Popijał herbatę z kubka prowadząc samochód. Kara była wyjątkowo letnia
Brytyjska policja opublikowała nagranie, w którym strofuje kierowcę, żeby odłożył kubek z herbatą i skupił się na prowadzeniu. Czy to oznacza, że picie podczas jazdy jest zabronione? Tak, i nie.

Policjanci łagodnie potraktowali kierowcę samochodu dostawczego. Z nagrania nie wynika, żeby został ukarany. Zresztą obejrzyjcie sami (podebrałem stąd):
Ktoś powie, że reakcja policji była oczywiście bardzo słuszna, w końcu w każdej sekundzie na autostradzie mogło dojść do niebezpiecznej sytuacji, która wymagałaby od kierowcy dostawczaka reakcji – omijania przeszkody lub nagłego hamowania. A co, gdyby wystrzeliła opona? Jedną ręką mógłby nie opanować pojazdu.
Jednak w Wielkiej Brytanii jedzenie za kierownicą nie jest literalnie zabronione. To dość często powtarzany mit, który bierze się stąd, że kierowcom oficjalnie odradza się jedzenie lub picie podczas jazdy, a jeśli doprowadzą do kolizji lub niebezpiecznej sytuacji, to o ile udowodni im się że pili lub jedli, będzie to działać na ich niekorzyść jako „careless driving”. Ale jeśli angielski policjant by się uparł, to mógłby kierowcę ukarać.
Ale nie mieszkamy w Wielkiej Brytanii. Czy w Polsce można pić i jeść za kierownicą?
Oficjalnie również nie jest to zakazane, ponieważ wprowadzenie zakazu wyrażonego wprost oznaczałoby utworzenie kolejnego martwego przepisu - a parę już mamy. To jednak nie oznacza, że w Polsce policja nie może nas ukarać za popijanie podczas prowadzenia (i nie mówię tu o alkoholu). Może nam za to sprezentować mandat o wysokości do 3000 zł. Wystarczy, że zastosuje odpowiednią kombinację przepisów.
Najpierw bierzemy art. 3 ustawy Prawo o ruchu drogowym:
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani (...) unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić, albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę.
A potem artykuł 97 kodeksu wykroczeń:
Kto wykracza przeciwko innym przepisom o bezpieczeństwie lub o porządku ruchu na drogach publicznych,podlega karze grzywny do 3 000 złotych albo karze nagany.
I cyk, gotowe – 3000 zł za popijanie herbaty podczas jazdy jest jak najbardziej uzasadnione. W końcu trzymanie kubka z herbatą mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub utrudnić ruch. Samo zagrożenie ani utrudnienie nie musi wystąpić, całkowicie wystarczająca jest teoretyczna możliwość jego zaistnienia. Zatem jeśli opóźnicie ruszanie spod świateł patrząc na nawigację, a następnie pociągniecie łyka kawy z tekturowego kubeczka, to już popełniliście dwa wykroczenia. Problem polega na tym, że policja nie bardzo może karać za coś, co sama robi. To znaczy może, jeśli chce, ale wypada wtedy słabo.
Wszystko jest kwestią interpretacji
Kierowca samochodu dostawczego często jest w trasie przez wiele godzin. Trudno wyobrazić sobie, żeby za kierownicą nie mógł się nawet napić i każdy łyk wody lub herbaty musiał oznaczać postój na przyautostradowym parkingu. Jednak istnienie tych przepisów w takiej formie wprowadza nas – kierujących – w stan nieustającego niepokoju, że robimy coś źle i w każdym momencie możemy zostać ukarani. Nikt nie zna na pamięć wszystkich przepisów, więc odpowiednie wyciągnięcie odpowiedniego paragrafu może być niezłym zaskoczeniem, co przypomina nam niedawna sytuacja z mandatem za nietrzymanie rąk na kierownicy podczas kontroli. Tymczasem policja brytyjska przypomina po raz kolejny, że uwielbia czepiać się rzeczy nieistotnych, poważne przestępstwa obchodząc dalekim łukiem.