REKLAMA

Niektórzy motocykliści mają czarne podniebienie. Grożenie pobiciem nie zasługuje na smakołyk

Bycie motocyklistą to nie tylko styl życia. Dla niektórych pacjentów to również styl bicia. Niestety, nie we własne piersi.

motocyklista
REKLAMA

Oglądam ostatnio filmy z kanału o tresurze psów "Czarne podniebienie", mimo że nie mam psa i nie planuję na razie żadnego mieć, ani tym bardziej tresować. Sam nie wiem, dlaczego to oglądam, chyba dlatego, że prowadzący ma miły głos. Wiem za to, dlaczego mi się to teraz przypomniało. Pies dostaje smakołyki, gdy chcemy nauczyć go pożądanego zachowania. Nie zachowa się w sposób niechciany, powstrzyma się od zachowania, które chcemy wyeliminować — należy się smakołyk. Wszystkie te filmy to jedno wielkie jedzenie przekąsek. Niektórym motocyklistom przydałaby się taka tresura. Może lepiej by reagowali, gdy ktoś im zajedzie drogę. Jeśli powstrzymaliby się przed grożeniem kierowcy samochodu pobiciem, mogliby dostawać cukiereczka.

REKLAMA

Motocyklista grozi pobiciem

Byłem w identycznej sytuacji, jak ta z filmu, prawie. Moja trwała nieco krócej. W tym przypadku motocyklista wykazał się silnie rozwiniętą potrzebą wygrażania kierowcy samochodu osobowego.

Kierowca Skody zmienia pas ruchu, co najprawdopodobniej rozpoczyna mini serię zdarzeń. Podobnie jak w filmie "Upadek", gdy samochodowy korek wyzwala ukrytą agresję. Nie widzimy, co na drodze działo się wcześniej, ale wygląda na to, że to zmiana pasa ruchu źle podziałała na motocyklistę. Uznał to zapewne za zajechanie drogi i wymuszenie pierwszeństwa przez kierującego Skodą.

Postanowił się więc zemścić. Na najbliższych światłach znajduje się przed Skodą, co wykorzystuje, żeby uniemożliwić jej ruszenie, gdy sygnalizator wskazuje już światło zielone. Potem jeszcze przyhamowuje, co nie jest zbyt rozsądną taktyką, szczególnie gdy siedzi się nieosłoniętym na motocyklu. Coś wtedy tłumaczy kierowcy Skody, choć podejrzewam, że przez kask i szyby niewiele usłyszał. Może wydarzyło się tu też coś, co dodatkowo motocyklistę zdenerwowało, gest jakiś przykry, bo widać, że nagle wzburzenie narasta. Następnie towarzyszy on Skodzie w czasie jazdy, łamiąc przy tym kolejne przepisy. W pewnym momencie grozi kierowcy pobiciem, czego dowiadujemy się z opisu filmu. Film i cała sytuacja kończy się niczym, szczęśliwie do pobicia nie dochodzi.

Agresja jest trudna do opanowania

Przeżycie dla kierowcy Skody musiało być średnie. Mnie również motocyklista groził pobiciem w czasie jazdy, a przyczyną było wymyślone przez niego zajechanie drogi. Zmieniłem pas ruchu, na ten, którym się poruszał, ale poruszał się tak szybko, że nie dało się ocenić jego prędkości. Według mojej oceny był bardzo daleko, by nagle znaleźć się bardzo blisko, a następnie jeszcze bliżej, gdy wulgarnie groził mi przez okno. Mimo że ja siedziałem w metalowej puszce, a on nie posiadał takiej ochrony, to nie bawiłem się dobrze.

Trochę nawet rozumiem tę agresję motocyklisty, bo sam sporo jeździłem jednośladem po mieście. Rozumiem w sensie, że wiem, jak łatwo powstaje, jak szybko cudzy manewr zagotowuje krew. Sam nierzadko mamrotałem coś do innych kierowców przez szybę kasku, choć wiem, że to sensu nie ma. Ta świadomość, że mogło się praktycznie bez żadnej ochrony przywalić nagle w tony blachy, bo ktoś się zagapił, albo zrobił coś złośliwie, daje potężny zastrzyk wzburzenia, czy nawet agresji. Tylko że trzeba mieć sporo pokory wobec tego, co się robi na drodze, a nie oczekiwać, że cały świat dostosuje się do naszego stylu jazdy.

A motocykliści często wierzą w bajki

Motocykliści lubią wierzyć w różne zmyślone rzeczy. Twierdzić, że to głośne wydechy ratują ich życie, zupełnie ignorując to, że najważniejszy jest to, jak jeżdżą. Nawet poruszając się przepisowo na motocyklu, trzeba myśleć za innych kierowców i przewidywać, co może się wydarzyć. Nie ma lepszego sposobu na zachowanie zdrowia i życia, gdy jeździ się jednośladem, choć i tak żadnych gwarancji nie ma. Poruszający się z nadmierną szybkością motocyklista to praktycznie jego własna prośba o to, żeby ciągle ktoś zajeżdżał mu drogę. Można sobie nalepić tysiąc nalepek na zderzak, informujących, że motocykliści są wszędzie, ale to nic nie da. Jeśli ktoś faktycznie chce być wszędzie i to w ułamku sekundy, to nie da mu się nie zajechać drogi.

Jedni biorą to "na klatę", bo to są wliczone w jazdę na motocyklu koszty. Inni niestety pokazują, że urodzili się z czarnym podniebieniem. Nie wiem, czy coś innego niż tresura smakołykami, pomogłoby im się opanować.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-01T12:38:30+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T17:02:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T11:18:58+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA