dla tego samochodu, choć ponoć w Polsce istniały co najmniej cztery sztuki Precisów.
To dopiero początek przygody z tym śmiesznym pojazdem. Ciekawe, czy uda się go zarejestrować na żółte tablice.