Możesz parkować na trawniku. Straż Miejska nie ma prawnych możliwości ukarania
Tym razem nie potrzeba było nawet Janusza Korwin-Mikkego, żeby obnażyć słabość państwa.
Umówmy się może na wstępie: nikt nie lubi osób parkujących na tych skrawkach trawy, które pozostały jeszcze w mieście. No, może poza tymi osobami, które same parkują na tych skrawkach, bo najwyraźniej lubią siebie na tyle, żeby znaleźć uzasadnienie dla takiego, a nie innego sposobu parkowania w imię własnej wygody. Ok, są jeszcze inne wyjątki, ale przyjęło się raczej, że parkowanie na trawnikach jest nie tylko w złym guście, ale jest też zabronione i karalne.
Tylko że to parkowanie na trawnikach karalne jest tak nie do końca
A przynajmniej tak twierdzi Straż Miejska, która w taki sposób odpowiedziała na jedno ze zgłoszeń dotyczących właśnie parkowania na miejskim trawniku:
Czyli, tłumacząc z urzędowego na ludzki i przy okazji układając całość chronologicznie, sprawa wyglądała mniej więcej tak:
- ktoś zaparkował na trawniku
- ktoś zgłosił Straży Miejskiej wykroczenie
- Straż Miejska uznała, że wykroczenie zostało popełnione (144, czyli niszczenie roślinności przeznaczonej do użytku publicznego)
- Straż Miejska poprosiła właściciela pojazdu o wskazanie, komu w tym czasie był udostępniony samochód
- właściciel samochodu nie wskazał, kto w tym czasie kierował samochodem
- koniec sprawy
Przy czym końcem sprawy jest w tym przypadku brak jakiegokolwiek mandatu, upomnienia czy czegokolwiek - nie ma podstaw do wniesienia wniosku o ukaranie, bo w sumie nie wiadomo kogo tu karać.
Jak to możliwe?
Z prostego powodu - Straż Miejska ma wprawdzie narzędzie w postaci art. 96§3 Kodeksu Wykroczeń, zgodnie z którym karze grzywny może podlegać:
Czyli a) może wystąpić do właściciela pojazdu z wnioskiem o ujawnienie danych kierowcy i b) ukarać go grzywną w przypadku odmowy, co zresztą potwierdzono już nawet kilkukrotnie w sądach. Problem w tym, że - przynajmniej zgodnie ze stanowiskiem z uzasadnienia powyżej - dotyczy to wyłącznie przypadków naruszenia ustawy Prawo o ruchu drogowym (albo mchu drogowym, jak możemy przeczytać w tym wyroku) i wynika z artykułu 129b tejże ustawy.
I teraz tak: nie jestem ekspertem od prawa, więc sięgam po wyroki sądów z ostatnich lat. Z tego, z 2016 r., wynika, że nie do końca jest prawdą, że Straż Miejska nie może skorzystać z narzędzia 96§3. Sytuacja jest właściwie identyczna - ktoś zaparkował na trawniku, właściciel samochodu uznał, że nie będzie podawał, kto w chwili popełnienia wykroczenia użytkował auto, skończyło się mandatem w wysokości 200 zł. Nie za wjechanie na trawnik, a za brak wskazania osoby korzystającej z auta. Czyli teoretycznie się da.
Przy czym oczywiście parkowanie na trawniku jest wykroczeniem.
Można za nie dostać nawet 1000 zł kary (ciekawe, czy ktoś dostał więcej niż 50 zł), zgodnie z artykułem 144 Kodeksu Wykroczeń:
Tylko w świetle uzasadnienia z wcześniejszego zrzutu ekranu, szansa na to, że ktokolwiek faktycznie mógłby zostać ukarany za takie wykroczenie - przynajmniej przez Straż Miejską - nie jest przesadnie wysoka.
To co robić?
To akurat dość proste - nie parkować na trawniku. Zaniechanie tego z całą pewnością rozwiązałoby cały problem, a przy okazji nie musiałbym czytać wszystkich uzasadnień i wyroków, a to by sprawiło, że przynajmniej może życie byłoby dużo lepsze.
A jeśli już ktoś nie zastosuje się do tej - zdawałoby się, że prostej - zasady, to zawsze pozostaje podciągnięcie ewentualnego zgłoszenia pod coś związanego z prawem o ruchu drogowym, np. parkowanie z dala od krawędzi jezdni. W końcu wtedy wątpliwości co do 96§3 KW nie powinno być...