REKLAMA

Nowy Jork chce płacić sygnalistom 25 proc. z mandatu, do którego się przyczynią

Zgłaszasz źle zaparkowany samochód? Dostaniesz kilkadziesiąt dolarów z mandatu, którym zostanie ukarany kierowca. Nad ustawą oferującą pieniądze za donos obradują włodarze z Nowego Jorku.

pieniądze za donos
REKLAMA

Zdarza mi się od czasu do czasu zgłaszać źle zaparkowane samochody. Nie widzę w tym nic złego, a jeśli ktoś zamierza wyzywać mnie od konfidentów, kapusiów albo ubeków, to niech lepiej szybko leci przestawić wóz z trawnika, bo zaraz przyjedzie Straż Miejska.

REKLAMA

Kiedyś – gdy mieszkałem w innym miejscu – zgłaszałem regularnie auta, które tak parkowały pod okoliczną restauracją, że zastawiały pół skrzyżowania i sprawiały, że skręt w prawo robił się niebezpieczny. Kilka razy zdarzyło mi się nawet widzieć, jak radiowóz podjeżdża i wkłada mandat za wycieraczkę. Oczywiście, że czułem wtedy satysfakcję! Czasami donos to czysta przyjemność.

Odkąd się przeprowadziłem, zgłaszam sporadycznie

pieniądze za donos

Kilka tygodni temu zadzwoniłem, by zgłosić kierowcę, który zaparkował samochód czterema kołami na trawniku. Ogólnie jeśli już dzwonię, to raczej wtedy, gdy ktoś naprawdę przesadził i niszczy zieleń albo blokuje cały chodnik czy skrzyżowanie. Nie chodzę z miarką i nie mierzę odległości auta od przejścia dla pieszych ani tego, czy pieszym na pewno zostaje równe 1,50 m na chodniku. Możliwe, że zacznę, gdy będę kiedyś chodził z wózkiem dziecięcym.

Tymczasem Nowy Jork zastanawia się nad wprowadzeniem interesującego przepisu

Ustawa, której projekt jest właśnie rozpatrywany przez nowojorskich włodarzy, zakłada wprowadzenie kary w wysokości 175 dolarów m.in. za parkowanie, którego efektem jest zablokowanie chodnika, drogi dla rowerów, przejścia dla pieszych i pasa dla autobusów i zastawienie hydrantu. Jeżeli dane wykroczenie zostałoby ujawnione w wyniku donosu, zgłaszający otrzymałby 25 proc. z kwoty, jaka została nałożona na nieprzepisowego kierowcę.

Pieniądze za donos: to brzmi jak doskonały sposób na zarobek

Gdyby podobny system funkcjonował już w Polsce, pewnie byłbym bogatszy o równowartość kilku zestawów obiadowych w barze mlecznym. Albo i nie, bo właściwie to widziałem tylko raz, że kierowca rzeczywiście dostał mandat. W innych przypadkach mogło się skończyć na tym, że ktoś spokojnie dokończył jedzenie, wsiadł do auta i nawet nie zorientował się, że złamał jakiś przepis i utrudnił komuś życie.

Czy nowojorski pomysł jest dobry? Nie wiem, jak wygląda sytuacja w Wielkim Jabłku, więc nie będę się o niej wypowiadał. Mogę tylko napisać, czy „premia za zgłoszenie” miałaby sens w Warszawie.

Nie, nie miałaby żadnego

pieniądze za donos

Nie uważam, żeby należało jakoś specjalnie zachęcać ludzi do zgłaszania nieprawidłowego parkowania. Jestem na pewnej grupie facebookowej ze słowami „Święte Krowy” w nazwie i widzę, że problemem jest prędzej nadgorliwość.

Widziałem, jak pewna pani pochwaliła się zgłoszeniem na Straż Miejską aut prowadzących prace porządkowe w parku. Wykorzystywano do nich dźwig, a jeden z pojazdów musiał w związku z tym wjechać na trawnik, bo inaczej nie dosięgnąłby do drzewa, którym należało się zająć. Grupowiczka była oburzona niszczeniem zieleni i zadziwiona, że pojazdy nie zajmują jednego z pasów ruchu na oddalonej o kilkanaście metrów ulicy. Nie wzięła pod uwagę tego, że dźwig będący w posiadaniu służb miejskich po prostu nie jest wystarczająco długi. No cóż, może po tym jak pracownicy zarządu zieleni dostaną mandat za wjazd na trawnik, następnym razem pożyczą sprzęt od strażaków?

Patologii jest więcej: wystarczy przypomnieć słynną sprawę ze zgłaszaniem foodtrucków pracujących na miejskim festynie.

Wiele zgłoszeń jest oczywiście sensownych. Dotyczą głównie nagminnego w pewnych miejscach parkowania tuż przed przejściami dla pieszych i zastawiania chodników. Oczywiście, Straż Miejska nie zawsze nadąża z wystawianiem mandatów. Powodem nie jest lenistwo funkcjonariuszy, a nawał pracy i braki kadrowe. Chyba każdy widzi, że wprowadzenie „systemu premiowego” tylko pogorszyłoby sytuację, a służby byłyby zalane zgłoszeniami, nie zawsze zasadnymi. W końcu każdy chciałby sobie zarobić.

REKLAMA

Poza tym, o ile w samym donoszeniu i zgłaszaniu nie widzę nic złego (wręcz przeciwnie), to pobieranie za to pieniędzy już mi się źle kojarzy. Chyba nie tylko mnie.

Ciekawe, co na to nowojorczycy.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-25T17:09:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T16:26:47+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T11:54:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T18:15:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T08:56:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-23T15:01:41+02:00
REKLAMA
REKLAMA

Technologia jutra nadjeżdża już dziś. Poznaj OMODĘ 9 Super Hybrid. Ma 537 KM i kosztuje 219 900 zł

Lokowanie produktu: OMODA

537 KM, doskonałe osiągi i niezwykle duży zasięg w trybie elektrycznym - oto tylko niektóre zalety najnowszej, flagowej hybrydy firmy OMODA. Zobacz, co oferuje OMODA 9 Super Hybrid.

omoda 9 super hybrid

Hybrydowe SUV-y to prawdziwy hit polskiego rynku. Trudno się dziwić - tego typu modele łączą bowiem praktyczność przy codziennym, rodzinnym użytkowaniu, z niskim zużyciem paliwa. Idealnie, jeśli dochodzą do tego jeszcze dobre osiągi. Poza tym, auta typu SUV oferują wygodną pozycję za kierownicą i pozwalają pewnie poczuć się na kiepskich drogach.

Segment hybrydowych SUV-ów ma właśnie nowego lidera

To model, który jest wyjątkowo praktyczny, wyjątkowo oszczędny, a do tego wszystkiego wyjątkowo mocny i szybki. Wspomnijmy na początku o jego mocy. 537 KM to wynik zarezerwowany jeszcze niedawno dla najdroższych samochodów sportowych, kosztujących miliony. Tego typu rezultat kojarzy się z ogromnym spalaniem i kompromisami dotyczącymi jazdy na co dzień. Łatwo sobie wyobrazić, że ponad 500-konny samochód jest nie tylko nieosiągalny finansowo, ale i niewygodny. Nic bardziej mylnego.

omoda 9 super hybrid

Mówimy bowiem o modelu OMODA 9 Super Hybrid. To flagowy SUV typu plug-in hybrid, który łączy luksus, nowoczesną technologię i imponującą wydajność. Na jego moc (przypomnijmy: aż 537 KM) składają się: silnik benzynowy 1.5 oraz trzy silniki elektryczne. Łączny moment obrotowy to 650 Nm. Pozwala to Omodzie przyspieszać od 0 do 100 km/h w zaledwie 4,9 sekundy. Napęd wędruje na cztery koła i jest przekazywany przez superinteligentną skrzynię DHT (Dedicated Hybrid Transmission), która ma 3 sprzęgła, 9 trybów pracy i 11 kombinacji przełożeń.

Imponujący jest także zasięg w trybie elektrycznym

Bateria ma pojemność 34,46 kWh, co oznacza, że po jej pełnym naładowaniu można aż przez 145 km nie korzystać z jednostki spalinowej. W codziennym użytkowaniu oznacza to, że przy dojazdach do pracy, do sklepu czy nawet przy części weekendowych wyjazdów, OMODA 9 Super Hybrid może działać jak samochód elektryczny. Jeździ wtedy, nie zużywając paliwa i w zupełnej ciszy. Jeśli ktoś ładuje akumulatory z domowej instalacji fotowoltaicznej, koszty eksploatacji takiego auta są naprawdę niewielkie.

Łączy zasięg to ponad 1100 km

Wybierając się w trasę, należy planować postoje na rozprostowanie nóg albo na obiad - ale niekoniecznie na tankowanie i ładowanie. Ładowanie - jak przystało na hybrydę plug-in - nie jest zresztą konieczne, bo OMODA 9 Super Hybrid może korzystać z samego silnika spalinowego i wciąż oferować doskonałe wrażenia z jazdy.

Dodajmy, że to doskonała propozycja dla rodzin - OMODA 9 Super Hybrid ma aż 4,77 m długości, 1,92 m szerokości i 1,67 m wysokości. Plasuje go to w segmencie dużych SUV-ów i sprawia, że oferuje naprawdę dużo miejsca w kabinie. Pojemność bagażnika wynosi 660 litrów. To dużo nawet jak na samochód o tych wymiarach. Po złożeniu drugiego rzędu siedzeń rośnie do 1783 litrów.

omoda 9 super hybrid

Skoro mówimy już o kabinie - wnętrze OMODA 9 Super Hybrid zostało zaprojektowane z myślą o komforcie, jest też bardzo nowoczesne. Znajdują się w niej dwa panoramiczne wyświetlacze o przekątnej 12,3 cala każdy, system multimedialny z obsługą Android Auto i Apple CarPlay, a także 50-calowy (!) wyświetlacz przezierny AR-HUD wyświetlający dane "w powietrzu" (nie zasłaniają drogi i nie przeszkadzają kierowcy). Fotele oferują funkcje podgrzewania, wentylacji oraz masażu, a system audio Sony z 14 głośnikami zapewnia wysoką jakość dźwięku.

omoda 9 super hybrid

Wszystko w standardzie

Ponad 500 KM, fotele z wentylacją i masażem, wygodne nadwozie SUV-a - ten zestaw sugeruje cenę na poziomie pół miliona złotych, albo i wyższą. Na szczęście, nic z tego. Ile naprawdę kosztuje OMODA 9 Super Hybrid? Cena wersji Exclusive - czyli jedynej, w jakiej to auto jest oferowane i wyposażonej kompletnie - to zaledwie 219 900 zł. Nie trzeba dopłacać m.in. ani za kamery 540 stopni, ani za 20-calowe felgi czy adaptacyjny tempomat. W leasingu miesięczna rata wynosi 1699 zł netto. Suma opłat w tej formie finansowania to 102,5 proc.

Ta oferta już jest świetna - ale teraz klienci mogą skorzystać z wyjątkowej promocji. W jej ramach, tylko do 30 czerwca 2025 r. każdy z pierwszych 500 nabywców modelu OMODA 9 Super Hybrid otrzyma do auta specjalny zestaw powitalny. W jego skład wchodzą: karta NFC do otwierania auta bez konieczności noszenia ze sobą kluczyków (karta jest cienka, lekka i nie zajmuje miejsca - wystarczy przyłożyć ją do lusterka, by wejść do samochodu), eleganckie etui na tę kartę oraz designerski zapach samochodowy. Sprawdź sam, jak dobra jest OMODA i jak wiele oferuje!

Lokowanie produktu: OMODA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-24T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T18:15:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T08:56:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-23T15:01:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T18:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T10:00:00+02:00