Teraz już naprawdę możemy zazdrościć Chińczykom. Nawet Mercedesa dostali ładniejszego
Podobno to mieszkańcy Europy preferują klasyczną elegancję i tradycję, a Chińczycy wolą chrom, blichtr i wszystko na pokaz. Jeśli tak, to chyba coś się pomieszało.

Albo przynajmniej pomieszało się Mercedesowi, który właśnie pokazał nową generację klasy C w wersji na rynek chiński, czyli oczywiście w longu. Po jakiego diabła, skoro jest tam klasa E w wersji długiej i krótkiej (w krótkiej jako „Sport”) - nie wiadomo. Choć w sumie wiadomo.
W każdym razie klasa C w odmianie „L”, nie jest jakoś przesadnie porywającym autem. Ot, to samo, co widzieliśmy w Europie, tyle tylko, że z większym rozstawem osi, dłuższymi tylnymi drzwiami, większą przestrzenią na nogi dla pasażerów z tyłu i ogólnie większym wypasem z tyłu.
Ten większy wypas przejawia się głównie w postaci dodatkowych poduszeczek na zagłówkach, większego podłokietnika, dodatkowego wyciszenia nadwozia i kilku innych detali. Trochę nuda, a jeszcze większa nuda, jeśli spojrzymy na auto z profilu. Gdyby nie artystycznie namazane „L” na słupku, pewnie nikt nie zorientowałby się, że to jakiś inny model niż ten, który zacznie zaraz wysypywać się na europejskie drogi.
Z przodu w sumie też nic porywającego, ot - standardzik:
Zaraz, co?
Ano to:
Czyli <włącza tryb grzyba> nowa klasa C z przepięknym, klasycznym frontem Mercedesa, z gwiazdą tam, gdzie powinna być, a nie powiększoną i nalepioną na grill <wyłącza tryb grzyba>. I tak, jak do tej pory nowa klasa C była dla mnie po prostu ok, tak teraz wygląda naprawdę świetnie. No i tak, jak powinna zawsze wyglądać - jak mała klasa S.
I w sumie co z tego?
To, że jak na razie taki front zarezerwowany jest najwyraźniej wyłącznie dla mieszkańców Chin. Wszystkie materiały fotograficzne, które Mercedes udostępnił wraz z premierą swojego nowego modelu, przedstawiały klasę C w takiej wersji, jak powyżej. Czyli z przerysowanie wielką gwiazdą na grillu. Na wszelki wypadek przejrzałem je jeszcze raz - nie ma wśród nich żadnego z chińskim frontem.
Podobnie zresztą jest w konfiguratorach i katalogach klasy C. W polskim i niemieckim konfiguratorze nie znajdziemy klasycznego układu znaczka.
Jest za to pan, który podlewa z konewki drzewko, siedząc na klapie klasy C.
Ale to chyba nie o to chodziło w tych poszukiwaniach.
Oczywiście jest szansa, że kiedyś taka wersja trafi do Europy.
Nie ta przedłużona, ale ta z klasycznym grillem. Chociaż prawdopodobieństwo jest raczej znikome, patrząc na to, co dzieje się w ofercie Mercedesa i co wybierali klienci, nawet wtedy, kiedy mieli wybór. Najwyraźniej mieszkańcom Europy nie zawsze jest jednak po drodze z tą klasyczną elegancją...