Policyjny pościg pod prąd na autostradzie A2. To nie jest bezpieczne
Na autostradzie A2 policja ścigała jadącego pod prąd. Sama też musiała tak zrobić. A inne opcje?
Sylwester i pierwszy dzień nowego roku przynoszą wysyp drogowych patologii. Stężenie osób z wysoką zawartością alkoholu we krwi niebezpiecznie wzrasta, w grę wchodzą też inne substancje. Niestety osoby niebezpieczne dla otoczenia często nie chcą dać się złapać.
Sylwestrowe i noworoczne pościgi
W Warszawie, na Białołęce mieszkańcy samu ujęli pijanego kierowcę, który jechał na samej feldze. Stan auta i właściciela był tak słabowity, aż trudno uwierzyć, że się sami przemieszczali. Pijanemu zajechano drogę i uniemożliwiono jazdę.
W Cieszkowie w woj. dolnośląskim ścigany 40-latek wjechał w betonowy słup energetyczny. Najpierw nie zatrzymał się do kontroli, potem uciekał. W końcu wjechał w betonowy słup, co możemy podziwiać na nagraniu, ale próbował też ucieczki na piechotę. Zatrzymano go, ale stworzył duże zagrożenie.
Chyba i tak nie przebił tajemniczej plamy światła z autostrady A2.
Policyjny pościg pod prąd na autostradzie A2
Na kanale Stop Cham możemy zobaczyć fragment policyjnego pościgu za samochodem, na autostradzie A2, w okolicach Łodzi. Widać niewiele, a jeszcze mnie o tym wiadomo.
Autor nagrania wyprzedza inne pojazdy i często pojawia się na lewym pasie ruchu. Musi go opuścić, na widok zbliżającej się plamy światła. Ktoś z dużą prędkością przemieszczał się lewym pasem, jadąc pod prąd. Nagrywający wraca na lewy pas, ale zaraz musi znowu odwiedzić prawy. Za piratem drogowym, również lewym pasem i pod prąd jechała policja. Można zadać sobie pytanie, czy było to zagrożenie pojedyncze, czy podwójne?
Jak kogoś takiego złapać?
Czy gonitwa pod prąd to najlepsze rozwiązanie? Odległość, jaka dzieliła policję od ściganego, nie wskazywała, by mieli już zaraz go dogonić, wyprzedzić i zmusić do zatrzymania. To operacja liczona raczej na wiele kilometrów.
To może blokada przed następnym zjazdem? Wtedy trzeba czekać, aż ścigany tam dojedzie, a w dodatku może porzucić pojazd po drodze i uciec. Przydałaby się jakaś skoordynowana akcja, adekwatna do zagrożenia, ale wiadomo, jak jest, trudno liczyć na helikopter, jak w amerykańskich filmach.
Wszystkie powyższe sytuacje łączy jedno, są powtarzalne. Co roku ktoś wjeżdża w betonowy słup albo jeszcze lepiej, ucieka pod prąd autostradą. Policja nawet już bywała krytykowana za pościgi pod prąd na drodze szybkiego ruchu. Przydałoby się to jakoś ogarnąć.