REKLAMA

Kraków to stan umysłu. Tym razem policjanci z impetem wjechali w taksówkę na wstecznym

Wymijanie, omijanie i cofanie - tak nazywa się Oddział 5 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Jest w nim raptem jeden artykuł (Art. 23), którego treść zajmuje niecałą stronę - dosłownie minutka czytania. Policjanci z Krakowa chyba nie mieli tej minutki na zapoznanie się z ww. artykułem.

Kraków policjanci
REKLAMA
REKLAMA

Kraków ostatnio stał się niechlubną stolicą w kategorii zdarzeń drogowych, oczywiście za sprawą wypadku żółtego Renault Megane RS. Sprawa była głośna, bo za kierownicą siedział pijany syn celebrytki, a podczas dachowania zginęły aż cztery osoby.

Tym razem nagranie dotyczy nie wypadku, ale kolizji. Kolizji, której sprawcą jest funkcjonariusz kierujący radiowozem na służbie. Wszystko doskonale widać na filmiku zamieszczonym na kanale Stop Cham. Sytuacja miała miejsce w deszczowy wieczór niedaleko koncertów Męskiego Grania. Zajście oglądamy z perspektywy kamery wideorejestratora w samochodzie poszkodowanego mieszkańca Krakowa. Z opisu dostępnego pod nagraniem wnioskuję, że taksówkarza. Samochód jedzie prawym pasem i zatrzymuje się, bo widzi, jak przed nim na tym samym pasie cofa radiowóz na sygnale. Kierowca taksówki czeka, aż radiowóz się zatrzyma, ale pojazd zbliża się coraz bardziej i ostatecznie uderza.

W następstwie kolizji funkcjonariusz kierujący policyjną Toyotą wysiada i pyta drugiego kierowcy, czy nie widział, że jedzie na sygnale. To pierwsze z serii dziwnych zdań słyszalnych w tle nagrania. Policjant odchodzi, ale słyszymy kierowcę taksówki jak dzwoni do swojego przełożonego i wystraszony narzeka, że „znowu policja”. Te słowa mają specyficzny wydźwięk, jakby mówiła je osoba, która zwykle ma nie po drodze z prawem, ale tym razem nic nie zrobiła, więc dlaczego ta policja się czepia...

Kraków i policjanci

Z opisu pod nagraniem dowiadujemy się, że na miejscu pojawił się drugi radiowóz, który w profesjonalny sposób poradził sobie z całą sytuacją. Dla przypomnienia obowiązujących przepisów poniżej zamieszczamy wspomniany Art 23. z ustawy Prawo o ruchu drogowym. Dużo tego nie ma, warto zapamiętać - szczególnie jeśli jest się policjantem ze stolicy Małopolski.

Oddział 5

Wymijanie, omijanie i cofanie

Art. 23. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany:
1)  przy wymijaniu zachować bezpieczny odstęp od wymijanego pojazdu lub uczestnika ruchu, a w razie potrzeby zjechać na prawo i zmniejszyć prędkość lub zatrzymać się;
2)  przy omijaniu zachować bezpieczny odstęp od omijanego pojazdu, uczestnika ruchu lub przeszkody, a w razie potrzeby zmniejszyć prędkość; omijanie pojazdu sygnalizującego zamiar skręcenia w lewo może odbywać się tylko z jego prawej strony;
3)  przy cofaniu ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu i zachować szczególną ostrożność, a w szczególności:
a)  sprawdzić, czy wykonywany manewr nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia,
b)  upewnić się, czy za pojazdem nie znajduje się przeszkoda; w razie trudności w osobistym upewnieniu się kierujący jest obowiązany zapewnić sobie pomoc innej osoby.

2. Zabrania się cofania pojazdem w tunelu, na moście, wiadukcie, autostradzie lub drodze ekspresowej.

Jeśli chodzi o zdarzenie w Krakowie jest jedna rzecz, która może ewentualnie budzić wątpliwość. Jeżeli radiowóz poruszał się na sygnale, to był pojazdem uprzywilejowanym i może w zasadzie miał pierwszeństwo?

No więc śpieszę z odpowiedzią - 3 x NIE

Po pierwsze nie, ponieważ kierujący pojazdem uprzywilejowanym może, pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności, nie stosować się do przepisów ruchu pojazdów, a ten kierowca ewidentnie nie zachował szczególnej ostrożności.

Po drugie nie, ponieważ ten radiowóz nie był pojazdem uprzywilejowanym. Aby samochód mógł być traktowany jako uprzywilejowany, to musi wysyłać sygnały świetlne w postaci niebieskich świateł błyskowych i jednocześnie sygnały dźwiękowe o zmiennym tonie. W tym przypadku nagranie dźwiękowe istnieje i ewidentnie nie ma na nim odgłosów syreny.

Po trzecie nie, ponieważ prawo podaje dokładnie jak się zachować w obecności pojazdu uprzywilejowanego i nie ma tam zapisku o konieczności usunięcia się z drogi, podczas gdy uprzywilejowany samochód porusza się wstecz. Jest za to przepis, który potwierdza poprawne zachowanie taksówkarza. Brzmi on następująco:

W warunkach zwiększonego natężenia ruchu pojazdów utrudniającego swobodny przejazd pojazdu uprzywilejowanego w celu umożliwienia swobodnego przejazdu tego pojazdu: (...) 2) na jezdni z więcej niż dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku kierujący pojazdem poruszający się skrajnym lewym pasem ruchu jest obowiązany usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej lewej krawędzi pasa ruchu, a kierujący pojazdami poruszający się pozostałymi pasami ruchu są obowiązani usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej prawej krawędzi pasów ruchu.

Często piszemy o pracy policji i zwykle robią oni dobrą robotę

Tym razem to funkcjonariusz popełnił błąd. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego - ludzie popełniają błędy. Prawdziwy problem to zachowanie funkcjonariusza wobec taksówkarza - po raz kolejny sprawdziła się zasada „nagrywaj, nie przegrywaj".

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA