REKLAMA

Mały poślizg, duże dachowanie. Czarna seria wypadków w okolicach Krakowa

Dziś chcemy podzielić się materiałem wideo, na którym doskonale widać dachowanie na zakręcie nagrane niedaleko stolicy Małopolski. Co prawda nie dopatrzyłem się kadrze żadnego źle spacerującego pieszego, ale obiecuję, że znajdę winnego.

dachowanie
REKLAMA
REKLAMA

Po wnikliwej analizie poniższego filmiku umieszczonego na kanale Stop Cham nie mam wątpliwości,  kto zawinił. To był oczywiście wulkanizator, który montował opony w srebrnym Oplu. Ewidentnie widać, że gdyby założył od tej amerykańskiej firmy zaczynającej się od "Good", a nie tej chińskiej, to Opel nie wypadłby z zakrętu i nie dachował. Zagadka rozwiązana można, się rozejść.

A teraz na poważnie. Ze smutkiem raportujemy, że Kraków znowu gości na naszych łamach w niezbyt przychylnych okolicznościach, ponieważ tematem wpisu znów jest wypadek. Tym razem w sieci pojawiło się nagranie z perspektywy wideorejestratora. W kadrze widać, jak jadący z naprzeciwka srebrny Opel Astra G wpada w poślizg, staje się nadsterowny i wypada z drogi do wewnętrznej krawędzi pokonywanego zakrętu. Samochód zostaje podcięty przez naturalne przeszkody, przez co przewraca się na dach i w tej pozycji zatrzymuje się. Końcówka wygląda szczególnie dramatycznie, ponieważ wygląda to odrobinę, jakby kabina została zgnieciona. To na szczęście nieprawda, ponieważ dach i słupki zanurkowały w pustą przestrzeń rowu i są niewidoczne Prawdopodobnie dzięki temu, że lądowanie do góry nogami odbyło się w takim nietypowym miejscu, to kierowcy i pasażerom nic się nie stało.

Dachowanie pod Krakowem

Moje dywagacje na temat szukania winnego w osobie wulkanizatora to subtelnie odniesienie się do sporu na temat udziału pieszego w innym krakowskim wypadku, w którym zginęły cztery osoby. Skoro w tym przypadku opony straciły przyczepność, to no naturalnie trzeba palcem wskazać na tego, co je montował, prawda? Nie prawda. Wulkanizator zamontował to czego chciał właściciel/kierowca i to on jest winien. Poza tym kierujący nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. Stracił panowanie nad pojazdem i wpadł do rowu.

Filmikiem dzielimy się przede wszystkim ku przestrodze. Nadmierna prędkość to jedna z głównych przyczyn zdarzeń drogowych, w tym tych najtragiczniejszych w skutkach - wypadków śmiertelnych. Wielu kierowców lekceważy obowiązujące przepisy, stwarzając przy tym realne zagrożenie dla innych, jadących prawidłowo, uczestników ruchu drogowego.

PS Poniżej artykuł z opisywanej przez nas wczoraj kolizji w Krakowie

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA