Minimalna prędkość na autostradzie to kwestia, która o dziwo interesuje wiele osób. A skoro tak, to wyjaśniamy co i jak.
Autostrada od zawsze kojarzy się z osiąganiem wysokich prędkości. Niejednokrotnie na drogach tego typu bito różne rekordy, zresztą tak dzieje się do dziś - białe Fabie i Hyundaie przedstawicieli handlowych udowadniają, że są w stanie osiągnąć pierwszą prędkość kosmiczną, a wielu innych kierowców pokazuje swoje umiejętności w podjeżdżaniu do auta przed nimi na 2 milimetry przy 140 km/h. Nie wygląda to więc na drogę, co do której ktoś mógłby się zastanawiać, jak wolno można po niej jechać - a jednak jest to pytanie, które zadaje sobie (i wyszukiwarce) wiele osób. Odpowiedzmy.
Minimalna prędkość na autostradzie - czy istnieje coś takiego?
Nie do końca. Co do zasady w przepisach nie znajdziemy czegoś takiego jak „minimalna prędkość na autostradzie”. Ale hola, hola, wstrzymajcie się z wjazdem na taką drogę ciągnikiem Ursus C-330. Rzecz w tym, że przepisy to jedno, a definicja (z ustawy „Prawo o ruchu drogowym”) - drugie. Ta definicja mówi, że autostrada przeznaczona jest tylko do ruchu pojazdów samochodowych (ważne: nie czterokołowców), które zdolne są do osiągnięcia co najmniej 40 km/h na równej, poziomej jezdni. Swoją drogą, fajne są te definicje, skoro motocykle wrzucają do jednego worka z pojazdami samochodowymi...
Pojazd musi mieć odpowiednie osiągi, by wjechać na autostradę
Uwaga ta dotyczy także przypadków, gdy pojazd ciągnie przyczepę. W praktyce sprawa wygląda więc tak, że jeśli pojazd jechał z prędkością przekraczającą 40 km/h, ale utracił tę zdolność np. z powodu awarii, to trzeba go albo naprawić, albo odholować - nie spełnia bowiem jednego z kryteriów umożliwiających podróż autostradą.
Zbyt wolna jazda - co za to grozi?
Niektórzy czytelnicy pewnie już marzą o zabraniu na autostradę najwolniejszego samochodu, jaki tylko znajdą, ale poleciłbym ponowne przemyślenie sprawy - jeśli bowiem nasza prędkość będzie na tyle niska, że będziemy spowalniać ruch, to narazimy się na mandat w kwocie nie mniejszej niż 500 zł. Jeśli na danym odcinku autostrady ustawiono znaki C-14 informujące o minimalnej dopuszczalnej prędkości, to za niezastosowanie się do nich policja może ukarać mandatem w kwocie 100 zł i 1 punktem karnym. No i dochodzi tu kwestia tego, że pojazd poruszający się autostradą z niewielką prędkością po prostu stwarza zagrożenie - w skrajnym przypadku może być jedną z przyczyn powstania karambolu.
Jeśli więc dysponujesz czymś w rodzaju Crosleya czy nawet Malucha - nie jedź autostradą. Pojedź krajówkami i bocznymi drogami. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
Czytaj również: