Stare gniazdo w nowym samochodzie. Jedyny taki samochód na rynku
CHAdeMO to standard wypierany w Europie przez CCS2. Mimo to Mitsubishi zdecydowało się umieścić takie łącze w nowym Outlanderze.

Jeżdżę obecnie nowym Outlanderem i jest lepszy niż się spodziewałem. Wprawdzie uważam, że ta koncepcja sprzedażowa się nie uda, ale samo auto jest naprawdę niezłe. Auto ma aż trzy możliwości uzupełniania energii z zewnątrz (benzyna, prąd, prąd), ukryte pod dwiema klapkami, po obu stronach pojazdu.

Mitsubishi Outlander PHEV - mocny i drogi
Mitsubishi Outlander w najnowszym wydaniu jest bardzo podobny do poprzednika. Teraz występuje wyłącznie z napędem hybrydowym typu plug-in i nawet w standardzie jest już nieźle wyposażony, choć relingi dachowe to mogli dać. Poprzedni hybrydowy Outlander mocno przyciągał klientów, ale ten ma mniejsze magiczne moce, ze względu na cenę.
Dla jednych kuszące będzie 306 KM mocy, pochodzącej z trzech silników. Inni zainteresują się 86 km przejeżdżanymi wyłącznie na prądzie. A wszystkich skusi nawet 25 tys. zł rabatu od wyjściowej ceny, bo cenę obniżać trzeba.
Najtańszy Outlander PHEV 2.4 AT 4WD 306 KM kosztuje 244 890 zł (w promocji 232 890 zł) a najdroższego trzeba zapłacić 301 890 zł (w promocji 276 890 zł). Znęcanie się nad ceną zostawmy na normalny test tego samochodu. Takie ceny sprawią, że niewiele osób dowie się, że auto ma gniazdo ładowania, jakiego nie ma nikt.

CHAdeMO odchodzi
Standard CHAdeMO to wynalazek japoński. Był jednym z pierwszych i mogliśmy używać go na przykład w Nissanach Leaf pierwszej generacji. Z przykrością dla Japończyków okrągła wtyczka z czterema pinami została wyparta przez łącze typu CCS2. W złącze CCS2 można włożyć wtyczkę typu 2. i ładować auto prądem przemiennym. W CHAdeMO tego zrobić się nie da. W Europie każdy elektryczny samochód jest sprzedawany z CCS2 i ta decyzja została podjęta już kilka temu.
Dlatego nieco zaskakujące było wykorzystanie CHAdeMO w nowym Outlanderze, zupełnie, jakby od czasów poprzedniego Outlandera nie zmienił się świat.
CHAdeMO daje korzyści
Wbrew pozorom, nie jest to decyzja całkiem pozbawiona sensu. W przypadku samochodu elektrycznego byłaby całkowicie, ale nie do końca tu. Złącze CHAdeMO ciągle może przynosić korzyści.
Po pierwsze, w niczym nie przeszkadza, bo towarzyszy mój zwykły port typu 2. Można ładować auto prądem przemiennym i istnieniem gniazda CHAdeMO w ogóle się nie przejmować. Po drugie, dzięki niemu, bez dopłaty możemy korzystać z ładowania prądem stałym (moc do 50 kW). Inni producenci, jeśli w ogóle opcję ładowania prądem stałym oferują w hybrydzie typu plug-in, zazwyczaj uprzejmie proszą, by za nią dopłacić. Cechą CHAdeMO jest również możliwość oddawania energii do sieci, a to potrafi niewiele elektrycznych aut obecnych na rynku.
Stacje ładowania jeszcze istnieją
Spodziewałem się, że nie znajdę w Lublinie już stacji obsługującej standard CHAdeMo. Ku memu zaskoczeniu jest ich kilka. Ciągle można naładować takie auto korzystając z publicznej infrastruktury. Wprawdzie nowe stacje już się tym standardem nie przejmują wcale, ale przecież nie zdemontowano starych.
Inną sprawą jest to, że próby korzystania z opcji szybkiego ładowania w trasie będą utrudnione. Ale też akumulatory Outlandera nie są tak pojemne (22,7 kWh), by stanowiły super ważny czynnik obniżania zużycia paliwa w dłuższej podróży. Nie jest źle, ale nie oferują tyle elektrycznego zasięgu przy wyższych prędkościach, by kierowcy chciało się szukać odpowiedniej ładowarki i pod nią czekać. Szybkie ładowanie w trakcie zakupów - spoko, szybkie ładowanie w trasie - mniej spoko. Aczkolwiek zakup tej hybrydy bez możliwości ładowania w domu to trochę ryzykowna inwestycja, bo nigdy nie wiadomo, ile pożyje jeszcze bliska ci stacja z łączem CHAdeMO.
Kupując Outlander kupujesz trochę ręczny młynek do kawy. Ma to wiele zalet, ale jak nie zmielisz ręcznie, to też nic wielkiego się nie stanie. Za to możesz pogadać o swoim młynku z kolegami, chwaląc zalety zastosowanych żaren, których nie ma nikt inny w ofercie.