Żegnajcie, przyciski - w kabinie nowego VW Golfa VIII już prawie was nie będzie
Podczas spotkania z inwestorami prezes Grupy opowiadał o przyszłości i pokazał nowe szkice.

Przywykliśmy do tego, że producenci podgrzewają atmosferę towarzyszącą premierze nowego auta prezentując co jakiś czas teasery pokazujące jakiś nieistotny szczegół nadwozia, albo sylwetkę auta przykrytego płachtą materiału. Zdarza się, że wpuszczają do sieci kontrolowane przecieki z egzemplarzami przedprodukcyjnymi, często jeszcze w kamuflażu. Rekordzistą w tym temacie jest Toyota, która z premiery nowej Supry zrobiła niekończący się serial, trwający prawie cały ubiegły rok. I mimo oficjalnej premiery do dziś wciąż nie ma samochodów w salonach. Ale ja nie o tym.
Tym razem chodzi o nowego Golfa, który wciąż jest pieśnią przyszłości i oficjalnie wiadomo o nim niewiele.
Herbert Diess - prezes Grupy Volkswagena - podczas dorocznego spotkania z inwestorami opowiadał o tym co się działo w firmie w poprzednim roku i jakie są plany na przyszłość. W swojej prezentacji wspominał o znakomitych wynikach firmy, świetlanych planach rozwoju elektryczności i sposobach na dekarbonizację procesu produkcji. Jednak nas zainteresowało coś innego. W udostępnionym dokumencie z przemową prezesa znalazły się dwa szkice prezentujące nowego Golfa.
Diess opowiadał, że Golf pozostanie jednym z najważniejszych modeli w gamie.
Potwierdził, że 8. generację swojego bestsellera zaprezentuje w październiku podczas specjalnego eventu w Wolfsburgu. To by oznaczało, że Golf jednak nie zostanie zaprezentowany podczas wrześniowego IAA we Frankfurcie – najważniejszych niemieckich targach motoryzacyjnych. Nie zdradzał więcej szczegółów dotyczących tego auta, ale wiele można wyczytać właśnie ze szkiców wykorzystanych w jego prezentacji.
Przede wszystkim - nie ma co się spodziewać rewolucji.
Golf z rysunku nie zapowiada drastycznych zmian w kwestii kształtu nadwozia, czy jego stylizacji. To potwierdzenie wcześniejszych doniesień, według których pierwsze przedprodukcyjne egzemplarze już jeżdżą po drogach Europy.
O wiele ciekawszy był jednak drugi szkic.
Widzimy na nim zarys wnętrza z zaprojektowanym na nowo miejscem pracy kierowcy. Pierwsze co się rzuca w oczy to połączenie panelu zegarów i ekranu systemu multimedialnego przywodzące na myśl rozwiązanie zastosowane w Touaregu, albo nowych Mercedesach. Jest to też rozwinięcie koncepcji zaprezentowanej w prototypie T-Prime Concept GTE, którego w 2016 r. pokazano na targach w Pekinie.
Wygląda na to, że w kolejnym Golfie liczba fizycznych przycisków zostanie zredukowana do minimum. Na szkicu można zobaczyć niewielki panel, składający się prawdopodobnie z czterech przycisków, pomiędzy centralnymi nawiewami klimatyzacji. Kilka przycisków znalazło się też niżej, obok malutkiej dźwigni zmiany biegów - pewnie któryś będzie służył do obsługi elektrycznego hamulca ręcznego oraz świateł awaryjnych.
Nie widać natomiast przycisków ani pokręteł do obsługi klimatyzacji. Obsługa tego elementu zostanie przeniesiona na ekran, albo zaraz poniżej niego. Na szkicu można dostrzec czerwone i niebieskie plamki zaraz poniżej ekranu - niewykluczone, że to miejsca, których trzeba będzie dotknąć by podnieść lub obniżyć temperaturę we wnętrzu.
Najbardziej oprzyciskowanym elementem wnętrza będzie kierownica. Widać na niej zestaw przycisków podobnych do tych stosowanych w autach dzisiaj, ale w dolnej części obu ramion znajduję się coś na wzór suwaków. Niewykluczone, że trafią tam panele dotykowe podobne do tych, które dziś stosuje np. Mercedes w swojej klasie A, jako element systemu MBUX.
Interesujący jest też panel po lewej stronie od cyfrowych zegarów.
W tym miejscu niemal od zawsze znajdowała się kratka nawiewu, tymczasem szkic sugeruje, że może się tam trafić zestaw przycisków. Być może będzie to bardziej rozbudowana wersja tego z aktualnego Audi Q3, albo kolejny ekran, na którym będzie można umieścić skróty do wybranych funkcji auta.
Jak faktycznie będzie wyglądać wnętrze nowego modelu przekonamy się dopiero jesienią.
Mnie smuci fakt, że fizyczne przyciski odchodzą do lamusa. Wygląda na to, że producenci chcą nas przyzwyczajać do coraz mniejszego zaangażowania w prowadzenie auta. I w zasadzie ograniczać możliwość kontroli. Z fizycznym przyciskiem, czy pokrętłem wszystko jest jasne - naciskasz i wywołujesz efekt. Po ekranie można sobie klikać, ale to komputer zdecyduje, czy będzie miał życzenie wykonać polecenie.
Jasne, to pewne uproszczenie, ale wygląda na to, że producenci powoli przyzwyczajają nas do czasów, w których rola kierowcy traci na znaczeniu. Coraz mniej przycisków, coraz więcej ekranów. Coraz mniej dotykania, coraz więcej automatyzacji i wydawania poleceń. Dziś mamy chociaż kierownicę, ale kto wie na jak długo…