Zgadnij, kto widzi twoje grzeszne parkowanie pod kościołem. Nie tylko ja
Parkowanie pod kościołem to najwyraźniej skomplikowana sprawa. Postaram się naświetlić kilka grzechów.
Staram się nie popełniać grzechów drogowych. Parkowania pilnuję szczególnie, nie dając sobie ulgi na to tylko na chwilę lub przecież wszyscy tak stoją. Jak nie mam gdzie zaparkować, to nie parkuję, proste. Jedna pierwsza komunia sprawiła, że starań chyba mi się odechce (wiadomo, że nie, ale muszę trochę podramatyzować). Skoro w tak uroczystym dniu większość ludzi ma parkowanie w zakrystii, to co ja się będę męczył. Pokażę wam efekt tylko jednego, krótkiego spaceru, a wy po owocach ich poznacie.
Parkowanie pod kościołem
W tym dniu o miejsce do parkowania jest szczególnie trudno, bo oprócz dotychczasowych wiernych pojawiają się pod kościołem ich goście. Liczba dostępnych miejsc parkingowych ulega wtedy drastycznemu pogorszeniu i dookoła kościoła robi się mało komunijny nastrój. Ten miks to efekt tylko jednego spaceru. Odholowywałbym jak szalony, lecz kto inny zapyta - a gdzie ci biedni ludzie mają parkować? Odpowiedź jest bardzo prosta: gdzie indziej, dalej, przejść kawałek na piechotę. Lecz są miejsca, szczególnie w centrach miast, gdzie zaparkować nigdy się nie da, co wtedy? Nie jechać samochodem, mniej sprawnych wysadzić blisko kościoła, samemu sobie zapewnić spacer.
Nie przedłużajmy, oto galeria grzesznego parkowania pod kościołem. Jedna pierwsza komunia, a tyle rarytasów.
Doczytałem sobie - do komunii nie można przystępować z grzechem ciężkim, nieprawidłowe i bezmyślne parkowanie chyba takim nie jest. Tego już nie doczytałem, ale stawiając się na czyjejś komunii, wypadałoby zaparkować przyzwoicie.