Nie przyjąłbym tego mandatu za nieustąpienie pieszemu. Rzekomy sprawca też chce się odwoływać
Rękami i nogami jestem za troską o pomyślność pieszych, ale to co się ostatnio odstawia to jest jakieś przegięcie. 1500 zł za minięcie pieszego stojącego po drugiej stronie ulicy? A gdzie jakiś RiGCz?

Nie ma takiej ilości bigosu, która mogłaby mnie uspokoić po tym, co przeczytałem wczoraj na Autoblogu i w komentarzach pod tekstem Grzegorza o rzekomo bardzo słusznym mandacie dla człowieka, który rzekomo nie ustąpił pierwszeństwa pieszemu. Chodzi o tę sytuację:
No jakie 1500 zł i 10 punktów? Za co? Obejrzałem ten materiał już któryś raz i wciąż tego nie widzę. Prowadzący auto sunął żółwim tempem, pieszy stał na chodniku, ruszył się dopiero gdy niemal zniknął z obiektywu szerokokątnej kamery. Gdzie tu jest zagrożenie, które należałoby ukarać mandatem 1,5 tysiąca złotych? Kierujący autem, zgodnie z definicją ustąpienia pierwszeństwa, nie zmusił pieszego do zatrzymania, ani nawet zwolnienia czy przyspieszenia kroku. Przejeżdżał wolno, na drugim pasie ruchu, czyli co najmniej jakieś 4 metry od przechodnia. Nie byli nijak na kursie kolizyjnym.
Przepis mówi jasno:
Im dłużej oglądam ten materiał tym bardziej nie potrafię dostrzec momentu, w którym kierowca go złamał.
A jeśli ktoś mi powie, że kierowca miał obowiązek zatrzymać się przed pasami, bo pieszy wchodząc na nie znajdował się niemal na wysokości auta, to zapytam czy przypadkiem pieszy wchodząc na pasy na wysokości auta nie powinien pamiętać, że art. 14 ustawy Prawo o ruchu drogowym, zakazuje wchodzenia na jezdnię „bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych”? To kto tu popełnił błąd?
Nie mówię, że przechodniom można przejeżdżać przed nosem
Jasne, trzeba szanować ich prawa, ale we wszystkim ważny jest umiar i zdrowy rozsądek. Zresztą, to nie tylko moje zdanie, zobaczcie co na ten temat mówi pan Marek Dworak, były szef Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego:
I znowu zapraszam na film i proszę o wskazanie momentu, w którym prowadzący popełnił przewinienie:
Ja takiego momentu dostrzec w stanie nie jestem. Co więcej, zaryzykowałbym stwierdzenie, że zatrzymanie byłoby zupełnie bezsensowne, pieszemu w niczym by nie pomogło, a jedynie byłoby szkodą dla płynności ruchu.
I jeszcze raz powtarzam: pieszy – na pasach osoba święta
Ale nie święta krowa, przed którą zawsze trzeba stawać na baczność. Tymczasem w tym przypadku z nagrywającego chcą zrobić kozła ofiarnego. Podobno będzie się odwoływał. I bardzo słusznie. W tej sytuacji ja bym mandatu nie przyjął.