NIK zaorała polskie drogi. "Projekty niezgodne z prawem"
Najwyższa Izba Kontroli postanowiła przyjrzeć się niedawno polskim drogom i ich oznakowaniu. Wyniki załamują, a analizą objęto tylko niewielki wycinek naszego kraju.

Wnioski po kontroli, przeprowadzanej w latach 2022-2024, są przy tym na tyle mocne, że na dobrą sprawę na początek można się przyjrzeć jedynie głównym zarzutom, zawartym w streszczeniu, a dopiero potem zerknąć na przykłady. Uwaga, bo będzie jazda bez trzymanki (i oznakowania), przy czym większość obserwacji nie wymaga nawet przesadnego komentarza - więc dominować będą cytaty.
Kto sprawdza stawiających znaki? Oni sami. Ale też nieprzesadnie.
Cytując raport NIK, który przedstawia podsumowanie kontroli 18 jednostek (cztery urzędy marszałkowskie, trzy starostwa powiatowe, osiem urzędów miast, dwa oddziały Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) oraz Miejski Zarząd Dróg w Cieszynie):
Żaden ze skontrolowanych zarządzających ruchem drogowym nie realizował powierzonych zadań w pełni prawidłowo.
Na czym polegały te nieprawidłowości? W czterech skontrolowanych jednostkach:
Dochodziło (...) do połączenia funkcji zarządzającego ruchem i zarządzającego drogą a w konsekwencji np. do zatwierdzania projektów organizacji ruchu przez ich autorów.
Patrząc na jakość oznakowania naszych dróg - zero zdziwienia.
Dodatkowo:
Dziewięć jednostek nie podjęło skutecznych działań w celu objęcia całości sieci drogowej zatwierdzonymi organizacjami ruchu (co stanowi obowiązek wynikający z ustawy)
Aczkolwiek niektórzy zaoszczędzili sobie jeszcze więcej roboty, gdyż tych 5 jednostek:
nie dysponowało nawet informacją, jaka część zarządzanej sieci została w ogóle dotychczas objęta zatwierdzoną organizacją ruchu.
Dwie skontrolowane jednostki nie miały nawet w ogóle ewidencji zatwierdzonych projektów organizacji ruchu, natomiast dwanaście jednostek prowadziło ewidencję z błędami. Tylko cztery jednostki prowadziły taką ewidencję bez błędów.
Ponad połowa zbadanych dróg z projektami niezgodnymi z prawem.
I tutaj niezbędny jest komentarz - NIK zbadała "zaledwie" niecałe 212 km dróg i 178 skrzyżowań. Gdyby ruszyć w Polskę na dłużej, zapewne skala nieprawidłowości byłaby większa, ale i tych 212 km jest ciekawe, głównie dlatego że...
Stany nieprawidłowe występowały na wszystkich skontrolowanych odcinkach dróg podlegających 9 z 18 skontrolowanych zarządzających ruchem, w przypadku kolejnych trzech skontrolowanych nieprawidłowości stwierdzono na 7 z 9 poddanych oględzinom odcinkach dróg.
Czyli w połowie z kontrolowanych jednostek na każdym odcinku kontrolowanej drogi (!) występowała niezgodność organizacji ruchu z przepisami prawa. W sumie takie niezgodności występowały na 63 proc. wszystkich analizowanych odcinków dróg, a dodatkowo na 48 proc. tych dróg umieszczono znaki drogowe i urządzenia brd, których... nie było w projektach organizacji ruchu.
To tyle, jeśli chodzi o "jeśli urzędnik postawił znak, to on jest zgodny z prawem". Ale na tym jeszcze nie koniec.
Ile można postawić niewłaściwych znaków? Można się pomylić o tysiąc.
A dokładniej o 1179 znaków, które nie powinny się znaleźć na polskich drogach, ale tam trafiły. I to na tych 212 badanych kilometrach.
Na tej liście znalazło się 395 znaków umieszczonych niezgodnie z zatwierdzonymi projektami organizacji ruchu, 370 znaków umieszczonych niezgodnie z przepisami, 75 znaków wprowadzających kierowców w błąd (!) oraz 190 znaków nieczytelnych i uszkodzonych.
Z drugiej strony - na niemal połowie (49 proc.) dróg stwierdzono braki w oznakowaniu, które zostało przewidziane w zatwierdzonych projektach organizacji ruchu.
Do tego NIK zwrócił szczególną uwagę na przeznakowanie niektórych miejsc - przykładowo w obrębie ronda Zgrupowania AK "Radosław" w Warszawie naliczono... 147 znaków drogowych. Jednocześnie w okolicach tego ronda w latach 2022-2023 miało miejsce prawie 200 wypadków i kolizji.
Ktoś to wszystko sprawdza? No nie.
Kolejna uwaga NIK dotyczyła kadry odpowiedzialnej za "prawidłową realizację zadań". I tak przykładowo w Lublinie za realizację zadań na sieci drogowej o długości 1900 km odpowiadały... dwie osoby. W tym samym czasie to samo zadanie w Radomiu realizowało 5 osób, przy sieci o długości mniejszej niż 400 km, a w Białej Podlaskiej było już 15 osób na... 278 km.
Nieprzesadnie lepiej było też w wydaniu "krajowym", gdzie:
W latach 2022–2024 zadania Ministra Infrastruktury w zakresie nadzoru nad zarządzaniem ruchem drogowym na drogach krajowych realizowane były: do 21 marca 2024 r. przez jednego pracownika
Co według NIK oznaczało, że na tego jednego pracownika przypadało 18 tys. km dróg krajowych. Pracownik ten rocznie objeżdżał 1300 km tych dróg rocznie (7 proc. całości), co pozwalałoby na monitoring całej sieci w skromne 12 lat.
Na szczęście od marca 2024 r. jest już czterech pracowników.
Dodatkowo NIK podaje, że:
Minister Infrastruktury nie pozyskiwał informacji z zakresu zarządzania ruchem na drogach publicznych w Polsce, zwłaszcza w kwestii stanu oznakowania wszystkich dróg publicznych i zarządzania ruchem drogowym przez organy samorządu terytorialnego.
Oraz:
nie prowadził, nie zlecał i nie inicjował badań, analiz w zakresie przestrzegania rozporządzenia dotyczącego zarządzania ruchem.
A także:
Minister nie posiadał także informacji, jak zorganizowany był nadzór nad zarządzaniem ruchem drogowym przez wojewodów, jak funkcjonował i jaka była jego efektywność.
Oczywiście taki stan rzeczy miał konkretne powody - albo przynajmniej usprawiedliwienia. Było to kolejno: "pozyskiwanie [informacji na ten temat] głównie z korespondencji wpływającej do resortu", "brak sygnałów o potrzebie nowelizacji tego akty prawnego" oraz "brak podstaw prawnych do zbierania takich informacji".
I cyk, pora na CS-a, jest dobrze.
Na jakie błędy zwrócił uwagę NIK?
W większości - naprawdę podstawowe. W szczegółowym raporcie znajdziemy całkiem sporo przykładów graficznych, zaczynając np. od nieprawidłowej odległości znaku od krawędzi:

Przez brak w rzeczywistości znaków, które w projekcie były:

Albo obecność oznakowania, które w rzeczywistości jest, a w projekcie go nie ma:

Czasem też zamiast prawidłowego znaku z projektu stawiany jest inny, podobny:

Albo ktoś usunął z projektu znak, ale w rzeczywistości stoi on w danym miejscu dalej:

Ewentualnie można dać zupełnie inne znaki, niż miały być:

Ewentualnie można też postawić tyle znaków, że kierowca nie widzi już nic:

W tym przypadku NIK zresztą nie tylko stwierdził, że znaków jest "po prostu za dużo", ale wypunktował, które można usunąć i dlaczego. Wliczając w to chociażby fakt, że w wybranych miejscach zakaz B-36 nie jest potrzebny, bo zatrzymania w tym miejscu zakazują przepisy ogólne, natomiast nadużywane B-9 nie jest potrzebne, bo rowerzyści mają dobrze widoczny znak C-13/C-16.
Co ciekawe, NIK zwrócił też uwagę, że B-36 został ustawiony ze względu na nielegalne parkowanie i fakt, że służby niechętnie podejmują działania z tym związane, jeśli nie ma stosownego znaku pionowego. Po co nam w takim razie przepisy ogólne - trudno stwierdzić.
Zbyt nisko umieszczone znaki chyba nikogo też nie dziwią:

Oprócz tego raport jest pełen m.in. nieczytelnych znaków albo np. znaków obróconych tak, że mogą wproawdzać w błąd, chociażby sugerując kierowcy... jazdę pod prąd.
Trzeba przy tym przyznać, że o ile raport NIK jest dość porażający, to chyba nikogo nie zaskoczy. W końcu prawdopodobnie każdy po 5 minutach od wyjścia z domu będzie w stanie wskazać co najmniej kilka przykładów nieprawidłowego, zbędnego albo wprowadzającego w błąd oznakowania. I to się pewnie przez najbliższe lata w żadnym stopniu nie zmieni.